850 tys. sztuk — w takim nakładzie rozeszła się w ubiegłym roku gra „Real Boxing”, której producentem jest notowany na NewConnect Vivid Games. Tytuł stał się jednym z globalnych hitów wśród gier na smartfony. Co prawda do „Angry Birds” dużo mu brakuje, ale przedarł się do świadomości klientów na całym świecie. — 20 proc. naszej sprzedaży przypada na USA, 30 proc. na Europę Zachodnią, 15 proc. — Rosję, a 8 proc.

— Azję — wylicza Remigiusz Kościelny, prezes Vivid Games. Menedżer obiecuje wykorzystać sukces sprzedażowy „Real Boxing” i przekształcić ją w markę, wokół której będą sprzedawane inne produkty.
— Skoncentrujemy też uwagę na Azji. To najszybciej rozwijający się rynek gier mobilnych na świecie. W ubiegłym roku ich sprzedaż w Korei Południowej urosła o 760 proc. — mówi Remigiusz Kościelny. Nie będzie to jednak łatwe. Azjatycki model dystrybucji gier na smartfony odbiega od tego, który znamy w Europie czy USA. W Chinach nie działa sklep z aplikacjami firmy Google, a dystrybucją aplikacji na smartfony z systemem Android zajmuje się około 300 lokalnych firm. Dlatego też Vivid Games poszukuje partnera, który umożliwi mu wejście do Azji. Prezes zapewnia, że rozmowy na ten temat już trwają. Giełdowa spółka zamierza także wprowadzać coraz więcej mikropłatności. Mają one stać się drugim — po opłatach za pobranie gry — źródłem dochodów Vivid Games.
Ta zmiana dotyczy nie tylko „Real Boxingu”, ale także gry „Godfire”, nad którą bydgoskie studio pracuje z Platige Image.
— Ogłosimy datę premiery tej gry w marcu na targach w San Francisco — mówi Remigiusz Kościelny.
Prezes liczy, że ten tytuł odniesie większy sukces niż „Real Boxing”. Najpewniej do premiery dojdzie w pierwszej połowie roku, choć prezes nie wyklucza innego terminu, jeśli gra będzie wymagała doszlifowania. Ekspansja w Azji oraz debiut nowej gry mają spowodować, że wyniki Vivid Games w tym roku pójdą w górę o co najmniej 50 proc. Po trzech kwartałach 2013 r. spółka miała 5 mln zł przychodów i 300 tys. zł zysku netto.