ACP Credit będzie gotów na miliard

Mariusz BartodziejMariusz Bartodziej
opublikowano: 2024-07-28 20:00

Jeden z niewielu w regionie funduszy dłużnych zebrał 100 mln EUR. Większość już zainwestował, więc niedługo wróci do inwestorów po znacznie więcej.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • dlaczego ACP Credit zebrał mniej pieniędzy, niż planował
  • ile już zainwestował i jaką część w Polsce
  • od czego uzależniony termin zbierania dużego funduszu
  • jaką kwotę uznaje za realną i do jakich inwestorów się zwróci
  • dlaczego, zdaniem ekspertki, wzrost popytu na prywatny dług jest naturalny, zwłaszcza w naszym regionie
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Rekordowe 336 mln EUR zebrał w czerwcu w piątym funduszu AMC, któremu doradzają Accession Capital Partners (ACP). Na elastyczny miks kapitału udziałowego i dłużnego mogą liczyć przedsiębiorcy i menedżerowie z wielu branż szukający partnera do wzrostu.

Z końcem czerwca pierwszy fundraising zakończył także skoncentrowany na finansowaniu dłużnym (private debt) bratni fundusz ACP Credit, powstały z inicjatywy Mariusza Grendowicza – bankowca od dekad, m.in. byłego prezesa BRE Banku (dziś mBanku). Skończyło się na 100 mln EUR. Na zebranie jeszcze kilkudziesięciu milionów euro, by zbliżyć się do celu 150 mln EUR, zabrakło czasu.

– Część chętnych inwestorów, m.in. z Polski, nie zdążyła dopiąć formalności albo była w trakcie zmian organizacyjnych. Większa pula pieniędzy umożliwiłaby większą dywersyfikację, ale z uwagi na interes dotychczasowych inwestorów – pierwsze zamknięcie nastąpiło w czerwcu 2022 r. – fundraising nie został przedłużony. Zainteresowane podmioty dołączą prawdopodobnie do drugiego funduszu – wyjaśnia Mariusz Grendowicz, partner zarządzający ACP Credit.

Przede wszystkim Polska

Fundusz wchodzi do gry, gdy średniej wielkości spółki z różnych branż (przemysłu, ochrony zdrowia czy usług biznesowych) nie przebrną przez zautomatyzowany scoring kredytowy w banku. Po indywidualnej ocenie mogą liczyć na 5-15 mln EUR.

Wsparcie ACP Credit otrzymało już siedem firm. Ostatnią z Polski było w kwietniu iTaxi planujące elektryfikację floty i konsolidację rynku przewozów taksówkarskich. Następnie po 10 mln EUR otrzymały dwie spółki z Litwy (szczegóły nieujawnione).

– Łącznie fundusz zainwestował 65,2 mln EUR: prawie połowę w Polsce, jedną trzecią w krajach bałtyckich, a jedną czwartą w Rumunii. Z dużym prawdopodobieństwem podobne proporcje utrzymają się do końca pierwszego funduszu. Mocno zaawansowane są negocjacje w sprawie trzech transakcji po 5 mln EUR: w Polsce, Rumunii i Łotwie. Możliwe że zostaną zrealizowane do końca roku. Wówczas będzie to już 10 inwestycji z planowanych 12-13. Ostatnich spodziewamy się najpóźniej do połowy 2025 r. – mówi Mariusz Grendowicz.

Odsetki od pożyczek są dystrybuowane pomiędzy inwestorów funduszu na bieżąco, natomiast zwracany kapitał (dwie z siedmiu spółek już spłacają raty) może być reinwestowany. Całość powinna wrócić do pożyczkodawcy do 2029 r.

– ACP Credit nie będzie reinwestował, o ile zbieranie drugiego funduszu się nie przedłuży. Chodzi o to, by dwa fundusze nie inwestowały jednocześnie – informuje Mariusz Grendowicz.

Drugi, większy fundusz

Z reguły zbieranie kolejnego funduszu zaczyna się, gdy bieżący jest zainwestowany w 75 proc. Dlatego ACP Credit planuje rozpoczęcie fundraisingu na I kw. 2025 r. Może dojść do tego wcześniej, jeśli w najbliższych dwóch kwartałach uda się zrealizować zakładane inwestycje. Z powodu trwającej wojny w Ukrainie rozmowy z inwestorami nie będą jednak łatwe.

