Rezerwacje last minute zwiększają niepewność, utrzymanie obłożenia wymaga korekty cen, a koszty operatorów rosną
Choć nie podliczono jeszcze tegorocznych statystyk turystycznych,
pierwsze podsumowania właścicieli hoteli i apartamentów w
miejscowościach wypoczynkowych skłaniają do refleksji, że tłuste lata
już za nami. Nie można jednak narzekać na brak zainteresowania ofertą
kurortów.
Aktywuj dostęp do pb.pl – zyskasz nieograniczoną możliwość czytania najświeższych informacji z gospodarki i rynków. Aby korzystać z nich jeszcze wygodniej, pobierz aplikację mobilną.
Zamów wersję Premium, a do Twojej dyspozycji będzie pełna zawartość pakietu Basic, a dodatkowo: e-wydania, raporty branżowe, LexBiznes oraz atrakcyjne rabaty na konferencje.
Uruchom pakiet Premium+ wraz z dostępem do serwisu z raportami ekonomicznymi SpotData Research, a uzyskasz szybki wgląd w aktualne trendy na rynkach, w przemyśle i handlu.
Rezerwacje last minute zwiększają niepewność, utrzymanie obłożenia wymaga korekty cen, a koszty operatorów rosną
Choć nie podliczono jeszcze tegorocznych statystyk turystycznych,
pierwsze podsumowania właścicieli hoteli i apartamentów w
miejscowościach wypoczynkowych skłaniają do refleksji, że tłuste lata
już za nami. Nie można jednak narzekać na brak zainteresowania ofertą
kurortów.
Hotelarze zaczynają podliczać urlopowy biznes. W Dune Resort oraz
Aparthotel Molo Park, np. obłożenie w okresie wakacyjnym wyniosło 93 proc.,
czyli o 7 proc. więcej niż w 2018 r.Fot. ARC
— Obłożenie w sezonie wynosiło 90 proc., a we wrześniu wyniki też są
bardzo dobre. Małe spadki wynikają z chwiejności pogody, a w skali roku
z zaostrzającej się konkurencji — mówi Kinga Łata, dyrektor operacyjna
Zdrojowej Hotels.
Dobrą wiadomością jest przesuwanie przez Polaków urlopu na wiosnę czy
jesień. Zdaniem Kingi Łaty i Magdaleny Ziętek, operatora wynajmu z Dune
Beach Resort w Mielnie, sezon w Polsce ulega wydłużeniu. Optymizmem
powiało też w Zakopanem — po otwarciu dwa lata temu połączenia
lotniczego Kraków-Dubaj wzrósł udział zamożnych gości z zagranicy.
— W porównaniu z 2018 r. mamy nawet nieco wyższy średni przychód na
wynajęty pokój, głównie ze sprzedaży dodatkowych usług, takich jak spa,
wypożyczalnie rowerów, gastronomia — mówi Wojciech Budzowski, dyrektor
generalny w kompleksie Nosalowy Dwór w Zakopanem.
We wszystkich pytanych firmach obłożenie podczas wakacji 2019 było
porównywalne w rokiem ubiegłym i bardzo wysokie — w obiektach Sun & Snow
wyniosło średnio 80 proc., w Nosalowym Dworze sięgało w lipcu 90 proc.,
a w sierpniu nawet 96,5 proc. W weekendy wszyscy operatorzy mówili o
prawie stuprocentowym obłożeniu. Mimo to w niektórych miejscach ceny za
nocleg okresowo malały.
Rośnie ryzyko
Inwestycje w mieszkania wakacyjne to ostatnio alternatywa dla
oszczędności trzymanych „w skarpecie”, ale nie każdy pamięta, że zwrot z
inwestycji zależy od obłożenia i uzyskiwanej ceny za nocleg. Biznes ten
wymaga coraz większych nakładów, a niepewność rośnie.
— Widocznym trendem jest np. coraz późniejsze rezerwowanie pobytów. Taka
sytuacja jest poważnym wyzwaniem dla zarządzania przychodami hoteli —
niemal do samego końca nie wiemy, ile tak naprawdę uda się nam sprzedać
pokoi, a w związku z tym, jak zarządzać ich ceną — mówi Maciej
Szatkowski, prezes zarządu Spółdzielni Właścicieli „Blue Marine Mielno”.
Według Marcina Grzybowskiego, właściciela firmy Top Apart w Szczyrku,
wzmożony ruch w poprzednich latach wynikał z zagrożeń terrorystycznych w
Egipcie czy Tunezji. Obecnie sytuacja wraca do normy i turystów będzie
ubywać.
Ceny spadają
— W 2018 r. obłożenie w pierwszym tygodnia lipca było słabe, ale była
brzydka pogoda. W tym roku pogoda była ładna, a turyści też nie
dopisali. Przez pierwsze dwa tygodnie wakacji zaczęliśmy obniżać ceny na
portalach rezerwacyjnych, żeby przyciągnąć turystów — mówi Marcin
Grzybowski.
Zdaniem Przemysława Aściukiewicza, członka zarządu Osiedla Feniks, w
Kołobrzegu, na całym rynku mieszkań na wynajem urealnienie cen już
nastąpiło.
— W poprzednich latach dochodziło do absurdów, kiedy mieszkania w
zwykłych blokach były wynajmowane za 500 zł za dobę albo nawet więcej.
