Według szacunków, w tym roku branża zarządzania flotami samochodów może osiągnąć nawet 35-procentowy wzrost.
W Polsce działa 39 spółek specjalizujących się w zarządzaniu i długoterminowym wynajmie pojazdów — wynika z danych Instytutu FlotaMONITOR. Firmy te obsługują ponad 85 tys. aut, z czego ok. 17,5 tys. jest wyłącznie zarządzanych, a 67 tys. zarządzanych oraz finansowanych jednocześnie. Ale dla firm car fleet management (CFM) to za mało, chcą więcej. Także specjaliści są zgodni — jest nieźle, będzie o wiele lepiej.
— Branża rozwija się szybko, ale boom jest dopiero przed nami. Jeśli patrzymy na statystyki, to wzrost rynku CFM w Polsce jest duży — rzędu dwudziestu kilku procent rocznie. Niektóre statystyki oceniają go nawet na 35 proc. To wygląda imponująco. Arval, który jest jednym z największych graczy na rynku, ma w Polsce około 8 tys. samochodów. Tutaj to dużo, ale w skali europejskiej już nie. Dla przykładu, Arval we Włoszech, który istnieje jedenaście lat, dwa miesiące temu doszedł do stu tysięcy samochodów. To jest dopiero imponujący wynik — mówi Janusz Kowalik, prezes Arval Service Lease Polska.
Na początku był leasing
Początki branży CFM były w Polsce silnie związane z rynkiem leasingowym.
— W połowie lat 90. leasing stał się na tyle popularnym narzędziem finansowania pojazdów, że wiele firm zdecydowało się stworzyć własne floty samochodowe. Oczywiście, były to na początku floty stosunkowo niewielkie, ale z czasem rozrastały się — wspomina Jerzy Kobyliński, prezes Masterlease Polska.
Jednak prawdziwy wysyp firm CFM nastąpił nad Wisłą wraz z nadejściem XXI wieku.
— Profesjonalne firmy, zajmujące się wynajmem długoterminowym, pojawiły się w Polsce około 7 lat temu. Pierwszymi i wciąż najliczniejszymi klientami są polskie oddziały zagranicznych koncernów. Wynajem floty jest tam częstą praktyką biznesową — a ponieważ stosuje się go we wszystkich oddziałach firmy, więc także i w Polsce — mówi Tomasz Matujewicz, kierownik działu rozwoju LeasePlan Fleet Management.
Zarówno polskie oddziały międzynarodowych firm CFM, jak i te wyrosłe na tutejszym rynku, nie mają większych problemów — europejskie wzorce prowadzenia tego typu biznesu sprawdziły się i u nas.
— Każdy kraj ma specyfikę. Polska też. To duży kraj, nie ma autostrad, komunikacja jest słaba, rynek młody, więc dilerzy, warsztaty i wszystko inne, co wiąże się z flotą, też jest młode, nowe. Nie jest tak rozwinięte jak w krajach starej Unii. Trzeba korzystać z usług rozmaitych dostawców, partnerów biznesowych, takich, jacy są w kraju. Z tym trzeba sobie poradzić, ale ogólnie format biznesu jest ten sam, co w Europie Zachodniej — tłumaczy Janusz Kowalik.
Flotowca zatrudnię
Jak to często bywa, najsłabszym ogniwem biznesu jest człowiek. O fachowców w branży flotowej i dziś niełatwo. A co dopiero na samym początku działalności branży, kiedy nie było firm, w których można by zdobywać doświadczenie.
— Pamiętam, że w prasie zamieszczaliśmy ogłoszenia o pracy dla fleet managerów. Ponieważ świadomość tego rodzaju usług była niewielka, na spotkania rekrutacyjne przychodzili nie „flotowcy”, lecz marynarze, którzy szukali pracy u armatora — uśmiecha się Jerzy Kobyliński.
Do dziś nie ma w Polsce zorganizowanego systemu kształcenia pracowników branży flotowej. Większość z nich trafiła do niej przypadkiem.
