Od początku roku indeks S&P500 zyskał 23 proc., ustanawiając rekord. Tymczasem złoto potaniało o 19 proc. i jest na najlepszej drodze, by zamknąć stratą pierwszy rok, od kiedy na przełomie stuleci rozpoczynała się hossa na rynku kruszcu. To oznacza największą przewagę notowań akcji nad notowaniami złota od kryzysu azjatyckiego z 1997 r.
Ucieczka kapitału z Azji Południowo-Wschodniej zmusiła wtedy do poproszenia o pomoc międzynarodową Tajlandię, Indonezję oraz Koreę Południową. Kryzys nie zachwiał jednak — podobnie jak ostatnio — kiełkującym ożywieniem w gospodarce amerykańskiej. Tymczasem na wciąż lepsze perspektywy akcji wskazuje odłożenie zmniejszenia skupu aktywów przez Fed.
Trzy etapy programów QE doprowadziły do ożywienia w amerykańskiej gospodarce bez pobudzenia inflacji, na czym tradycyjnie korzystają notowania złota.
— Obawy, że za sprawą bezprecedensowego łagodzenia polityki głównych banków centralnychza rogiem może czaić się inflacja, po prostu się nie spełniły. Akcje jako klasa aktywów są obecnie w zasadzie najkorzystniejszą propozycją. Tymczasem złoto powinno stanowić bardzo małą część portfela — komentuje dla agencji Bloombrg Mikio Kumada, strateg inwestycyjny towarzystwa LGT Capital Partners.
Jak przewidują analitycy ankietowani przez agencję, indeks S&P500 wzrośnie do końca przyszłego roku o kolejne 8 proc., do 1900 pkt. Jednocześnie przewiduje się spadek notowań złota o kolejne 13 proc., do 1175 USD za uncję.