Ze względu na dużą liczbę oddawanych mieszkań i dużą konkurencję
operatorów i prywatnych właścicieli, którzy sami obsługują swoje
mieszkania, ceny spadły. Znam przypadki mieszkań, w których cena w
poprzednich latach wynosiła 700-800 zł, a obecnie wynajmowane są nawet
za 250-300 zł — mówi Przemysław Aściukiewicz.
251dc9e0-90f6-11e9-bc42-526af7764f64
To musisz wiedzieć dziś rano
Codzienny newsletter z najważniejszymi informacjami dla inwestorów.
ZAPISZ MNIE
To musisz wiedzieć dziś rano
autor: Kamil Zatoński
Wysyłany codziennie
Codzienny newsletter z najważniejszymi informacjami dla inwestorów.
consents-consent_352
ZAPISZ MNIE
consents-consent_294
Administratorem Pani/a danych osobowych będzie Bonnier Business (Polska) Sp. z o. o. (dalej: my). Adres: ul. Kijowska 1, 03-738 Warszawa.
Kliknij w link w wiadomości, aby potwierdzić subskrypcję newslettera.
Jeżeli nie otrzymasz wiadomości w ciągu kilku minut, prosimy o sprawdzenie folderu SPAM.
Według Agnieszki Jędrzejczyk, menedżera ds. marketingu Sun & Snow, ceny
tego operatora w porównaniu z rokiem ubiegłym zmieniły się nieznacznie.
— Były oczywiście miasta, w których zdecydowaliśmy się podnieść ceny
wynajmu, ale zdarzały się oferty, które były atrakcyjniejsze cenowo niż
w roku poprzednim. Przykładowo za apartament w 2018 r. rodzina 2+2 w II
połowie sierpnia w Kołobrzegu zapłaciła za tygodniowy pobyt 2350 zł, zaś
w tym roku ten sam apartament kosztował już 2150 zł — mówi Agnieszka
Jędrzejczyk.
Dla odmiany o wzrostach cen w porównaniu z rokiem ubiegłym mówią
Magdalena Ziętek z Dune (+8 proc. r/r) i Kinga Łata ze Zdrojowej (+10
proc. r/r).
Więcej usług
Chcąc utrzymać odpowiednio wysoki poziom cen czy nawet móc je podnieść,
operatorzy wprowadzają coraz więcej usług w standardzie. Sun & Snow,
który posiada już 1900 apartamentów, w niektórych miejscowościach zaczął
oferować śniadania czy bezpłatne korzystanie z basenu lub strefy spa, w
wielu obiektach znajdują się place i pokoje zabaw dla dzieci. Blue
Marine Mielno uruchomiło ostatnio duży klimatyzowany lobby bar, trzecią
restaurację, dwie w pełni wyposażone sale zabaw oraz nowoczesne gabinety
spa. Również nowe apartamenty są wykończone w trochę wyższym standardzie
niż dotychczasowe.
— Konkurencja na niektórych rynkach bardzo się zaostrza, a nawet stają
się one przesycone. Tak jest m.in. w Trójmieście, Kołobrzegu, Zakopanem,
niedługo będzie w Międzyzdrojach. Dlatego bardzo ważna jest lokalizacja
obiektu w danym kurorcie, jego zaplecze gastronomiczne oraz rozbudowana
infrastruktura rekreacyjna z miksem usług, jak basen i aquapark, kids
zone oraz strefy spa & wellness. Zwiększona konkurencja może przynieść
pogorszenie wyników w dalszych latach — mówi Kinga Łata.
Zdaniem Macieja Szatkowskiego obecna „równowaga rynkowa” między rosnącą
podażą i powiększającym się popytem nie będzie trwać wiecznie.
— Z jednej strony z roku na rok mamy w miejscowościach nadmorskich
15-20-procentowy wzrost podaży miejsc noclegowych, z drugiej, jako efekt
programów dofinansowywania rodzin oraz wzrostu płac na całym rynku,
rośnie liczba krajowych turystów zainteresowanych wypoczynkiem w
nadmorskich hotelach. Jednak koszty wymuszą w końcu na nas, hotelarzach,
wzrost cen usług, co znowu będzie musiało wpłynąć na zmianę poziomu
zainteresowania kupujących i popyt spadnie — przewiduje Maciej
Szatkowski.
OKIEM EKSPERTA
Zbyt duże projekty
MARLENA KOSIURA, portal Inwestycje w Kurortach.pl
Wakacyjny sezon w kurortach był udany pod względem obłożenia, ale
rentowność chyba spadła. Stawki poszły nieco w dół, szczególnie tam,
gdzie się pojawiło dużo nowych inwestycji. Na portalach rezerwacyjnych
bez trudu można było znaleźć w sierpniu noclegi w różnych standardach po
znacznie niższych cenach — np. nowe designerskie apartamenty w cenie
280-300 zł za dobę, a nie za 500 zł jak rok temu. Boom na apartamenty
inwestycyjne sprawił, że pojawiają się projekty przeskalowane. Powstają
duże inwestycje (np. na 500 jednostek) w małych miejscowościach, gdzie
trudno liczyć na turystów w marcu czy listopadzie. Deweloperzy często
obiecują prywatnym inwestorom dochody z wynajmu przez 365 dni w roku,
jakby zupełnie nie brali pod uwagę specyfiki rynku hotelowego.