W kwietniu USA wyeksportowały produkty naftowe warte 7,2 mld USD, o 16 proc. mniej niż w tym samym miesiącu 2015 r., podczas gdy import towarów z tej kategorii spadł o 34 proc. do 10,3 mld USD, poinformował w ubiegłym tygodniu departament handlu. Tym samym ujemne saldo w handlu produktami naftowymi spadło najniżej od 1999 r., okresu kiedy – między innymi dzięki niskim cenom surowców energetycznych – gospodarka amerykańska przeżywała boom.
„Za niższy deficyt w dużej części odpowiada spadek cen ropy. W rzeczywistości import ropy w kategoriach ilościowych w porównaniu z ubiegłym rokiem nieznacznie wzrósł. Jednak w części jest to skutek boomu łupkowego, nawet mimo faktu, że wydobycie prowadzone tą technologią zaczęło w ostatnim roku spadać” – komentuje agencja Bloomberg.
W ostatnich miesiącach amerykańskie władze zniosły obowiązujące przez 40 lat ograniczenia w eksporcie ropy, a w ubiegłym roku USA stały się największym na świecie eksporterem paliw. Kraj wyeksportował przetworzone produkty naftowe za 74,7 mld USD, podczas gdy kolejna na liście Rosja – za 65,6 mld USD. Niskie ceny surowców energetycznych oraz odzyskanie przez USA niezależności od ich importu to dobra wiadomość dla największej gospodarki świata.
„Zwykle tym co wystarczy do pobudzenia gospodarki amerykańskiej jest usunięcie ograniczających ją barier. W tym momencie jesteśmy świadkami, jak jedna z tych barier obraca się w gruzy” – zauważał w rozmowie z Bloombergiem Ken Medlock, dyrektor w ośrodku badawczym Center for
Energy Studies.
Bilans amerykańskiego handlu produktami naftowymi. Źródło: Bloomberg.
