Szkody osobowe stają się coraz większym ciężarem dla ubezpieczycieli majątkowych. W 2014 roku po raz pierwszy wartość wypłaconych z ich tytułu świadczeń przekroczyła 1 mld zł. W ubiegłym roku po raz kolejny poszła w górę. Według Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego (UFG) sięgnęła 1,3 mld zł, co oznacza wzrost o 12 proc. w porównaniu z 2014 rokiem. Świadczenia za szkody osobowe to odszkodowania dotyczące obrażeń poniesionych przez człowieka, wypłacane, kiedy w wypadku drogowym są ranni lub zabici.
Wzrost powoduje, że szkody osobowe mają coraz większy udział w odszkodowaniach wypłacanych z tytułu polisy OC komunikacyjnego. W ubiegłym roku sięgnął on już 30 proc. Tym czasem rok wcześniej było to 25 proc., a w 2008 roku, kiedy to ilość szkód osobowych, spływających do ubezpieczycieli zaczęła rosnąć, ten wskaźnik wynosił mniej niż 15 proc. Wówczas ubezpieczyciele wypłacili osobą poszkodowanym w wypadkach drogowych 380 mln zł.
Wzrostowi wydatków na szkody osobowe towarzyszy spadek liczby ofiar wypadków drogowych. W ciągu siedmiu ostatnich lat liczba zabitych i rannych na drogach zmniejszyła się o blisko 40 proc. Według danych Komendy Głównej Policji w ubiegłym roku doszło na polskich drogach do 32,7 tys. wypadków i kolizji. W 2008 roku takich zdarzeń było ponad 49 tys.
- Obecnie zgłaszane roszczenia za szkody osobowe dotyczą również zdarzeń nawet sprzed kilkunastu lat. To powoduje, że dzisiejsi posiadacze pojazdów kupując polisę OC płacą również koszty odszkodowań dla ofiar tamtych wypadków – mówi Sława Cwalińska-Weychert, wiceprezes UFG.
Tłumaczy, że dochodzenie odszkodowań za utratę życia osoby bliskiej lub zdrowia w wypadku drogowym jest stosunkową nowością w polskim systemie prawnym. Wcześniej brakowało odpowiednich regulacji. Pojawiły się one dopiero pod koniec pierwszej dekady tego wieku wraz z kolejnymi orzeczeniami Sądu Najwyższego w sprawie szkód osobowych. Sąd otworzył przysłowiową puszkę Pandory, decydując, że okres przedawnienia dla takich szkód może wynieść nawet 20 lat. Spowodowało to masowy napływ starych szkód do ubezpieczycieli, głównie z końcówki lat. 90 XX wieku i początku tego wieku.
- Powyższe zjawisko powoduje, że stosunek między liczbą szkód osobowych zgłoszonych do ubezpieczycieli w danym roku, a liczbą szkód osobowych, które faktycznie zaszły w tym samym roku systematycznie rośnie od kilku lat. W ubiegłym roku przekroczył 140 procent. To oznacza to, że na 140 zgłoszonych szkód osobowych, sto dotyczyło wypadków, które zaszły w tym samym roku, a czterdzieści w latach poprzednich – mówi Sława Cwalińska-Weychert.
Branżę ubezpieczeniową może cieszyć jedynie to, że powoli zaczęła spadać liczba szkód osobowych, która co roku są zgłaszane do towarzystw. Najwięcej ich było w 2013 roku, kiedy to liczba spraw przekroczyła 100 tys. W ubiegłym roku było to już nieco ponad 88 tys. szkód. Dla porównania w 2008 roku poszkodowania zgłosili niecałe 60 tys. szkód.