Bardzo drogi parasol na klimat

Katarzyna KapczyńskaKatarzyna Kapczyńska
opublikowano: 2013-04-09 00:00

Przystosowanie gospodarki do zmian pogodowych pochłonie do 2020 r. 62-81 mld zł. Ewentualne straty spowodowane bezczynnością będą wyższe

Śnieżna wiosna, którą do niedawna obserwowaliśmy, to — według naukowców — dowód zmian klimatu. Resort środowiska przygotował analizę ich wpływu na gospodarkę oraz przesłał do konsultacji społecznych projekt strategii adaptacji kilku sektorów do zmian pogodowych do 2020 i 2030 r. Urzędnicy wieszczą prawdziwy armagedon, zwłaszcza dla rolnictwa, gospodarki wodnej, energetyki, transportu, budownictwa i zagospodarowania przestrzennego.

Gospodarka może stracić na zmianach klimatu nawet 200 mld zł. Taniej będzie się przystosować (FOT. iStock)
Gospodarka może stracić na zmianach klimatu nawet 200 mld zł. Taniej będzie się przystosować (FOT. iStock)
None
None

„Przeanalizowano obecne i oczekiwane zmiany klimatu, w tym scenariusze (…) dla Polski do roku 2030, które wykazały, że w tym okresie największe zagrożenie dla gospodarki i społeczeństwa będą stanowiły ekstremalne zjawiska pogodowe i klimatyczne (nawalne deszcze, powodzie, podtopienia, osunięcia ziemi,fale upałów, susze, huragany itp.). Zjawiska te będą występować z coraz większą częstotliwością i natężeniem oraz będą dotyczyć coraz większych obszarów kraju” — czytamy w dokumencie.

Na podstawie danych z innych resortów, urzędów wojewódzkich oraz analiz eksperckich przygotowanych na potrzeby projektu Klimada Ministerstwo Środowiska (MŚ) oszacowało, że już w latach 2001-11 szkody wyrządzone suszami czy powodziami kosztowały Polaków 54 mld zł, a na ich usunięcie wydano 46 mld zł. Będą wyższe, jeśli szybko nie zaczniemy prac związanych z przystosowaniem gospodarki do zmian klimatycznych.

„Konsekwencją niepodjęcia działań adaptacyjnych będą straty na poziomie około 86 mld zł [w latach 2011-20 — red.], które w latach 2021-30 mogą wynieść nawet 120 mld zł” — napisało MŚ.

Wyjdzie taniej, jeśli przystosujemy się do zmian. Według rządowych szacunków, pochłonie to do 2020 r. 62 mld zł, a z uwzględnieniem sugestii ekspertów — nawet 81 mld zł.

Głód i zaraza

Najwięcej, aż 43,5 proc. z ponad 80 mld zł, będzie kosztowało przystosowanie rolnictwa. Proponowane przez resort działania adaptacyjne w tym segmencie gospodarki to m.in. inwestycje w badania naukowe związane z hodowlą roślin bardziej odpornych na długotrwałe susze czy ekstremalne mrozy, system szybkiego ostrzegania i reagowania na zmiany klimatu czy pomoc (w postaci budowy domów i obiektów rolniczych) dla gospodarstw przenoszących się na tereny niezagrożone powodziami i podtopieniami.

MŚ prognozuje, że efektem zmian klimatu będzie co prawda wydłużenie okresu wegetacyjnego roślin, ale jednocześnie susze i powodzie będą coraz częściej niszczyć uprawy, co przełoży się również na problemy z dostępem do żywności i pasz. Zwierzęta będą też narażone na nowe choroby.

— Rzeczywiście, coraz częściej obserwujemy negatywny wpływ zjawisk pogodowych na produkcję rolniczą, ale przeciwdziałanie skutkom zmian klimatu nie powinno dotyczyć tylko gospodarstw rolnych. Oczywiście możemy mówić o badaniach nad nowymi rodzajami upraw — Amerykanie analizują możliwość hodowli roślin na pustyni — ale pamiętajmy, że tu wkraczamy w obszar GMO, a przecież w Polsce nie chcemy modyfikowanej żywności. Jeśli więc faktycznie zamierzamy przeciwdziałać negatywnym skutkom zmian pogodowych, konieczne są: wznowienie inwestycji melioracyjnych, regulacja i ochrona brzegów czy budowa zbiorników retencyjnych. Nie uchronimy rolnictwa bez działań w obszarze gospodarki wodnej — podkreśla Marian Sikora, przewodniczący Federacji Branżowych Związków Producentów Rolnych.

Słona woda

Wśród kluczowych działań resort środowiska wymienia także projekty związane z gospodarką wodną. Jej przystosowanie do zmian klimatu to aż 15 proc. kosztów prognozowanych przez rząd i ekspertów. Przedstawiciele MŚ planują m.in. zmiany prawne motywujące do oszczędzania i racjonalnego gospodarowania wodą oraz inwestycje przeciwpowodziowe.

Prawie 6 proc. wydatków adaptacyjnych ma pochłonąć wzmocnienie strefy wybrzeża, by przeciwdziałać zalewaniu terenów nadmorskich. Resort podkreśla też, że prognozowane podniesienie wody w Bałtyku spowoduje większe zasolenie wód gruntowych, czego skutkiem mogą być problemy z dostępem do wody pitnej w nadmorskich miejscowościach.

