Spośród 15 traderów i menedżerów firm pośredniczących w handlu ropą ankietowanych na konferencji branżowej w Singapurze aż 14 oczekuje, że w najbliższych 12 miesiącach ceny surowca pozostaną w przedziale 40-60 USD za baryłkę. To oznaczałoby kurczenie się potencjału odbicia cen ropy, po tym jak notowania surowca umocniły się od początku roku o 32 proc., a w czwartek sięgnęły pułapu 49,7 USD.
- Rynek ropy nie jest jeszcze zrównoważony. Strona popytowa musi jeszcze wchłonąć miliony baryłek z zapasów nagromadzonych w czasie załamania – komentował w rozmowie z Bloombergiem Saad Rahim, główny ekonomista pośrednika Trafigura Group.
Według większości specjalistów wychodzenie rynku z nadwyżki podaży, która między czerwcem 2014 r. a styczniem 2016 r. zepchnęła ceny ropy o 77 proc., potrwa co najmniej o pół roku dłużej w porównaniu z oczekiwaniami z początku roku. Wszystko dlatego, że wyższa okazała się produkcja irańska i saudyjska, a tymczasem producenci amerykańscy wykazali zaskakująco wysoką odporność na niskie ceny. Choć na koniec września OPEC zaplanował rozmowy w sprawie zamrożenia produkcji ropy to jednak specjaliści ze sceptycyzmem odnoszą się do szans na porozumienie mogące zmienić układ sił rynkowych. Z drugiej strony potencjał zniżek również jest ograniczony, uważają eksperci.
- Uważamy, że rynek zbliża się do osiągnięcia równowagi. Zużycie ropy goni podaż – oceniał Eiong Tan, szef działu handlu ropą na Azję w BP.
