Agencja z nadzwyczajnymi uprawnieniami także po pandemii

Bartłomiej MayerBartłomiej Mayer
opublikowano: 2021-10-10 20:00

Rozważamy zakup respiratorów, które w 2020 r. kupiło Ministerstwo Zdrowia. Możemy też stać się właścicielem zbiorników na ropę, paliwa płynne i gaz — mówi Michał Kuczmierowski, prezes Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych.

Przeczytaj wywiad i dowiedz się:

  • po co Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych szersze uprawnienia
  • w jakim celu miałaby kupić respiratory, których nikt wcześniej nie chciał
  • jakie zmiany w logistyce paliw agencja już wprowadziła, a jakie rozważa

„PB”: Kilka miesięcy temu Agencja Rezerw Materiałowych (ARM) przekształciła się w Rządową Agencję Rezerw Strategicznych (RARS), przechodząc pod bezpośrednią kontrolę premiera i zyskując nowe kompetencje. Miało to uprościć proces decyzyjny i koordynację działań antykryzysowych. Udało się?

Rok prezesa:
Rok prezesa:
Michał Kuczmierowski, prezes Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych, stoi na jej czele od września zeszłego roku.
Marek Wiśniewski

Michał Kuczmierowski: Tak. Jeszcze na początku 2020 r. uprawnienia ówczesnej ARM były mocno ograniczone, nie mogła np. zarządzać logistyką. Zamówienie jakiegokolwiek transportu, a zwłaszcza lotniczego, wymagało uruchomienia specjalnej procedury. To stało się problemem, gdy nastała pandemia. Rząd wprowadził wówczas usprawniające wiele działań przepisy covidowe, m.in. specjalny tryb zamówień, decyzji o zakupach niezbędnych do walki z pandemią itd. Ich obowiązywanie było jednak ograniczone w czasie, dlatego zapadła decyzja o wprowadzeniu sprawdzonych w pandemii mechanizmów na stałe poprzez nowelizację ustawy o agencji.

Jeden z tych mechanizmów to prawo dokonywania zakupów z wolnej ręki, czyli z ominięciem przepisów o zamówieniach publicznych.

Określone zakupy mogliśmy robić na tej zasadzie już wcześniej — chodziło np. o rezerwy strategiczne, które kupuje się w sposób niejawny. Teraz, gdyby rząd uznał, że mamy do czynienia z sytuacją kryzysową, która wymaga dokonania zakupów przez RARS, to możemy to zrobić z ominięciem przepisów o zamówieniach publicznych.

Dużo było takich zakupów wynikających z nowelizacji przepisów?

Nie, bo wciąż obowiązują przepisy covidowe i zakupów dokonujemy na ich podstawie. Gdyby jednak doszło do kryzysowej sytuacji z innego powodu i służby państwowe potrzebowałyby naszego wsparcia, skorzystamy z nowego instrumentu.

Czyli na czas pandemii wprowadzono nadzwyczajne rozwiązania, a teraz, dzięki nowelizacji ustawy, będą one obowiązywać także w czasie, gdy pandemia minie i wszystko wróci do normy?

Tak, aby jednak z nich skorzystać, niezbędna jest decyzja premiera lub innego organu państwa.

Zakupy z wolnej ręki mogą być ryzykowne. Czy z ich powodu agencja musiała składać jakieś wyjaśnienia służbom antykorupcyjnym?

Agencja jest kontrolowana przez wiele różnych instytucji. Obecnie kilka postępowań prowadzi NIK, mamy też kontrole poselskie. Żaden z naszych zakupów nie budził wątpliwości takich organów, ani CBA, ani ABW.

Po co te nadzwyczajne uprawnienia? Czy w poprzednim stanie prawnym agencja nie funkcjonowała dobrze?

Agencja nigdy nie funkcjonowała w kryzysie, nigdy wcześniej nie trzeba było uruchamiać rezerw na taką skalę. Problem pojawił się, gdy doszło do prawdziwego kryzysu i trzeba było szybko działać, a skostniałe procedury utrudniały sprawne funkcjonowanie.

Nawet po pandemii sytuacja będzie wymagała ekstra uprawnień agencji?

Musimy wyciągnąć lekcje z pandemii. Gdy się zaczęła, wprowadzenie nowych rozwiązań zajęło kilka tygodni. Teraz chcemy być przygotowani na kryzysy w przyszłości, a one mogą być gwałtowne, nagłe, niespodziewane.

To usankcjonowanie nadzwyczajnych uprawnień na normalne czasy, a pamięta pan, że takie nadzwyczajne zakupy dokonywane w związku z pandemią nie zawsze były udane.

Nie przypominam sobie żadnego takiego przypadku.

