Argentyński kryzys wraca po 12 latach

Marek WierciszewskiMarek Wierciszewski
opublikowano: 2013-04-04 16:52

Restrykcje narzucone przez rząd nie zdołały zapobiec rekordowemu załamaniu kursu argentyńskiego peso.

Powódź, jaka we wtorek nawiedziła Buenos Aires, nie omija także rynków finansowych. W poświątecznym handlu notowania argentyńskiej waluty na nieregulowanym rynku znalazły się aż 41 proc. poniżej oficjalnego kursu. Przyczyna pogłębiającej się ucieczki krajowych inwestorów do dolara to inflacja. Tempo wzrostu cen przekroczyło 25 proc. za sprawą polityki banku centralnego, który drukuje peso, aby pokryć deficyt budżetowy. Kolejne posunięcia rządu zmierzające do zatrzymania ucieczki kapitału tylko dolewają oliwy do ognia.

Odkąd w październiku 2011 r. Cristina Fernandez de Kirchner ponownie wygrała wybory prezydenckie, zabroniła kupowania obcych walut w celach inwestycyjnych. W marcu doszły do tego kolejne restrykcje. Wśród najboleśniejszych znalazło się ograniczenie inwestycji krajowych funduszy w aktywa zagraniczne oraz nakazanie towarzystwom ubezpieczeniowym likwidacji części aktywów zagranicznych i zainwestowania kapitału w projekty wspierane przez rząd.

„To zrozumiałe, że należy nałożyć limit na tego rodzaju inwestycje, aby zapewnić wykorzystanie krajowych oszczędności do finansowania produktywnych projektów” – tłumaczono na łamach oficjalnej gazety rządowej.

- Jeżeli zmusza się inwestorów do wyprzedaży zagranicznych aktywów, to tworzy się podaż dolarów. Skutkiem powinno być zmniejszenie presji na nieoficjalny kurs – przyznawał Jorge Piedrahita, prezes nowojorskiego biura maklerskiego Torino Capital.


Wolnorynkowy kurs dolara w peso, na tle kursu oficjalnego. Źródło: Bloomberg

Jak się jednak okazało, reakcja przestraszonych inwestorów była dokładnie odwrotna. W ciągu dwóch tygodni peso osłabiło się na wolnym rynku względem dolara o kolejne 2 proc., a zakupy złota skoczyły w kraju do najwyższego poziomu w historii. W ręce coraz bardziej parzyły obligacje denominowane w peso, które od początku roku straciły 5,5 proc.

W ciągu ostatnich 12 miesięcy rezerwy walutowe kraju skurczyły się łącznie już o 13 proc., a prawdopodobieństwo niewypłacalności, na jakie wskazują notowania kontraktów CDS, skoczyło do 90 proc., co oznacza, że koszt zabezpieczenia krajowego długu jest najwyższy na świecie. Tymczasem, jak wynika z danych zgromadzonych przez Bloomberga, ekonomiści obstawiają, że peso do końca roku osłabi się do dolara o kolejne 13 proc., co oznacza najgorsze perspektywy ze wszystkich walut.

Jak przestrzega Ezequiel Aguirre, strateg Bank of America, jedynym sposobem, by powstrzymać Argentyńczyków od ucieczki do dolara, jest powstrzymanie inflacji. Dewaluacja oficjalnego kursu peso, tak by zrównać go z wolnorynkowym, pozwoliłaby według niego krajowym przedsiębiorstwom na odzyskanie konkurencyjności na zagranicznych rynkach.

- Rząd stara się zmniejszyć różnicę między oboma kursami, narzucając kontrole, jednak efekt jest odwrotny. Lepiej rozwiązać podstawowy problem, którym jest inflacyjna polityka banku centralnego – powiedział Ezequiel Aguirre w wywiadzie udzielonym agencji Bloomberg.

None
None