Kolejny akt walki klientów WGI Domu Maklerskiego o odzyskanie powierzonych środków: warszawski sąd ogłosił upadłość spółki.
Informacje o procedurze zgłaszania wierzytelności zostaną opublikowane w najbliższym Monitorze Sądowym i Gospodarczym. Teraz zarząd nad brokerem przejął syndyk Jacek Moszyk. Z dostępnych aktywów będzie się starał zaspokoić roszczenia klientów. Według nieoficjalnych informacji, mogą one sięgać nawet kilkudziesięciu milionów złotych.
Właściciele są za
Przedstawiciele WGI poparli wniosek o upadłość. Ich zdaniem, wyznaczenie syndyka pozwoli na jak najlepszą ochronę interesów wierzycieli i utnie wszelkie spekulacje dotyczące zasad i sposobu zwrotu zainwestowanego kapitału. Jednocześnie pokrzywdzeni mogą korzystać z pomocy Komisji Papierów Wartościowych i Giełd (KPWiG), która nie wyklucza pozwania do sądu właścicieli WGI lub innych podmiotów należących do grupy.
— Zgłosiło się ponad 250 osób — informuje Łukasz Dajnowicz, rzecznik KPWiG.
W imieniu inwestorów występować będzie przewodniczący komisji, który w takich przypadkach może korzystać z uprawnień prokuratorskich.
Sprawa rozpoczęła się w kwietniu, kiedy komisja zdecydowała się na odebranie powstałemu zaledwie w ubiegłym roku WGI Domu Maklerskiemu licencji na prowadzenie działalności. Nałożyła jednocześnie maksymalną dopuszczalną przepisami karę 500 tys. zł. Powód?
Wbrew regułom
Rażące naruszenie przepisów i zasad uczciwego obrotu. Komisja zarzuciła brokerowi, oferującemu usługi finansowe i doradztwo, wprowadzanie w błąd klientów w sprawie stanu ich rachunków i przekazywanie nadzorowi kopii dokumentów, które były rozbieżne z wysyłanymi do klientów. Szefowie WGI nie zgadzali się z decyzją, uznając przy tym, że nie można odebrać licencji, której biuro się zrzekło (jak się później okazało — bezprawnie) kilka dni wcześniej. Co ciekawe, nie poinformowało jednak o tym klientów.