Zachowaj dystans, gdy akcje spadają

Szymon Maj
opublikowano: 2020-08-02 22:00

Prof. Tomasz Zaleśkiewicz twierdzi, że przy obecnej zmienności na giełdzie lepiej obserwować siebie niż pod wpływem emocji podejmować pochopne decyzje

Z tego artykułu dowiesz się:

- dlaczego przypadek XTB przypomina case spółki Google,

- na czym polega zjawisko emocjonalnego zarażania się, 

- ile wspólnego ma inwestor giełdowy z graczem w kasynie,

- kiedy na rynku trzeba działać wbrew swoim emocjom.

Ostatnie wydarzenia na polskiej giełdzie mogły zaskoczyć nie tylko świeżych inwestorów, ale także tych doświadczonych. Czwartkowa sesja przyniosła największy w historii, 15-procentowy spadek indeksu NCIndex, rozgrzanego wcześniej do czerwoności (wzrósł od początku roku o 159 proc.). Również na głównym rynku wiele spółek notowało gwałtowną przecenę, a prym wiódł… beneficjent zmienności, czyli Dom Maklerski XTB. Jego kurs spadł o ponad 30 proc. już w środę po publikacji wyników (117 mln zł zysku w II kwartale to było za mało, by zadowolić inwestorów), a dzień później przecena sięgnęła 16 proc.

UWAŻAJ NA ZMIENNOŚĆ:
UWAŻAJ NA ZMIENNOŚĆ:
Tomasz Zaleśkiewicz, profesor SWPS i psycholog społeczny, twierdzi, że przy aktualnej zmienności na rynku nawet informacja niezwiązana z gospodarką może wywołać impulsywne ruchy na giełdzie.
Fot. ARC

Zdaniem prof. Tomasza Zaleśkiewicza, psychologa społecznego, szefa Centrum Badań nad Zachowaniami Ekonomicznymi Uniwersytetu SWPS, XTB to przykład, który powtarza się też u gigantów za oceanem.

— Przypomina mi to historyczny przypadek ze spółką Google, która swego czasu zanotowała spektakularny spadek notowań pomimo tego, że ogłosiła wyniki, które były generalnie dobre i powinny pozytywnie wpłynąć na kurs. Tymczasem spadek ceny akcji był tak duży, że przez chwilę zatrzymano nawet handel. To było szokujące zdarzenie, które wydawało się zupełnie nieracjonalne — mówi prof. Tomasz Zaleśkiewicz.

Zdaniem profesora podstawowy błąd, który pojawił się w zachowaniu inwestorów, to porównanie wyników z oczekiwaniami, a nie z określonym, realnym punktem odniesienia.

— Później, kiedy zaczęto analizować to wydarzenie, okazało się, że te oczekiwania inwestorów były bardzo wysoko wywindowane, a ogłoszone wyniki im nie sprostały. Ludzie nie porównywali opublikowanych wyników do punktu bazowego, lecz jako punkt odniesienia przyjęli swoje oczekiwania, które ewidentnie były nadmiernie optymistyczne — dodaje Tomasz Zaleśkiewicz.

Zysk może być wręcz traktowany jako strata — przekonuje ekspert z SWPS.

— W teorii perspektywy Kahnemana i Tversky’ego mówi się, że zysk może być postrzegany jako strata, jeżeli będzie porównany z wyższym od niego punktem odniesienia. Kahneman wyjaśniał, że często ludzie nie porównują wartości liczbowych z neutralnym zerem. Jeżeli przyjmie się jakiś specyficzny punkt odniesienia, to wynik dodatni może być traktowany jako wynik ujemny — mówi Tomasz Zaleśkiewicz.

Ekspert jako przykład przywołuje opowieść o podwyżce.

— Powiedzmy, że firma wręcza pracownikom podwyżkę w wysokości 500 zł, która co do zasady powinna być dobrze odebrana, a jednak nie jest. Tak może stać się wtedy, gdy wcześniej pojawiła się plotka o podwyżce w wysokości 1 tys. zł. W konfrontacji z taką plotką podwyżka przestaje być widziana jako zysk 500 zł, ale raczej jako strata 500 zł. To paradoks wynikający z relatywnej natury naszego postrzegania pieniędzy i — ogólnie — liczb — dodaje prof. Tomasz Zaleśkiewicz.