Wielki blackout

Z powodu problemów z dostępem do wody mocno ucierpi także energetyka, dlatego też resort środowiska określa inwestycje w bezpieczeństwo energetyczne jako priorytetowe. „Dla produkcji energii kluczowe znaczenie ma dostępność wody dla potrzeb chłodzenia. Pobór wody dla tych celów stanowi 70 proc. całkowitych poborów wody w Polsce. W warunkach dużej zmienności opadów skrajne sytuacje (powodzie i susze) i wzrost niestacjonarności przepływów mogą zakłócić dostępność niezbędnych ilości wody, która wykorzystywana jest na cele chłodzenia. Może to spowodować obniżenie sprawności tradycyjnych elektrowni z chłodzeniem w obiegu otwartym oraz obniżenie ilości energii produkowanej przez te instalacje” — napisano w projekcie strategii.

MŚ wskazuje więc m.in. na konieczność inwestycji w awaryjne systemy chłodzenia. „Konieczne będzie dostosowanie systemu energetycznego do wahań zapotrzebowania zarówno na energię elektryczną, jak i cieplną, m.in. poprzez wdrożenie stabilnych niskoemisyjnych źródeł energii, takich jak energetyka jądrowa. Istotne będzie także wykorzystanie odnawialnych źródeł energii, głównie energii słonecznej, wiatrowej, biomasy i energii wodnej” — uważa resort środowiska.

Widzi także zagrożenia dla rozwoju rynku alternatywnych źródeł energii. „Przy zwiększonej temperaturze powietrza zwiększy się parowanie wód powierzchniowych, wystąpią zaburzenia w gospodarce wodnej, co w konsekwencji wpłynie na uprawę roślin, w tym roślin energetycznych.

Przy długich i gwałtownych deszczach plantacje biomasy mogą ulegać zniszczeniu lub nadmiar wilgoci negatywnie wpłynie na ich efektywność energetyczną. Może nastąpić zmniejszenie zainteresowania lub rezygnacja z rozwoju technologii energetycznych biomasy. W przypadku instalacji hydroenergetycznych niedobór wody może w istotny sposób obniżyć ich wydajność. W przypadku energetyki wiatrowej warunki energetyczne się pogorszą.

Zmiany klimatyczne spowodują znacznie zwiększoną nieprzewidywalność występowania bardzo silnych wiatrów, huraganów i długich okresów bezwietrznych. Wykorzystywanie tego źródła energii może zatem wiązać się ze zwiększonym ryzykiem zarówno ze względu na przewidywalność produkcji energii, jak i ze względu na zniszczenia instalacji” — czytamy w dokumencie MŚ.

— Zmiany klimatu rzeczywiście będą miały kluczowe znaczenie dla energetyki. Problemy z zasobami wody są dużym zagrożeniem dla chłodzenia w energetyce konwencjonalnej, ale mają także istotne znaczenie w przypadku energetyki jądrowej. Drugim obszarem silnie narażonym na zmiany klimatu jest energetyka wodna, a trzecim — produkcja biomasy.

Najbardziej bezpieczne będzie więc korzystanie z energetyki wiatrowej i słonecznej — podkreśla Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energii Odnawialnej.

Przenosiny zabytków

MŚ podkreśla również konieczność zmian w sektorze budownictwa, które powinno być bardziej energooszczędne. Resort prognozuje co prawda, że stopniowe ocieplanie klimatu zmniejszy nieco zapotrzebowanie na energię cieplną, ale jednocześnie zwiększy pobór energii do klimatyzatorów. Adaptacja budownictwa i transportu ma pochłonąć ponad 13 proc. kosztów, o których mowa w projekcie strategii.

Drugie tyle trzeba wydać na gospodarkę przestrzenną, zwłaszcza prace związane z obowiązkowym opracowaniem planów zagospodarowania przestrzennego, map powodziowych i analiz prognozowanych osuwisk. W ramach działań związanych z budownictwem i gospodarką przestrzenną rząd proponuje nawet przenoszenie obiektów zabytkowych leżących na terenach zalewowych na obszary mniej narażone na kataklizm.

Niepogoda w podróży

Apokaliptyczną wizję resort środowiska kreśli też dla transportu. „Silne wiatry powodujące m.in. tarasowanie dróg, zniszczenia infrastruktury drogowej i pojazdów mogą się w przyszłych latach nasilać (…). Transport kolejowy jest równie wrażliwy, szczególnie na incydentalne zjawiska klimatyczne (…). Wraz z postępującym procesem ocieplania wzrosnąć mogą przypadki deformacji torów oraz pożarów zaplecza kolejowego, a jednocześnie pogorszą się warunki pracy oraz komfort podróżowania” — czytamy w analizie.

Dlatego też resort transportu, Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad oraz kolej mają przygotować ranking priorytetowych szlaków komunikacyjnych narażonych na kataklizmy. Rząd podkreśla także konieczność budowy systemu ostrzegania i reagowania oraz systemów, które pozwolą zarządzać ruchem podczas powodzi czy huraganów. Na kataklizmy już przygotowali się kolejarze.

— PKP Polskie Linie Kolejowe już wykorzystują procedury działań na wypadek sytuacji kryzysowych na sieci kolejowej. Dotyczy to również katastrof naturalnych spowodowanych siłami natury. Uwzględniane są zjawiska występujące w minionych latach w kraju i Europie oraz informacje o prawdopodobieństwie wystąpienia.

Wśród katastrof naturalnych uwzględnionych w procedurach są m.in. osunięcia ziemi na linie kolejowe z powodu intensywnych opadów deszczu, podmycia i zalania linii kolejowych oraz występowanie silnych wiatrów — podkreśla Mirosław Siemieniec, z biura prasowego PLK.