Ewa Krukowska
WARSZAWA (Reuters) - Problemy z jakimi borykają się obecnie Węgry świadczą o tym, że system kursu płynnego, na jaki zdecydowała się Polska jest lepszy dla krajów ubiegających się o członkostwo w Unii Europejskiej i strefie euro, uważa Bogusław Grabowski, członek Rady Polityki Pieniężnej (RPP)
Grabowski powiedział w czwartkowym wywiadzie dla Reutera, że Polska, która wstąpi do UE w maju przyszłego roku, powinna utrzymać system kursu płynnego tak długo jak się da zanim wejdzie do systemu ERM-2, a później do strefy euro.
System ERM-2 zakłada, że waluta kraju kandydackiego jest powiązana z euro przez okres minimum dwóch lat i może wahać się tylko w ograniczonym zakresie - plus minus 15 procent od ustalonego z euro parytetu.
Węgry, których waluta znajduje się w reżimie kursowym o mechanizmie zbliżonym do ERM-2 mają problem z utrzymaniem forinta w ustalonym, 30-procentowym, korytarzu wahań. W czwartek węgierski bank centralny po raz kolejny zainterweniował na rynku i kupował euro.
"System w pełni płynnego kursu walutowego jest najlepszym systemem kursowym dla warunków polskich. Dlatego RPP uważa, że nie należy w żaden sposób usztywniać kursu przed wejściem do ERM2, do którego należy wejść najpóźniej jak tylko to jest możliwe i na jak najkrótszy okres" - powiedział Grabowski.
"W przeciwnym wypadku trafimy na taką sprzeczność, na jaką trafili Węgrzy: sprzeczność między polityką kursową, a polityką bezpośredniego celu inflacyjnego" - dodał.
Polska, podobnie jak i inne kraje chcące wstąpić do Unii zmaga się z aprecjacją swojej waluty, ale na przestrzeni poprzednich dwóch lat złoty umocnił się mniej niż węgierski forint czy czeska korona. Jednak minister finansów Grzegorz Kołodko wielokrotnie próbował werbalnych interwencji aby osłabić walutę.
KRÓCEJ W ERM-2?
Grabowski z RPP ma nadzieję, że obowiązkowy 2-letni okres pobytu w ERM-2 będzie skrócony dla krajów kandydackich, by nie dopuścić do zbyt dużego umocnienia się walut narodowych wywołanego napływem spekulacyjnego kapitału zagranicznego.
"System ERM-2 jest dość powszechnie krytykowany, szczególnie w kontekście krajów akcesyjnych. Czy kraje bałtyckie, które mają currency board od kilku lat, potrzebują kolejnego okresu próbnego?" - zapytał Grabowski.
"Może to skłoni Europejski Bank Centralny i Komisję Europejską do ponownego przemyślenia tej kwestii i być może uda się zrezygnować z tego systemu albo skrócić zdecydowanie jego okres" - dodał.
Grabowski podkreślił również konieczność przeprowadzenia przez Polskę głębokich reform budżetowych, by mogła spełnić kryteria wymagane do przyjęcia euro.
"Absolutnym błędem byłoby wchodzenie do ERM2 bez pewności, że w ciągu dwóch lat i nie dłużej, polityka fiskalna zrealizuje kryterium z Maastricht" - powiedział Grabowski.
Aby złotego zastąpiło euro, Polska musi spełnić kryteria konwergencji, nakładane na kandydatów do eurolandu Traktatem z Maastricht, dotyczące przede wszystkim deficytu budżetowego i inflacji. W Traktacie zapisano, że w krajach strefy euro nie może być on wyższy niż trzy procent. Polska zakłada, że w 2003 roku wyniesie on 3,9 procent.
Traktat mówi również, że inflacja w kraju wchodzącym do strefy euro nie może przekroczyć o więcej niż 1,5 punktu procentowego. Ponadto dług publiczny nie może przekroczyć 60 procent PKB.
((Redagowała: Olga Markiewicz; Reuters Messaging: [email protected]; Reuters Serwis Polski, tel +48 22 653 9700, [email protected]))