Po tym jak w samej końcówce środowego handlu indeksy zeszły pod kreskę, czwartkowa sesja od początku przebiega pod dyktando podaży, a nastroje psują niekorzystne sondaże przed brytyjskim referendum i niewiara inwestorów w zdolność banków centralnych do pobudzenia gospodarek. Po dwóch godzinach handlu S&P500 traci 0,7 proc., Dow Jones zniżkuje o 0,6 proc., a Nasdaq utrzymuje się 0,9 proc. pod kreską. Tym samym uspokojenie związane z pozytywnym przyjęciem konferencji po czerwcowym posiedzeniu amerykańskich władz monetarnych okazało się wyjątkowo krótkotrwałe. Jeśli sprzedający utrzymają przewagę do końca sesji, będzie to oznaczało pięć zniżek S&P500 z rzędu, czyli najdłuższą taką passę od sierpnia.
- Referendum w sprawie brexitu jest bezpośrednio przed nami i to jest źródłem niepokojów inwestorów. Wczorajsze komentarze szefowej Fedu nie pomogły. Były dość mgliste i ta niepewność waży teraz na notowaniach – komentował w wypowiedzi dla Bloomberga Bruce Bittles, główny strateg inwestycyjny w banku Robert W. Baird.
W środę decydenci zza oceanu obniżyli prognozę ścieżki podwyżek stóp procentowych, zaznaczając że perspektywy gospodarcze są niejednoznaczne. W czwartek przed zwiększeniem stymulacji gospodarki powstrzymał się Bank Japonii, a polityki nie zmieniły Bank Anglii i jego szwajcarski odpowiednik. Słabe nastroje utrzymywały się w handlu w Europie. Frankfurcki DAX zniżkował o 0,6 proc., paryski CAC40 spadł o 0,4 proc., jednak aż 2,0-procentową zniżkę zanotował warszawski WIG.