— Tej pracy można nauczyć się tylko w firmie CFM. Czasem trafiają do nas osoby z branż pokrewnych — motoryzacji, usług finansowych czy outsourcingu IT. Ale są też inne przypadki — na przykład nasz bardzo dobry pracownik, zanim zaczął tutaj, pracował w hotelu. A ponieważ był kontaktowy i interesował się samochodami, znalazł się u nas. Ja sam pracowałem wcześniej w firmie konsultingowej — opowiada Tomasz Matujewicz.
Klientów przybywa
Pionierskie czasy CFM w Polsce już minęły. Specjaliści przyznają, że znajomość usług CFM wśród polskich przedsiębiorców jest coraz większa. Firmy, które korzystają z wynajmu floty, mogą potwierdzić jej opłacalność. I albo kontynuują współpracę z firmą CFM, albo ją kończą.
— Firmowe samochody pracują 3-4 lata. Na polskim rynku firmy, które trzy, cztery lata temu zdecydowały się na współpracę z firmami CFM, tę pierwszą fazę wynajmu mają za sobą. Wiedzą już, jak taka współpraca wygląda, jakie są korzyści, jakie koszty. Dlatego wiedzą też, czego mogą oczekiwać i czego wymagać. Doświadczenie firm CFM też jest większe, wobec tego mogą oferować lepsze jakościowo usługi — tłumaczy Tomasz Matujewicz.
Konkurencja wśród firm CFM jest duża. Sprzyja to podwyższaniu jakości usług i popularyzowaniu ich wśród przedsiębiorców. Z drugiej strony, konkurencja ta nie daje się porównać z walką, jaką toczą firmy na Zachodzie. W Polsce nadal jest wiele przedsiębiorstw, które mając flotę, nie korzystają z usług wyspecjalizowanych zarządców. Także sektor małych i średnich przedsiębiorstw wciąż jest dla firm CFM dużym zapleczem potencjalnych klientów.
— Dziś polska branża CFM nie różni się od tej w krajach starej Unii. Zakres oraz poziom usług są mniej więcej takie same. Odróżnia nas tylko poziom wiedzy o istnieniu takich narzędzi wśród przedsiębiorców. Polacy — w przeciwieństwie do społeczeństw zachodnich — nie potrafią w pełni korzystać z nowoczesnych instrumentów finansowych i tych służących efektywnemu zarządzaniu. Świadomość korzyści związanych z usługą CFM musi być większa — wówczas rynek będzie rozwijał się jeszcze szybciej niż dziś — zauważa Jerzy Kobyliński.
Prawo jak prawo
Jednak nawet najlepszy klimat do rozwoju branży mogą zepsuć przepisy prawne. A te w Polsce są zmienne i nieprzewidywalne.
— Uważam, że samochód jest po prostu narzędziem pracy. Jak długopis albo biurko. I jako taki powinien iść w koszty. Dla mnie jest niezrozumiałe, że od paliwa samochodów osobowych nie jest odliczany VAT. Przy zakupie samochodu firma może odliczyć tylko 6 tys. zł. Oczywiście są kraje, gdzie przepisy są gorsze. Na przykład Węgry, gdzie mamy taką sytuację, jaka była w Polsce przed październikiem 2001 r., kiedy był podwójnie naliczany VAT — mówi Janusz Kowalik.
— Przepisy prawne ani specjalnie nie pomagają w rozwoju branży flotowej, ani nie przeszkadzają. Jeżeli jest coś, co nam się daje we znaki, to częste zmiany tych przepisów. Często są to zmiany nagłe i nieoczekiwane. Jeżeli przepisy podatkowe zmieniają się w trakcie trwania kontraktu — a tak bywa — sprawia to dodatkowe kłopoty zarówno po stronie klienta, jak i naszej — tłumaczy Tomasz Matujewicz.
Jednak na razie prawo nie uniemożliwia działalności firmom CFM i nie stoi na drodze rozwojowi branży, który jest niezagrożony. Jedyne, co może się zmienić, to układ sił na rynku. Ale to się jeszcze okaże.
— Na pewno wyzwaniem dla firm CFM są tegoroczne kontrakty dla „dużych”. W tym roku wygasają umowy na obsługę kilku naprawdę spektakularnych flot. Firma, która wygra te przetargi, może znacznie umocnić się na rynku — mówi Jerzy Kobyliński. l
Agata
Hernik