Ukraińcy dobrze radzą sobie nie tylko na polu walki. Wzorem dla wielu firm może być także działanie ich kolei w trakcie wojny. Sprawnie pracują również ukraińskie załogi międzynarodowych firm z branży kolejowej. Przykładem jest Alstom.
- Mamy w Ukrainie prawie 30 pracowników. Na początku wojny udało się nam przewieźć ich rodziny z Charkowa do Polski. Siedem kobiet, żon i członkiń rodzin naszych pracowników podjęło pracę w zakładzie w Katowicach, działającym na rynku sygnalizacji i sterowania ruchem kolejowym. Mężczyźni natomiast zostali w Ukrainie, ale wciąż współpracują z innymi inżynierami Alstomu, doskonaląc i zabezpieczając systemy sterowania – mówi Sławomir Cyza, prezes grupy Alstom działającej w Polsce, Ukrainie i krajach bałtyckich.
Ukraińscy pracownicy Alstomu współpracują z zespołami z różnych krajów, wspierając systemy sterowania ruchem na całym świecie. Na bieżąco otrzymują także wynagrodzenie.
- Państwo ukraińskie funkcjonuje. Systemy finansowe działają, więc zgodnie z umową przelewamy im wynagrodzenia – zapewnia Sławomir Cyza.

Kontrakt na lokomotywy w zamrażarce
Przed wojną Alstom planował także zacieśnić współpracę z kolejami ukraińskimi. Miał dostarczyć 130 lokomotyw zasilanych prądem stałym i zmiennym. Kontrakt miał być finansowany preferencyjną pożyczką od rządu francuskiego w wysokości 350 mln EUR i 400 mln EUR kredytów eksportowych. Wkład Ukrainy miał sięgnąć 15 proc. Rozmowy były na finiszu, ale wybuchła wojna.
- Nie sfinalizowaliśmy przygotowanego kontraktu, ale nadal utrzymujemy kontakt i deklarujemy chęć współpracy z Kolejami Ukraińskimi. Kilka dni temu spotkaliśmy się z przedstawicielami strony ukraińskiej. Na razie nie rozmawialiśmy o konkretach, bo trudno oferować nasze produkty, kiedy trwa wojna, a Ukraina ma inne potrzeby. Zasygnalizowaliśmy jednak, że po wojnie jesteśmy gotowi kontynuować współpracę – dodaje prezes Alstomu.
Szansa na skok technologiczny
Z Ukrainy już płyną sygnały o planach odbudowy zniszczonej sieci oraz budowie nowej. Na terytorium kraju większość sieci jest szerokotorowa, ale planowana jest także budowa torów o europejskim rozstawie, czyli szerokości 1435 mm. Już przed wojną politycy planowali połączyć takim torem Kijów z Warszawą, a obecnie padają nawet deklaracje o budowie kolei dużych prędkości łączących Ukrainę i Polskę.
- Alstom ma kompetencje i potencjał do realizacji takich inwestycji, więc jesteśmy gotowi, by w nich uczestniczyć. Ukraina ma po wojnie szansę na gigantyczny skok technologiczny. Można założyć, że nie będzie odbudowywać czy rozbudowywać kolei do parametrów technicznych sprzed wojny, tylko od razu skorzysta z najnowszych rozwiązań technologicznych. Państwa wysokorozwinięte stopniowo inwestują w nowe rozwiązania technologiczne, bo nie opłaca im się niszczyć dotychczasowych, jeśli sprawnie działają. Ktoś, kto zaczyna niemal od zera, może od razu wskoczyć na wyższy poziom – mówi Sławomir Cyza.
Zakłada, że po wojnie kolej ukraińska będzie prekursorem nowoczesnych rozwiązań technologicznych. Podkreśla, że wiele będzie zależało od źródeł i sposobu finansowania odbudowy ukraińskiej gospodarki. Międzynarodowi politycy już deklarują opracowanie programów wsparcia ukraińskich inwestycji. Podobnie jak przed wojną preferencyjne finansowanie mogą także oferować poszczególne kraje. Międzynarodowe instytucje finansowe angażują się głównie w projekty proekologiczne, co często idzie w parze z innowacyjnością. Sławomir Cyza uważa, że tym torem podąży właśnie Ukraina.
