Bez problemu można było wczoraj znaleźć winnych relatywnie słabej koniunktury na amerykańskich giełdach. Zwyżka na finiszu sesji na Nasdaq i próby odbicia na NYSE nie zmieniły pesymistycznego obrazu rynku, gdyż były tylko dziełem spekulantów.
Sprawcą zamieszania był wicelider sektora finansowego — Bank of America. To jego rozczarowujące dokonania kwartalne wzbudziły wśród inwestorów obawy o zyski spółek. Wynik netto BoA obniżył się aż o 32 proc., co sugeruje, że instytucja jest kolejnym poszkodowanym w krachu na amerykańskim rynku kredytów hipotecznych. Te spekulacje z miejsca znalazły odzwierciedlenie w spadających wycenach walorów wielu banków i kredytodawców. Kolejną czarną owcą został E*Trade, jeden z największych brokerów. Po raz kolejny spółka obniżyła tegoroczna prognozę finansową, co zaowocowało tym razem ponad 10 proc. deprecjacją kursu.
Swoje trzy grosze dorzuciła droga ropa. Zakończyła ona czwartkowe kwotowania nowym rekordem na poziomie 89,47 USD/b. Niemile zaskoczył też raport z rynku pracy, gdzie więcej niż zakładały prognozy wzrosła liczba tzw. nowych bezrobotnych.