Warszawscy hotelarze nie zarabiają na turystach

Radosław Górecki
opublikowano: 2001-06-12 00:00

Warszawscy hotelarze nie zarabiają na turystach

Z raportu o warszawskim rynku hotelarskim, opublikowanego przez Jones Lang LaSalle, wynika, że jego perspektywy są optymistyczne. Inwestorzy jednak budują hotele z myślą o biznesmenach, a nie o turystach.

Stołeczny rynek nieruchomości rządzi się własnymi prawami. Warszawa jest centrum biznesowym, w którym zlokalizowana jest największa liczba firm. Inwestorzy zagraniczni, nawet jeśli działają na terenie całej Polski, na swoje główne siedziby wybierają właśnie Warszawę.

Dlaczego dobrze

Międzynarodowa firma Jones Lang LaSalle opublikowała niedawno raport dotyczący warszawskiego rynku hotelowego. Zdaniem analityków, rynek ten ma całkiem dobre perspektywy rozwoju.

— Optymizmem napawa fakt, że znaleźli się inwestorzy, którzy chcą przeznaczyć kapitał na budowę i modernizację obiektów hotelowych w stolicy — uważa Anna Wysocka z Jones Lang LaSalle.

Hoteli przybywa, natomiast ceny spadają. Pojawia się więc pytanie, czy inwestorzy się nie przeliczyli. Dodatkowym problemem jest zmniejszająca się liczba turystów odwiedzających Polskę. Jednakże najważniejszą grupę gości hotelowych stanowią nie turyści, lecz ludzie przyjeżdżający do naszego kraju w interesach.

Biznesmen lepszy

— Jest w Polsce kilka miast, jak Warszawa, Poznań, Gdańsk, Kraków, w których rynek hotelowy będzie się rozwijał bez względu na wskaźniki dotyczące przyjazdów turystów. Hotelarze w tych ośrodkach nastawiają się bowiem nie na turystów, lecz na biznesmenów przyjeżdżających do tych miast na szkolenia, seminaria i konferencje — mówi Włodzimierz W. Sukiennik, prezes Air Tours Poland.

Szacuje się, że w dużych ośrodkach miejskich tylko 20-30 proc. gości hotelowych stanowią turyści. Większość to po prostu ludzie biznesu.

— Rzeczywiście, główna grupa gości hotelowych w stolicy to klienci korporacyjni. Nowe obiekty buduje się więc z myślą o biznesmenach — dodaje Anna Wysocka.