Wzrost ryzyka politycznego

Adam Stańczak, Analityk DM BOŚ
opublikowano: 2024-06-17 08:30

Globalne rynki akcji mają za sobą kolejny tydzień, w którym amerykańskie spółki sektora technologicznego kontynuowały swoją hossę, gdy pozostałe segmenty operowały w układach korekcyjnych.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

W efekcie amerykańskie indeksy Nasdaq Composite i S&P500 rysowały historyczne maksimach i skończyły tydzień zwyżkami – odpowiednio – o 3,24 procent i 1,58 procent, gdy DJIA stracił 0,54 procent. Spółkom technologicznym pomagała zwyżka Apple, która wreszcie ogłosiła swój plan włączenia się w wyścig na polu generatywnej AI, gdy Tesla drożała w kontekście zgody akcjonariuszy na przeniesienie spółki do Teksasu i wypłatę nagrody dla Elona Muska zatrzymaną wcześniej przez sąd w innym stanie.

W przypadku rynków europejskich optymizm Wall Street wobec sektora przegrał z lokalnymi zmiennymi. W poniedziałek Europa musiała zmierzyć się z politycznymi konsekwencjami wyników wyborów do Parlamentu Europejskiego, których bezpośrednimi kosztami były min. rozwiązanie parlamentu we Francji i upadek rządu w Belgii, a pośrednimi wzrost awersji do europejskich aktywów. W końcówce tygodnia zamieszanie polityczne zostało uzupełnione przez zapowiedź wprowadzenia ceł na chińskie samochody przez Unię Europejską, co przyjęto nerwowo w gronie europejskich eksporterów i wymusiło wycenę odpowiedzi ze strony władz w Pekinie. Całość zsumowała się spadek niemieckiego DAX-a o 2,99 procent i tąpnięcie francuskiego CAC o 6,23 procent.

Zarysowany wyżej układ sił należy uzupełnić o wymowę czerwcowego posiedzenia FOMC i konferencję prezesa Rezerwy Federalnej oraz dane makro, z których na plan pierwszy wybiły się niższe od oczekiwań odczyty inflacji CPI i PPI w USA. W przypadku FOMC można mówić o lekko jastrzębiej wymowie komunikatu i standardowym sygnalne od prezesa Fed, który zagrał najbardziej bezpieczny przekaz w postaci podkreślenia zależności przyszłości polityki monetarnej w USA od dynamiki zmian cen i kondycji rynku pracy. W przypadku odczytów inflacyjnych można mówić o sygnale, iż faza wyhamowania spadku inflacji mogła zostać zakończona, ale – jak zawsze w przypadku danych – pojedyncze raporty mogą okazać się szumem i dopiero kolejne pozwolą ocenić, czy inflacja wróci do trendu spadkowego. Niemniej, dla rynków zmuszonych do gry na bazie tego, co już jest znane, majowe dane o inflacji w USA stały się przyczynkiem do wyceniania dwóch obniżek ceny kredytu w tym roku i ważnego dla apetytu na ryzyko spadku rentowności długu. W przypadku rynków europejskich rynek długu skupił się na zamieszaniu we Francji, co zaowocowało poszerzeniem spreadu między rentownością długu niemieckiego – pełniącego tu rolę benchamarku – i długiem francuskim uderzonym obawami, iż wybory parlamentarne może wygrać lewica lub prawica, co postrzegane jest przez graczy jako równie groźne dla gospodarki francuskiej i pośrednio dla strefy euro.

Zarysowany obraz i zachowanie rynków wskazują, iż na giełdach pojawiła się nowa zmienna – ryzyko polityczne. W krótkim odcinku czasu największe ruchy na rynkach akcji zostały zainicjowane przez wyniki wyborów. W zakończonym tygodniu była to Europa, ale podobny proces wstrząsnął wcześniej rynkiem w Indiach, gdzie oczekiwane zwycięstwo władz okazało się mniejsze od prognozowanego. To samo można powiedzieć o wyborach w Afryce Południowej. Ryzyko polityczne jest również obecne w Wielkiej Brytanii, która jest właśnie w środku kampanii wyborczej. Jeśli przyjąć założenie, że pozostałe zmienne nie były w stanie naprawdę wybić rynków z hossy, to poważnie należy zadawać pytanie, kiedy Wall Street podda się wycenianiu wyników wyborów prezydenckich w USA, które odbędą się w listopadzie bieżącego roku. W naszej opinii Europa będzie poruszała się teraz w cieniu tego ryzyka, gdy Wall Street może jeszcze skupiać się na innych zmiennych. Niezależnie, nie warto zapominać, iż ostatnie zwyżki w USA są budowane na dominacji spółek technologicznych i Wall Street nie potrzebuje wzrostu ryzyka politycznego do poszukania koniecznej korekty. Na chwilę obecną jednak popyt wygrał kolejny tydzień i stale może operować przekonaniu, iż hossa nie powiedziała ostatniego słowa. W przypadku rynków europejskich warto brać po uwagę fakt, iż najmocniej obity przez podaż francuski CAC spada już o przeszło 8 procent, więc w grze pojawią się łapacze końca korekty.