
Tomasz prowadził zespół w dużej korporacji. Mimo swoich kompetencji i doświadczenia borykał się z wewnętrznymi wątpliwościami co do swojej wartości. Miał tendencję do nadmiernego przejmowania się nawet najdrobniejszą krytyką, interpretując ją jako podważanie jego kompetencji liderskich. Drżał ze strachu przed zwolnieniem. Próbował to wszystko ukryć, ale podwładni wyczuwali jego niepewność i uważali za kiepskiego szefa. W rezultacie często nie wykonywali poleceń przełożonego, co prowadziło do spadku wyników zespołu.
Pewnego dnia Tomasz przypadkowo spotkał się z Jakubem, kolegą ze studiów, który teraz był szanowanym psychologiem. Jakub zauważył, że Tomasz zmaga się nie tylko z kompleksem niższości, lecz także z depresją i zaoferował mu pomoc. Przegadali długie godziny, podczas których Jakub pomógł Tomaszowi zrozumieć, że jego wartości nie określają osiągnięcia zawodowe, ale to, kim jest jako człowiek.
Zainspirowany tymi rozmowami menedżer podjął pracę nad sobą. Zaczął chodzić na warsztaty rozwoju osobistego i czytać książki psychologiczne, poświęcone budowaniu pewności siebie. Tymczasem jego żona Krystyna, zawsze wielka fanka Tomasza, wspierała męża na każdym kroku, przypominając mu o jego dotychczasowych sukcesach i dobrych rzeczach, które wnosi do firmy.
Stopniowo Tomasz zmieniał swoje podejście do zarządzania. Przeszedł od prób maskowania swoich realnych lub wyimaginowanych niedostatków do ich omawiania z pracownikami, pokazując, że jest człowiekiem, który również się uczy i rozwija. To otwarte podejście zaskarbiło mu szacunek i lojalność podwładnych. Proces jego przemiany wciąż postępuje. Tomasz coraz chętniej deleguje obowiązki, doceniając indywidualne talenty każdej z podległych mu osób i aktywnie zachęcając je do samodoskonalenia. Z każdym miesiącem jego zespół odnotowuje lepsze wyniki.
Poznaj program konferencji “Wellbeing w biznesie” >>
Jak dementory z Harry'ego Pottera
Badania sugerują, że im więcej ról społecznych pełnimy, tym bardziej wzmacniamy swoje poczucie wartości. Angażująca i satysfakcjonująca kariera od dawna uważana jest za ważny czynnik dobrego samopoczucia oraz ochrony przed depresją, stresem czy wypaleniem zawodowym. Współcześnie jednak rola pracy jako źródła zdrowej i adekwatnej samooceny jest zagrożona. W wielu firmach często to właśnie nasza pewność siebie jest narażona na szwank. Dotyczy to także menedżerów, na co wskazuje przypadek Tomasza.
Problem w tym, że brak pewności siebie i niska samoocena są niczym dementorzy z Harry'ego Pottera, paraliżując potencjał pracowników w ukryty, ale potężny sposób. Raz ujawnia się to w milczeniu podczas spotkań, zamieniając wybitnego specjalistę w niewidzialnego mimowolnego obserwatora. Innym razem nieśmiałość zniechęca do prezentowania pomysłów i wątpliwości, co mogłyby uratować przedsiębiorstwo przed zemstą błędnych decyzji. Tracą na tym wszyscy – zarówno ludzie, jak i same organizacje biznesowe. Stają się ofiarami tej wewnętrznej, zatruwającej niepewności, która rozprzestrzenia się niczym wirus. Początkowo zakorzenia się w kolejnych jednostkach, by następnie, jak nieokiełznana zaraza, przenikać do zespołów, działów, departamentów i w końcu całej firmy, przynosząc ogólną stratę i zakłócając harmonię korporacyjnego świata.
