W infrastrukturalnej kasie zabraknie na projekty 130 mld zł

Katarzyna Kapczyńska
opublikowano: 2009-03-04 00:00

Jedyną szansą na realizację inwestycji drogowych, kolejowych czy mostowych w Polsce są kredyty. EBI i EBOR

Po zaktualizowaniu

wycen inwestycji dofinansowanie z Brukseli może spaść do 30 proc.

Jedyną szansą na realizację inwestycji drogowych, kolejowych czy mostowych w Polsce są kredyty. EBI i EBOR

deklarują mocne wsparcie.

Na liście projektów indywidualnych w Programie Operacyjnym Infrastruktura i Środowisko wpisane są inwestycje (m.in. drogi, koleje, lotniska), które Polska powinna zrealizować do 2015 r. Jest tylko jeden problem. Może zabraknąć 130 mld zł. Tak wynika z danych przedstawionych przez Ministerstwo Infrastruktury.

Kasa z Unii ta sama...

Lista projektów indywidualnych została opublikowana w sierpniu 2008 r. Od tego czasu beneficjenci musieli podpisywać preumowy, bo bez takiego dokumentu inwestycja może wypaść z kolejki po unijną kasę. Przy przedstawianiu preumów zaktualizowali wyceny inwestycji i dziś kwoty są niemal dwa razy większe niż na liście ubiegłorocznej.

— Wartość projektów umieszczonych na liście z 13 sierpnia 2008 r. wyniosła około 134 mld zł. Szacunkowa kwota dofinansowania z [Unii — przyp. red.] sięga ponad 78,5 mld zł, jednak łączna kwota orientacyjnych kosztów całkowitych projektów indywidualnych wynosi około 264 mld zł —mówi Mikołaj Karpiński, rzecznik resortu infrastruktury.

Chodzi o to, że szacunkowe koszty projektów z listy sierpniowej po podpisaniu preumów wzrosły o 100 proc., czyli do 264 mld zł. Tymczasem kwota unijnego dofinansowania zmienia się jedynie o wahania kursowe. Relacja dofinansowania UE do wartości projektów po preumowach może niepokoić. W kosztach listy z sierpnia była szacowana na prawie 70 proc., ale skoro wartość inwestycji zdecydowanie wzrosła, to unijne wsparcie zmalało.

— Niestety, może się okazać, że wkład unijny w finansowanie inwestycji wyniesie 30 proc., a nie — jak dotychczas szacowano — 70 proc. — mówi Janusz Piechociński, poseł PSL i wiceszef sejmowej Komisji Infrastruktury.

Resort infrastruktury ma nadzieję, że nie będzie tak źle.

— Kwoty wskazane w preumowach mają charakter wstępnych szacunków i nie przekładają się na faktyczną wysokość kosztów i wielkość przyznanego dofinansowania. Na tym etapie prac, nie dysponując jeszcze kosztorysami, beneficjenci wykazują się ostrożnością i przeszacowują wartość projektów. Dlatego nie jest możliwe precyzyjne wskazanie dodatkowych nakładów koniecznych do zrealizowania tych projektów — mówi Mikołaj Karpiński.

Jego zdaniem, beneficjenci szacowali wartości w okresie wzrostu cen na rynku budowlanym, obecnie ceny spadają, a oferty w przetargach są coraz częściej niższe od kosztorysów.

— Ceny mogą spaść, jeśli będzie prawdziwy wysyp kontraktów, ale nawet jeśli w przetargach będą ceny na poziomie 90-95 proc. obecnie szacowanych kosztów, to i tak kwota zadeklarowanego unijnego dofinansowania będzie nie większa niż połowa wartości projektu — twierdzi Janusz Piechociński.

…a potrzeby większe

W przypadku dużych projektów infrastrukturalnych i środowiskowych brakujące pieniądze będą więc musieli znaleźć beneficjenci, budżet państwa albo samorządy. Nie jest to łatwe w kryzysie. Jedyna nadzieja w Europejskim Banku Inwestycyjnym (EBI) i Europejskim Banku Odbudowy i Rozwoju (EBOR). Obie instytucje deklarują mocne wsparcie kredytowe inwestycji. To bardzo ważne, bo kredyty będą stanowić nasz wkład własny, dzięki czemu nie stracimy unijnej kasy.

okiem beneficjenta

Magdalena Jaworska

zastępca dyrektora GDDKiA

będzie mniejsza

Przy konstrukcji listy projektów indywidualnych brano pod uwagę wartości z lat 2005-06, a niekiedy z lat wcześniejszych. Dlatego konieczna była aktualizacja wartości kosztorysowych, ale faktycznie była dokonywana w okresie wysokich cen. Analiza postępowań przetargowych wykazała, że stawki oferowane przez wykonawców bywają nawet 20 proc. niższe niż nasze kosztorysy. Jednak róźnica wynikająca z porównania starej listy i projektów po preumowach będzie znana dopiero po rozstrzygnięciu postępowań przetargowych.

Katarzyna Kapczyńska