Nie było żadnych dostaw maseczek, które nie spełniały norm, czy sprzętu medycznego bez wymaganych certyfikatów?

Nie zdarzyło się nic takiego w przypadku zakupów dokonanych przez agencję. Jestem pewien, że także innym podmiotom, które realizowały rządowe polecenia, nie zdarzyło się nic podobnego.

A słynne respiratory kupione od firmy E&K, których podczas niedawnego przetargu — mimo bardzo niskiej ceny — nikt nie chciał kupić?

Problem z respiratorami wziął się stąd, że zostały dostarczone do Polski po ustalonym terminie. Ministerstwo Zdrowia wypowiedziało umowę i domaga się zwrotu zapłaty, a ponieważ dostawca nie ma pieniędzy, konieczne było zlicytowane sprzętu. To są dobre respiratory.

Przecież to sprzęt bez gwarancji producenta, wymagający uzupełnienia certyfikacji. To dlatego nie zgłosił się nikt chętny do ich zakupu.

Nie zgłosił się nikt zapewne dlatego, że na rynku jest bardzo dużo tego typu sprzętu, a szpitale od początku pandemii mogą liczyć na wsparcie agencji.

Respiratory były wystawione na sprzedaż za ułamek ich pierwotnej ceny. Gdyby nadawały się do użytku, kupców by nie zabrakło...

Przez ostatnie półtora roku agencja przekazała szpitalom około 6,5 tys. respiratorów. Według danych Ministerstwa Zdrowia gotowych do obsługiwania pacjentów covidovych jest obecnie około 3,8 tys. urządzeń, a zatem 2,7 tys. jest w szpitalach lub u wojewodów, ale wymaga uruchomienia. Wiemy — bo przeprowadzamy akcje serwisowe — że w wielu placówkach sprzęt nie jest nawet rozpakowany. Respiratorów mamy na rynku w nadmiarze. Wystawione na sprzedaż w przetargu kilka tygodni temu to dobre urządzenia i nie wykluczamy ich zakupu.

Po co agencji te respiratory?

Jednym z celów działalności agencji jest tu uzupełnianie rezerw w związku z pandemią. Oczywiście — tak jak to było już w zeszłym roku — respiratory kupujemy z myślą o polskich szpitalach. Jeśli pojawi się potrzeba ich dokupienia, będziemy szukać takich, które są dobre i mają atrakcyjną cenę. Respiratory często są też przekazywane w ramach pomocy humanitarnej innym krajom, które słabiej radzą sobie z walką z COVID-19.

Kiedy zapadnie decyzja o zakupie?

Jak wiadomo cena wywoławcza podczas drugiej licytacji stanowi część ceny z pierwszej, a gdyby nawet wtedy nie doszło do transakcji, to cenę negocjuje się indywidualnie. Zobaczymy, jaka będzie sytuacja w czwartej fali, jakie będą potrzeby, czy taki zakup byłby rynkowo uzasadniony, czy będzie to także korzystne dla skarbu państwa. Wtedy zdecydujemy.

Czwarta fala już jest: ponad 2 tys. przypadków dziennie i tendencja rosnąca. Jak agencja przygotowała się do czwartej fali?

Jeszcze nie wiadomo, jak ona będzie wyglądać. Być może zachorowań będzie wiele, ale hospitalizacji mało. Tak to właśnie teraz wygląda w krajach Europy Zachodniej. Wtedy zakupy kolejnych urządzeń medycznych nie będą potrzebne. Szczegóły dotyczące skali zapasów są niejawne, mogę natomiast powiedzieć, że mamy zapasy sprzętu ochrony osobistej, czyli maseczek, rękawic, kombinezonów, a także płynów odkażających, na kilka miesięcy na poziomie najwyższego zużycia z poprzednich okresów.

Jaką kwotę z funduszy covidowych otrzymała agencja w 2020 r., a jaką wydała?

W zeszłym roku na walkę z COVID-19, włączając pieniądze unijne, dostaliśmy nieco ponad 4 mld zł, z czego wydaliśmy 2,32 mld. W tym roku otrzymaliśmy 1,7 mld zł, a wydaliśmy 2,34 mld zł. To dużo, ale należy wziąć pod uwagę skalę działalności i tempo zakupów. Zabezpieczyliśmy państwo i służbę zdrowia na potrzeby walki z COVID-19.

Obecny tzw. rządowy program rezerw strategicznych (RPRS) kończy się w tym roku. Co w jego ramach zamierza jeszcze kupić agencja?