A jeśli wśród zainfekowanych niepewnością jest menedżer? Cóż, nie ma dla niego taryfy ulgowej. Odpowiada przecież nie tylko za siebie, ale też za pracowników i jego obowiązkiem jest bycie wsparciem dla podwładnych. Aby jednak skutecznie pomagać innym, musi najpierw zadbać o siebie, przypominając sobie o instrukcji bezpieczeństwa w samolotach pasażerskich: w sytuacji kryzysowej, zanim pomożemy innym, powinniśmy najpierw założyć na siebie maskę tlenową. Inaczej nie będziemy użyteczni.
Przykład Tomasza doskonale ilustruje tę zasadę. W poszukiwaniu rozwiązania swoich problemów menedżer dał się umówić na spotkania z Jakubem, znajomym psychologiem. Te rozmowy terapeutyczne otworzyły mu oczy na potrzebę osobistego rozwoju. Dzięki uczestnictwu w warsztatach i lekturze specjalistycznej literatury zaczął stopniowo odbudowywać swoje poczucie własnej wartości. Dopiero wtedy mógł zaoferować znacznie więcej swojemu zespołowi.
Jego nowe podejście przyniosło zmiany nie tylko w jego własnym życiu, ale również pozytywnie wpłynęło na jego pracowników. Ci, którzy wcześniej byli sfrustrowani i zagubieni, teraz mogli polegać na liderze, który nie tylko rozumiał ich wyzwania, ale również pokazał im, jak można skutecznie radzić sobie z własnymi trudnościami.
Tomasz stał się inspiracją dla swojego zespołu, dowodząc, że osobisty rozwój i dbanie o siebie to kluczowe elementy, które przekładają się na profesjonalny sukces i lepszą dynamikę w pracy. Jego historia jest przypomnieniem, że zdrowie psychiczne i emocjonalne lidera ma bezpośredni wpływ na efektywność i atmosferę w zespole.
Relacje z klientami, kolegami i przełożonymi często wiążą się z wysokim obciążeniem psychicznym. Praca w szybkim tempie i rosnące wymagania produktywności sprawiają, że osiągnięcia rzadko są doceniane, a pracownicy, nie wykluczając kierowników, czują się przepracowani i przytłoczeni nieukończonymi zadaniami. Nierzadkie nadgodziny ograniczają czas na regenerację i życie rodzinne. Rosnąca presja przekłada się na agresję i nieuprzejmość w miejscu pracy, obniżając poczucie wartości pracowników.
Umiesz liczyć, licz na siebie
Osobista odpowiedzialność menedżera nie zadziała jednak w próżni – istotne jest również zaangażowanie przedsiębiorstwa. Gdy pracownicy borykają się z niskim poczuciem własnej wartości, często wynika to z braku lojalności między pracodawcą a pracownikami. Łatwo wyobrazić sobie ludzi, którzy tracą wiarę w siebie w środowisku niedającym stabilności zatrudnienia albo naznaczonym przez mobbing, rywalizację lub nadmierną presję na wyniki. Takie warunki pracy stają się główną przyczyną stresu i depresji, przytłaczając nawet najbardziej zdeterminowane i niezależne osobie. Dlatego to na firmie jako całości spoczywa odpowiedzialność za kształtowanie zdrowego, bezpiecznego i wspierającego miejsca pracy, które pozwala pracownikom rozwijać się i czerpać satysfakcję ze swojej kariery.
Zwróćmy uwagę, że decyzja Tomasza o konsultacjach z psychologiem była jego własną inicjatywą, co wydaje się być typowe dla polskich przedsiębiorstw. Na ogół ludzie, bez względu na swoją pozycję w strukturze firmy, muszą sami dbać o swój dobrostan. Choć taka postawa świadczy o ich dojrzałości, idealna sytuacja wyglądałaby inaczej. Pracodawcy powinni interesować się i zajmować kondycją psychiczną swoich pracowników – zwłaszcza że często nazywają ich najcenniejszym kapitałem firmy.