– Już kierując BRE Bankiem, przekonałem się, że im dalej od Polski jest inwestor, tym większe znaczenie od perspektyw konkretnej spółki mają dla niego czynniki makroekonomiczne i sytuacja danego regionu. Było to widoczne podczas zbierania pierwszego funduszu ACP Credit. Pierwotnym celem było 450 mln EUR, ale w obliczu wojny w Ukrainie przekonywanie do zaangażowania inwestorów z USA czy Azji, postrzegających nasz region głównie przez pryzmat geopolityki, stało się trudne – tłumaczy Mariusz Grendowicz.

W związku z tym planowana zbiórka kapitału będzie skoncentrowana na Europie, ACP Credit liczy na zaangażowanie polskich tzw. family offices (w pierwszym funduszu nie ma ani jednego) m.in. dlatego, że 40-50 proc. kapitału inwestuje w Polsce.

– Część najbogatszych Polaków uważa, że sami najlepiej zainwestują własne pieniądze. Takie osoby trudno będzie przekonać do funduszu private debt. Przybywa jednak w kraju majętnych przedsiębiorców zainteresowanych dywersyfikacją aktywów. Jeśli uda się ich przyciągnąć, realne będzie zebranie co najmniej 250 mln EUR – mówi partner zarządzający ACP Credit.

Grupa chętnych w kolejce

ACP Credit skupia się, podobnie jak ACP, na Europie Środkowej i Wschodniej (CEE). Interesują go firmy z 11 krajów: Polski, Czech, Słowacji, Węgier, Rumunii, Bułgarii, Litwy, Łotwy, Estonii, Chorwacji i Słowenii.

– Pierwszy fundusz zainwestuje całą pulę w zaledwie czterech, pięciu z nich i nie wyczerpie lokalnego popytu. Dopiero drugi, większy fundusz będzie w stanie zaangażować się w pozostałych krajach. Z rozmów, np. w Chorwacji, wynika, że zainteresowanie prywatnym długiem jest spore – mówi Mariusz Grendowicz.

Okiem eksperta
Naturalne postępy w prywatnym długu
Annemarie Dalka
inwestorka i ekspertka rynków prywatnych (wcześniej m.in. szefowa tzw. funduszu funduszy w PFR)

Dług prywatny zaspokaja naturalną potrzebę kapitałową firm, stąd wysoki popyt. Banki pozostają głównymi dostawcami kredytów. Natomiast fundusze private debt mogą zapewnić kapitał szybciej, na bardziej elastycznych warunkach lub w sektorach i okolicznościach, w których banki mają znaczące ograniczenia. Chodzi np. o takie branże jak nieruchomości komercyjne czy też sytuacje, gdy trzeba zwiększyć dźwignię przy finansowaniu akwizycji. Warto podkreślić, że prywatny dług [w odróżnieniu od finansowania udziałowego – red.] pozwala właścicielom zachować kontrolę nad firmą, a to kluczowe w okresach przejściowych i przy planowaniu sukcesji.

W Europie Zachodniej działa ponad 500 funduszy dłużnych zarządzających niemal 450 mld EUR, natomiast w CEE tylko garstka podmiotów mająca do dyspozycji znacznie mniejszy kapitał. Rynek private debt dopiero rozwija się w naszym regionie, w tym w Polsce. Powinien jednak szybko rosnąć z uwagi na zwiększający się popyt na prywatny dług i zainteresowanie inwestorów. Doceniają oni zapewnione odsetki, niższe ryzyko niż w instrumentach kapitałowych, dywersyfikację aktywów i ochronę kapitału przed inflacją.

Polscy inwestorzy instytucjonalni, np. firmy ubezpieczeniowe, od lat angażują się w tę klasę aktywów przez udzielanie bezpośrednich pożyczek. Preferują instrumenty dłużne ze względu na niższe wymogi rezerw kapitałowych. Wraz z rozwojem rynku private debt i rosnącą potrzebą inwestorów na ustrukturyzowanie i zdywersyfikowanie portfela znaczenie prywatnych funduszu będzie rosło. Będą one przyciągać coraz większą uwagę także inwestorów prywatnych z powodu ich rosnącego wyrafinowania i rozwoju family offices.