W negocjacjach w sprawie warunków wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej lekką przewagę będzie miała pierwsza ze stron, ocenia Barry Bannister, analityk banku Stifel. To może zaskakiwać, bo powołanie się na artykuł 50 Traktatu Lizbońskiego wyznacza dwuletni okres negocjacyjny, po którym w razie nieuzgodnienia nowych warunków współpracy Brytyjczycy utraciliby dostęp do wspólnego rynku. Skąd zatem u specjalisty amerykańskiego banku przekonanie o przewadze negocjacyjnej Brytyjczyków?
Wielka Brytania jeszcze przez ponad dwa lata zachowa dostęp do wspólnego rynku, podczas gdy osłabienie funta do euro oznacza utratę konkurencyjności unijnego eksportu na Wyspy Brytyjskie już teraz. Od dnia referendum funt osłabił się do wspólnej waluty 10,1 proc., a może stracić znacznie więcej, wynika z wykresu sporządzonego przez Barry’ego Bannistera. Przez ostatnie pół wieku funt systematycznie tracił do euro (i jego poprzedniczki, marki niemieckiej), jeśli za bazę do porównań brać realny efektywny kurs walutowy (oczyszczony z wpływu inflacji kurs wobec walut partnerów handlowych danego kraju).
W następstwie referendalnej decyzji Brytyjczyków notowania waluty z Wysp zaczęły teraz gwałtownie zniżkować z pułapów odbiegających w górę od trendu, a to sygnał, że ryzyko dalszej głębokiej przeceny jest znaczące. Tymczasem w ostatnich 12 miesiącach dodatni bilans handlowy Unii Europejskiej z Wielką Brytanią zbliżył się do 70 mld funtów. Bilans ten systematycznie zwiększał się od przełomu wieku, kiedy sięgał około 10 mld funtów. Do tego dochodzi sięgający 8,47 mld funtów wkład netto do unijnego budżetu.
„Znaczące osłabienie funta mocno uderzyłoby w Unię Europejską” – czytamy w raporcie.
Realny efektywny kurs walutowy funta wobec euro od 1964 r., wraz z prognozą. Źródło: Stifel.
