Stabilizacja polityczna na Ukrainie została poddana trudnej próbie, a ryzyko masowych protestów i strajków jest bardzo wyraźne; niepokoje polityczne mogą przynieść szkody gospodarcze, a nawet spowodować odpływ kapitału - oceniają analitycy ze szwajcarskiego banku UBS.
Po podliczeniu 99,7 proc. głosów Centralna Komisja Wyborcza podała, że kandydata władz, premiera Wiktora Janukowycza, poparło 49,7 proc. głosujących, a kandydata opozycji Wiktora Juszczenkę 46,7 proc. Nieoficjalne dane po zamknięciu lokali wyborczych wskazywały na wyraźną przewagę Juszczenki - 54 proc do 43 proc.
Zdaniem analityków UBS, wątpliwości co do tego, czy przebieg wyborów był rzetelny, sprawiają, że wątpliwa jest też prawomocność mandatu Janukowycza. Autorzy komentarza wyprowadzają stąd wniosek, że w obliczu tak głębokich podziałów trudno mu będzie wypracować polityczny konsensus. To z kolei zaszkodzi perspektywie reform gospodarczych i politycznych.
"Oskarżenia o zastraszanie wyborców i inne nadużycia zaszkodziły wizerunkowi Wiktora Janukowycza i podają w wątpliwość jego zdolność do osiągnięcia konsensusu wokół potrzebnych krajowi reform" - napisali analitycy.
Uważają oni, że "najbliższe tygodnie będą miały zasadnicze znaczenie dla położenia podwalin pod spójny, nowy rząd i
przywrócenie zaufania po wyniszczających walkach politycznych 2004 roku".
Według UBS, ryzyko, z którym Ukraina ma do czynienia, jest trojakiego rodzaju. Ryzyko międzynarodowego ostracyzmu zaszkodzi stosunkom Kijowa z zagranicznymi wierzycielami. Ryzyko gwałtownej reakcji społecznej może sprowokować ostrą odpowiedź władz. Po trzecie, w obliczu głębokich podziałów politycznych, Janukowyczowi trudno będzie wyłonić roboczą większość w parlamencie.
Co do pierwszego ryzyka, analitycy UBS sądzą, że międzynarodowe potępienie będzie umiarkowane, ponieważ odejście Leonida Kuczmy ze sceny politycznej zostanie przyjęte z ulgą. Po drugie, ukraińskiej wersji rewolucji gruzińskiej nie uważają za prawdopodobną, z uwagi na odmienną sytuację obu krajów, choć nie wykluczają, że może dojść do dalszego radykalizmu wśród zwolenników Juszczenki.
Sprowokowanie przez opozycję przemocy mogłoby, ich zdaniem, zaszkodzić wiarygodności obozu opozycji i posłużyć władzom do wykluczenia Juszczenki z ubiegania się o mandat wyborczy w przyszłości.
Największe obawy mają co do perspektywy wyłonienia stabilnej, roboczej większości w parlamencie. "Wzrost wpływów klanu
donieckiego, który ma reprezentować Janukowycz, i odejście Kuczmy, który jednoczył różne frakcje (w szczególności dniepropietrowską, doniecką i kijowską), to czynniki, które odegrają dużą rolę w tworzeniu nowej administracji prezydenckiej. Obecnie duża liczba grup i frakcji politycznych będzie rywalizować ze sobą o wpływy w nowej administracji, a Janukowyczowi trudno będzie równoważyć ich interesy" - uważają analitycy.
mmp/ mc/ mag/