Fundusze na realizację RPRS otrzymujemy co roku i teraz bazujemy wciąż na dotacjach z zeszłych lat. Wachlarz rezerw, jakie kupujemy w ramach tego programu, jest bardzo szeroki. Od sprzętu przeciwpowodziowego czy służącego do przeciwdziałania innym sytuacjom kryzysowym poprzez żywność, zarówno wyroby gotowe, jak też półprodukty, materiały i urządzenia medyczne aż po rezerwy paliw płynnych i stałych. Jesteśmy teraz wspólnie z KPRM i innymi instytucjami państwowymi na etapie przygotowywania programu na kolejne cztery lata. Wykorzystujemy m.in. doświadczenia z pandemii i planujemy nie tylko zakupy konkretnych produktów, ale również usług. Chodzi o to, żeby rezerwować moce produkcyjne u konkretnych dostawców, którzy zadeklarują, że w razie potrzeby w krótkim czasie będą w stanie przekazać odpowiedniej wielkości transporty danego produktu. To może dotyczyć np. maseczek ochronnych. W grę mogą wchodzić zarówno przedpłaty, jak też opłaty za rezerwowanie mocy produkcyjnych i za gotowość do świadczenia takich usług, swego rodzaju „postojowe”. To nowy mechanizm.

Agencja już stosuje przedpłaty, zamawiając towar z terminem dostawy za trzy miesiące lub za pół roku, a nawet dłużej. Często to robi?

Zazwyczaj nie ma takiej potrzeby, ale faktycznie czasami, w pojedynczych sytuacjach w okresie pandemii zdarzały się takie sytuacje. Działaliśmy na bardzo konkurencyjnym rynku i nie było innego sposobu, by dokonać zakupu.

Na razie rezerwy paliw agencja gromadzi w zbiornikach PERN-u, bo nie ma własnych, ale pan deklarował, że może je mieć. Czy to oznacza, że RARS zainwestuje w taką infrastrukturę?

W czasie pandemii okazało się, że krytycznym obszarem są nasze możliwości magazynowe. Poprawiliśmy logistykę i podwoiliśmy powierzchnię magazynową, porządkując przechowywane materiały i reorganizując magazyny. Rozpoczęliśmy też dwie inwestycje, które zapewnią nam nowoczesne zaplecze magazynowo-logistyczne.

A co ze zbiornikami na paliwa płynne czy gaz?

Dotychczas nie było takiej potrzeby, by agencja była właścicielem takiego zaplecza. Można jednak spodziewać się różnego rodzaju kryzysów, także energetycznych, więc rozważamy m.in. taki scenariusz, że agencja byłaby właścicielem zbiorników na ropę i paliwa płynne, a w przyszłości może także na gaz.

W 2020 r. agencja kupiła od PGG węgiel, który teraz górnicza grupa odkupuje. RARS straciła na tej operacji?

Na sprzedaży węgla raczej nie straciliśmy. Zresztą zarówno zakup, jak sprzedaż nie były działaniami komercyjnymi, tylko realizacją założeń rządowego programu rezerw, co było poprzedzone odpowiednimi analizami. Gdy kupowaliśmy te zapasy, sytuacja na rynku węgla nie była optymistyczna. Teraz jest inaczej, dostępność węgla wzrosła i dlatego zapadła decyzja o likwidacji tej rezerwy.

Kupując te zapasy poszliście trochę na rękę PGG...

Zapytanie skierowaliśmy do kilku podmiotów, a odpowiedź otrzymaliśmy tylko od PGG. Nie określiłbym więc tego jako pójście jej na rękę PGG.

Jak agencja jest przygotowana do kryzysu migracyjnego?

Agencja zajmuje się rezerwami i zasobami, które mogą być wykorzystywane także w kryzysach humanitarnych, a takim zapewne jest kryzys migracyjny na Białorusi. Do tej pory przekazaliśmy dwa duże transporty namiotów, koców, łóżek i innego sprzętu oraz wyposażenia na Litwę, która zwróciła się z prośbą o pomoc. Przygotowujemy trzeci transport dla Litwy i jesteśmy gotowi na podobnych warunkach wesprzeć Białoruś. Dwa transporty, które przygotowaliśmy dla Białorusi wyprzedzając jej wniosek, nie zostały tam wpuszczone.

Niedawno wrócił temat platformy paliwowej — projekt, o którym mówiło się kilka lat temu. Jaki jest sens budowy tego systemu?

Obowiązek jej budowy nakłada na agencję Ustawa o rezerwach strategicznych z 17 grudnia 2020 r. W skrócie jest to system informatyczny, który będzie zbierał informacje na temat całego rynku paliw, od wszystkich producentów, dystrybutorów i przekazywał je automatycznie do odpowiednich instytucji i organów państwowych. Uprości więc obowiązki raportowe, a jednocześnie pomoże w jeszcze większym uszczelnieniu rynku paliwowego.

Rozmawiał Bartłomiej Mayer