Służby specjalne, NIK i prokuratura poznają tajniki PPP. Po to, by — paradoksalnie —pomóc samorządowcom.
Od wejścia w życie ustawy o partnerstwie publiczno-prywatnym (PPP) minęło ponad półtora roku. W tym czasie wielu samorządowców intensywnie zaznajamiało się z nowymi przepisami. Teraz przyszedł czas na instytucje, które będą ich z przyszłych inwestycji rozliczać. To Centralne Biuro Antykorupcyjne, Centralne Biuro Śledcze, prokuratura, policja i Najwyższa Izba Kontroli.
— Lepiej, by te instytucje poznały mechanizmy PPP, bo wówczas uda się przełamać strach samorządów przed realizowaniem inwestycji w tym modelu. Chodzi o to, by służby oswoiły się z przepisami i zaczęły patrzeć na przedsięwzięcia w PPP jako na standardowe projekty, a nie dziwolągi — mówi Rafał Cieślak, wspólnik w Kancelarii Doradztwa Gospodarczego Cieślak Kordasiewicz, która poprowadzi cykl szkoleń.
Inicjatorem szkoleń jest resort gospodarki.
— Chodzi o poszerzenie wiedzy merytorycznej oraz podniesienie kwalifikacji służb kontrolnych i śledczych w zakresie kontroli przedsięwzięć PPP. Ich podejmowanie przez samorządy jest nadal mało popularne, zwłaszcza ze względu na niewłaściwe nastawienie organów kontrolnych do działań realizowanych w tej formule — mówi Magdalena Gawlas z biura prasowego resortu.
My się nie boimy
Samorządowcy są generalnie zadowoleni.
— Przeszkolenie służb będzie bardzo ważne, bowiem ci, którzy będą rozliczać inwestycje powstające na styku publicznym i prywatnym, powinni wiedzieć, jaki jest duch ustawy i że działania samorządów są zgodne z prawem. Mam nadzieję, że szkolenie służb będzie szło w kierunku wyjaśnienia zawiłości — mówi Michał Zaleski, prezydent Torunia, w którym w formule PPP ma powstać m.in. hala sportowa.
Podobnego zdania jest Piotr Grzymowicz, prezydent Olsztyna, który chce wybudować stadion z galerią i parkingami, a następnie halę sportową w PPP.
— To właściwy krok do przygotowania służb, zwłaszcza gdy przy projektach PPP pojawią się doniesienia o naruszeniu prawa. My się nie obawiamy "czwartego P" [prokuratora — przyp. red.]. Mając dobrą ustawę, doradcę i postępując zgodnie z prawem, doprowadzimy projekty do końca — zapewnia Piotr Grzymowicz.
Kwestia interpretacji
Bardziej sceptyczny jest Jan Miodyński, wicestarosta żywiecki, który chce wyłonić prywatnego partnera dla lokalnego szpitala.
— Stara ustawa o PPP była zła, bo nie dawała możliwości działania zgodnie z prawem. Nowa jest lepsza, ale nie ma rozporządzeń i przepisów wykonawczych, więc jej stosowanie jest uzależnione od stron przedsięwzięcia. To będzie kwestia interpretacji przepisów i dlatego samorządy boją się posądzenia o korupcję — mówi Jan Miodyński.
Według Jana Kordasiewicza, wspólnika w Kancelarii Doradztwa Gospodarczego, badania wśród samorządowców i innych przedstawicieli sektora publicznego dowodzą, że jedną z podstawowych przeszkód we wdrażaniu projektów publiczno-prywatnych jest właśnie obawa przed korupcją.
— Nie ma się co dziwić — przy realizacji przedsięwzięć sięgających od kilku do nawet kilkuset milionów złotych może pojawić się pokusa zachowań mających znamiona korupcji — podkreśla Jan Kordasiewicz.