PKO TFI zakłada, że 2024 będzie rokiem miękkiego lądowania światowej gospodarki, czyli zdławienia inflacji bez wywoływania głębokiej recesji. Przemawia za tym wykorzystanie przez banki centralne procesów dezinflacyjnych do rozpoczęcia lub kontynuacji obniżek stóp procentowych. Popyt konsumencki cały czas ma się całkiem nieźle, co wynika zarówno ze stymulacji fiskalnej, jak również efektu dochodowego z rynków finansowych, po wzrostowym roku na giełdach. Z polskiej perspektywy ten ostatni argument może być trochę abstrakcyjny, ale w USA wartość aktywów gospodarstw domowych ulokowanych na rynkach kapitałowych jest niebagatelnym elementem tworzenia komfortu finansowego. Miękkiemu lądowaniu powinien też sprzyjać spadek cen surowców, który jest oczywistym czynnikiem dezinflacyjnym.
Rozwój zdarzeń nie jest jednak przesądzony. TFI największego polskiego banku zakłada, że o tym, czy miękkie lądowanie się powiedzie, dowiemy się dopiero w trakcie roku. Rynek jest już mocno przeważony w kierunku takiego scenariusza, ale przeciwko niemu przemawia to, że w latach 2022-2023 doszło do jednego z największych w historii szoków związanych z zacieśnianiem monetarnym. Jego skala może docelowo wywołać problemy w gospodarce. Już widać, że pewne sektory mają kłopoty z pozyskaniem kapitału. Spowolnienie w przemyśle jest ewidentne. Poza tym, jeśli banki centralne zbyt szybko zetną stopy procentowe, to może się okazać, że oczekiwania inflacyjne konsumentów nie zakotwiczyły się na odpowiednio niskim poziomie. To zaś pobudzi inflację.
- Kwestia pozycjonowania na rynkach finansowych zawsze powinna wynikać z indywidualnych preferencji inwestora dotyczących akceptowalnej straty. Zarówno kryzys covidowy, jak i ukraiński pokazały, że zrozumienie profilu ryzyka poszczególnych produktów jest kluczowe, bo skala spadków może być znacząca – mówi Rafał Matulewicz, wiceprezes PKO TFI.
Jego zdaniem istotną częścią portfela inwestycyjnego na 2024 r. powinny zajmować fundusze dłużne, zwłaszcza obligacji krótkoterminowych.
- Powrót stóp procentowych do poziomów nominalnych wyższych niż w poprzedniej dekadzie daje podstawy do efektywnego lokowania kapitału w fundusze obligacji. Zarówno fundusze papierów krótko-, jak również długoterminowych mają bufor rentowności chroniący przed realizacją negatywnego dla nich scenariusza. W funduszach obligacji długoterminowych ten bufor jest mniejszy niż 12 miesięcy temu, ale cały czas istnieje – zaznacza Rafał Matulewicz.
GPW będzie brylować
A co z giełdami?
– WIG w 2024 r. ma szanse zachowywać się lepiej niż pozostałe indeksy rynków akcji – mówi Rafał Matulewicz.
Podkreśla jednak, że polska giełda - tak jak inne parkiety świata - zdyskontowała już znaczną część miękkiego lądowania gospodarki. Ostateczne zachowanie rynków akcji zależy zaś od tego, czy się ono ziści.
Za relatywną siłą GPW przemawia cały czas niska ekspozycja kapitału zagranicznego na polskie akcje oraz stosunkowo niskie wyceny wskaźnikowe spółek znad Wisły.
- W zbiorczych indeksach rynków wschodzących, jak np. MSCI Emerging Markets, istotnym elementem, który należy brać pod uwagę, jest kompozycja geograficzna. Główne benchmarki rynków wschodzących opierają się na gospodarce chińskiej. Oprócz analizy perspektyw spółek wchodzących w skład tych indeksów należy więc brać pod uwagę strukturalne zmiany geopolityczne, które powodują, że część międzynarodowych inwestorów może nie mieć możliwości inwestowania na rynkach wschodzących w tej skali, co kiedyś – tłumaczy Rafał Matulewicz.
Rok politycznych decyzji
Ze względów geopolitycznych Rafał Matulewicz radzi nie postrzegać rynków wschodzących jako jednorodnej masy, ale przyglądać się im kraj po kraju, z których każdy ma swoją specyfikę wynikającą z momentu cyklu gospodarczego oraz sytuacji politycznej. Podobnie podchodzi zresztą do rynków rozwiniętych.
- Poza czynnikami ekonomicznymi w 2024 r. bardzo istotnym elementem analizy będzie sytuacja polityczna w wielu rejonach świata. Zaczynamy rok od wyborów prezydenckich na Tajwanie, które mogą mieć istotny wpływ na dynamikę rynków azjatyckich, a kończymy wyborami prezydenckimi w Stanach Zjednoczonych, których indeksy nadają kierunek całemu światu – przypomina wiceprezes PKO TFI.
Zdaniem naszego rozmówcy rynki w mniejszym stopniu niż kiedyś należy postrzegać jako wschodzących czy rozwijających się, z ewentualnym podziałem tych ostatnich na Stany Zjednoczone i Europę Zachodnią, z jeszcze jednego powodu.
- Obecnie branżowość to nic innego jak geografia. Każda giełda ma swoje branżę determinującą zachowanie głównego indeksu i każdy z indeksów ma swoją specyfikę zależną od perspektyw swojej najważniejszej branży – mówi Rafał Matulewicz.
Wylicza, że tak jak dla polskiej giełdy duże znaczenie ma sektor finansowy, tak o obliczu rynku amerykańskiego decydują spółki informatyczno-technologiczne, a z kolei giełda w Paryżu stoi segmentem dóbr luksusowych.
- Tym samym idea inwestowania sektorowego nabiera strukturalnie coraz większego znaczenia względem geograficznego postrzegania rynków. Przyjęty przed laty podział rynków na wschodzące i rozwinięte odchodzi nieco w przeszłość – dodaje Rafał Matulewicz.
PKO TFI to największa w Polsce firma zarządzająca aktywami. Na koniec listopada 2023 r. w funduszach rynku kapitałowego, a więc inwestujących w akcje i obligacje, miała zgromadzone 39,7 mld zł. Mający ponad 2,4 mld zł aktywów netto PKO Technologii i Innowacji Globalny to także największy fundusz akcji w Polsce. Według stanu na 21 grudnia w 2023 r. zarobił dla klientów 33,9 proc. Daje mu to miejsce na przełomie piątej i szóstej dziesiątki w gronie około 185 funduszy inwestycyjnych otwartych operujących na rynku akcji. Trochę lepsze były dwa fundusze akcji polskich spod znaku PKO BP – ich stopy zwrotu to około 36 proc. Wśród funduszy operujących na rynku obligacji najlepszy produkt PKO TFI zajmuje 12. miejsce na około 160 funduszy otwartych. Mający 4,3 mld zł aktywów netto PKO Obligacji Skarbowych Długoterminowy przysporzył klientom 15,7 proc. zysku od początku roku.