Umowa społeczna jest trudna, ale możliwa

Marek Goliszewski
opublikowano: 2006-03-28 00:00

Trójstronna Komisja do Spraw Społeczno-Gospodarczych przystąpiła do prac nad umową społeczną między pracodawcami, związkami zawodowymi, rządem, parlamentem i organizacjami pozarządowymi. Roboczo nazywając ją „Gospodarka — Praca — Rodzina — Dialogi” chcielibyśmy nawiązać do hiszpańskiego paktu z Moncloa czy porozumienia irlandzkiego, które stały się podstawą przyspieszenia rozwoju społecznego i gospodarczego, spadku bezrobocia oraz wzrostu zamożności obywateli w tych krajach. Czy mamy na to szanse?

Ułomności obecnego stanu dialogu społecznego w naszym kraju — i na szczeblu centralnym, i regionalnym — oraz odchodzenie Polaków od modelu społeczeństwa obywatelskiego są oczywiste. Sytuację tę pogłębia stan napięcia w polityce oraz brak wypracowanych struktur dialogu. Odwracanie się Polaków od własnego państwa, czego dowodem jest m.in. zaledwie 40-procentowa frekwencja wyborcza w ostatnich wyborach parlamentarnych, musi zorientować projektowaną umowę społeczną nie tylko na sprawy socjalne i gospodarcze, ale — w dużym stopniu — na zagadnienia o charakterze państwowym.

Do takich należą m.in. problemy telewizji publicznej, dzisiaj zmonopolizowanej przez poglądy polityków i partii, oraz kwestia niezrozumiałej dla obywateli i nieakceptowanej społecznie proporcjonalnej ordynacji wyborczej, którą należałoby zastąpić jednomandatowymi okręgami wyborczymi. Bez poruszenia tego rodzaju zagadnień umowa będzie fragmentaryczna i nie spełni zakładanych celów.

MAREK GOLISZEWSKI, prezes BCC, przewodniczący Zespołu Dialogu Społecznego