Nowe propozycje Komisji Europejskiej mają zrównać ceny samochodów w UE jeszcze w 2002 r. To dobra informacja dla konsumentów, gorsza dla producentów.
Jak zapowiada Bruksela, jeszcze w 2002 r. pojawią się tańsze samochody na bardziej przejrzystym unijnym rynku. Bruksela przygotowała nowe regulacje, liberalizujące narodową politykę narzucania cen przez producentów, aby zrównać ceny u dostawców samochodowych w całej „piętnastce”. Najdrożej samochody sprzedaje Wielka Brytania i Niemcy, najtaniej Grecja, Finlandia, Hiszpania, Holandia i Dania.
Bruksela ma kilka propozycji. Komisja pozwoli dealerom na sprzedaż samochodów różnych marek, ale będą musieli oni zagwarantować im osobne miejsce prezentacji. Z dealerów zostanie też zdjęty narzucany przez koncerny obowiązek serwisowania, a części zamienne będą mogły pochodzić z innych źródeł niż fabryka konkretnej marki, która narzuca ceny. To wszystko — zdaniem brukselskich urzędników — pozwoli na zbicie cen ustalanych przez koncerny we własnych salonach. W sumie — dobra wiadomość dla kierowców, gorsza dla producentów.
Swoją dezaprobatę dla inicjatywy Brukseli zgłosił już kanclerz Niemiec, który nowe regulacje odbiera jako zamach na niemiecki przemysł motoryzacyjny. Przypomina też, że do przeforsowania inicjatywy potrzebna jest aprobata całej „piętnastki”.
Jednak głównym argumentem Brukseli jest specjalnie przygotowany raport, który wykazuje, że np. Wyspiarze płacą zdecydowanie więcej za luksus zakupu auta niż ich europejscy sąsiedzi. Różnice w cenie wynoszą nawet 60 proc. W Danii Fiat Bravo jest o 3806 GBP tańszy niż w Wielkiej Brytanii, za Forda Focus Ghia Wyspiarze zapłaciliby w Belgii o 5250 GBP mniej, a za Megane Scenic 4300 GBP mniej — tyle że w Holandii. Z kolei Land Rover jest w Wielkiej Brytanii o 27 proc. droższy niż gdziekolwiek w Europie, a sportowy Rover MGF aż o 40 proc. Według raportu, nawet samochody składane na Wyspach z tańszych, europejskich części osiągają bardzo wysokie ceny.