Co zrobić?

Rozchwiane emocje sprzyjają nieracjonalnym decyzjom. Dobrze było to widoczne w pierwszych miesiącach pandemii. Prof. Tomasz Zaleśkiewicz twierdzi, że skoro nawet doświadczeni analitycy nie wiedzą, co się dzieje z rynkiem, to można stwierdzić, że ruchy na giełdach są przesycone spekulacją.

— To na pewno nie jest dobry moment, by wykonywać duże ruchy i podejmować ryzykowne decyzje. Sytuacja jest bardzo nieprzewidywalna, pojawiają się wciąż nowe i zmienne informacje związane z rozwojem pandemii, co wpływa na nastroje. Nie chodzi tu tylko o giełdę, ale również o przedsiębiorców. Te wskaźniki nastrojów są mocno rozbujane. Myślę, że w tej chwili sytuacja na rynku jest taka, że dowolna informacja — niekoniecznie dotycząca gospodarki — może wszystko zmienić. W sensie psychologicznym mówi się, że sytuacja może być zimna lub gorąca. Obecnie jest według mnie bardzo gorąco, jest duże pobudzenie, a to generuje impulsywne decyzje i łatwo wywołuje zjawisko tzw. emocjonalnego zarażania się — dodaje Tomasz Zaleśkiewicz.

Inwestorzy, którzy złapali złoty moment i zanotowali dużą stopę zwrotu na portfelu, muszą więc z uwagą obserwować swoje emocje.

— Zawsze trzeba być ostrożnym i nie dać się opanować przekonaniu, że można coś samemu kształtować na rynku. Zwłaszcza obecnie. Nawet jeśli komuś trafi się wejście w dobrą pozycję, to trzeba zachować bardzo duży dystans. Nagłe skoki notowań to mogą być czysto przypadkowe ruchy. Trzeba być szczególnie czujnym, by nie uruchamiać interpretacji odwołujących się do naszych nadzwyczajnych zdolności czy umiejętności — mówi profesor z SWPS.

Żal po stracie

Warto pamiętać też o tym, że sukces na rynku składa się z wielu elementów. Jeśli inwestor o tym zapomni, może łatwo stwierdzić, że zaczął władać rynkiem, co może zamienić inwestowanie w hazard.

— Człowiek ma skłonność, by przypisywać sobie źródła sukcesu — na przykład dobre rozpoznanie momentu wejścia w spółkę. Taki inwestor może stwierdzić, że potrafił rozpoznać idealny moment, a nawet jeśli nie przypisze tego swojej wiedzy, to może uważać, że ma po prostu nadzwyczajne szczęście. W grę mogą wchodzić zachowania takie jak w kasynie, gdzie człowiek, zamiast zabrania pieniędzy z ryzykownej pozycji, zaczyna działać z jeszcze większym marginesem ryzyka — dodaje Tomasz Zaleśkiewicz.

Nadmierną pewność siebie badał ekonomista behawioralny Richard Thaler.

— Badania te pokazują, że po osiągnięciu nagłych zysków ludzie są o wiele bardziej gotowi zajmować ryzykowne pozycje, bo wydaje im się, że albo podejmują bardzo dobre decyzje, albo mają wyjątkowo duże szczęście. Takie sytuacje powinny wzbudzić w nas czujność, a nie ekscytację — radzi Tomasz Zaleśkiewicz.

Niebezpieczne jest też poczucie żalu pojawiające się u inwestorów, którzy nie zajęli dobrych pozycji wcześniej.

— Ludzie, doznając uczucia żalu po poniesieniu straty, mogą wchodzić na górkach w nowe pozycje. Żałują, że nie zainwestowali w odpowiednim momencie, więc próbują inwestować wtedy, kiedy jest już za późno. Trzeba tutaj działać zdecydowanie wbrew swoim emocjom, które mogą podpowiadać bardzo nieracjonalne decyzje — dodaje Tomasz Zaleśkiewicz.

Akcja Inwestor - wydanie specjalne: zadaj pytanie zarządowi XTB