Dziś odbędą się negocjacje rządu i przedsiębiorców w sprawie składek ZUS. Będzie ciężko, bo biznes nie mówi jednym głosem.
W tym tygodniu rząd i organizacje biznesu muszą dogadać się w sprawie proponowanych przez Krzysztofa Patera, ministra polityki społecznej, podwyżek ZUS dla osób prowadzących działalność gospodarczą. Dziś odbędą się kluczowe spotkania w tej sprawie. Najpierw Rady Przedsiębiorczości z wicepremierem Jerzym Hausnerem. Potem prezydium Komisji Trójstronnej (KT).
Zmieniamy zdanie...
Dotychczas biznes jednogłośnie przeciwstawiał się zmianom w systemie składek ZUS. Sprawy się skomplikowały w czwartek, gdy Krzysztof Pater przedstawił pracodawcom wyliczenia, zgodnie z którymi opłacanie dziś składek od podstawy równej 60 proc. przeciętnego wynagrodzenia nie gwarantuje wypracowania minimalnej emerytury po 25 latach pracy. Wynikało z nich, że powinna być ona naliczana od 80 proc. średniej.
— Musimy zmodyfikować nasze stanowisko. Uważamy bowiem, że osoby prowadzące działalność powinny opłacać składkę gwarantującą im minimalną emeryturę. Nie chcemy, by do nas ktoś dopłacał — mówił zaraz po spotkaniu Jeremi Mordasewicz, ekspert Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych.
W piątek przedstawiciel PKPP podkreślał jednak, że nie oznacza to, że Krzysztof Pater przekonał pracodawców do podwyżki. W podobnym duchu wypowiadał się Zbigniew Żurek, wiceprezes BCC.
— Przedstawione wyliczenia są argumentem merytorycznym. Możemy rozmawiać, zgadzając się z założeniem, że składka powinna gwarantować, że przedsiębiorca wypracuje minimalną emeryturę — twierdzi wiceszef BCC.
...a może jednak nie...
Skłonność do pewnych ustępstw ze strony przedstawiciela PKPP oburzyła Jerzego Bartnika, prezesa Związku Rzemiosła Polskiego.
— Wyliczenia, zgodnie z którymi rzemieślnik płacąc składkę przez 25 lat nie wypracowuje emerytury, są oderwane od rzeczywistości. Nasi członkowie pracują przecież znacznie dłużej. Nie może to być zatem argumentem za podwyżką — twierdzi szef ZRP.
Sugestię, że składka liczona od podstawy 80-proc. byłaby sensowna, uznał wręcz za horrendalną.
— W małych firmach nie ma nadwyżek pozwalających na jej opłacanie — twierdzi Jerzy Bartnik.
Także Andrzej Malinowski, szef Konfederacji Pracodawców Polskich, nie zgadza się na jakąkolwiek podwyżkę.
— Nie mamy zaufania do obliczeń ministra. To, co przedstawia, podważa przecież prawidłowość systemu, który sam współtworzył — twierdzi Andrzej Malinowski.
...a rząd robi swoje
Tuż przed decydującym starciem pracodawcy zgadzają się więc tylko co do tego, że nie chcą podwyżek w wersji proponowanej przez rząd (uzależnionych od dochodu). Część z nich wydaje się skłonna zaakceptować niewielki wzrost obciążeń. Biznes uniknąłby wtedy zarzutu, że nie chce ponieść żadnego ciężaru reform finansów publicznych. Część organizacji natomiast nie zgadza się na jakąkolwiek zmianę.
Jerzemu Hausnerowi łatwo będzie w tej sytuacji rozegrać własną kartę, zwłaszcza że rząd wciąż obstaje przy uzależnieniu składki ZUS od dochodu przedsiębiorcy. Czasu zaś nie ma wiele. Sejmowa komisja pracująca nad rządowym projektem ustawy czeka na wynik rozmów rządu z przedsiębiorcami tylko do 5 października.