Śnieżna wiosna, którą do niedawna obserwowaliśmy, to — według naukowców — dowód zmian klimatu. Resort środowiska przygotował analizę ich wpływu na gospodarkę oraz przesłał do konsultacji społecznych projekt strategii adaptacji kilku sektorów do zmian pogodowych do 2020 i 2030 r. Urzędnicy wieszczą prawdziwy armagedon, zwłaszcza dla rolnictwa, gospodarki wodnej, energetyki, transportu, budownictwa i zagospodarowania przestrzennego.

„Przeanalizowano obecne i oczekiwane zmiany klimatu, w tym scenariusze (…) dla Polski do roku 2030, które wykazały, że w tym okresie największe zagrożenie dla gospodarki i społeczeństwa będą stanowiły ekstremalne zjawiska pogodowe i klimatyczne (nawalne deszcze, powodzie, podtopienia, osunięcia ziemi,fale upałów, susze, huragany itp.). Zjawiska te będą występować z coraz większą częstotliwością i natężeniem oraz będą dotyczyć coraz większych obszarów kraju” — czytamy w dokumencie.
Na podstawie danych z innych resortów, urzędów wojewódzkich oraz analiz eksperckich przygotowanych na potrzeby projektu Klimada Ministerstwo Środowiska (MŚ) oszacowało, że już w latach 2001-11 szkody wyrządzone suszami czy powodziami kosztowały Polaków 54 mld zł, a na ich usunięcie wydano 46 mld zł. Będą wyższe, jeśli szybko nie zaczniemy prac związanych z przystosowaniem gospodarki do zmian klimatycznych.
„Konsekwencją niepodjęcia działań adaptacyjnych będą straty na poziomie około 86 mld zł [w latach 2011-20 — red.], które w latach 2021-30 mogą wynieść nawet 120 mld zł” — napisało MŚ.
Wyjdzie taniej, jeśli przystosujemy się do zmian. Według rządowych szacunków, pochłonie to do 2020 r. 62 mld zł, a z uwzględnieniem sugestii ekspertów — nawet 81 mld zł.
Głód i zaraza
Najwięcej, aż 43,5 proc. z ponad 80 mld zł, będzie kosztowało przystosowanie rolnictwa. Proponowane przez resort działania adaptacyjne w tym segmencie gospodarki to m.in. inwestycje w badania naukowe związane z hodowlą roślin bardziej odpornych na długotrwałe susze czy ekstremalne mrozy, system szybkiego ostrzegania i reagowania na zmiany klimatu czy pomoc (w postaci budowy domów i obiektów rolniczych) dla gospodarstw przenoszących się na tereny niezagrożone powodziami i podtopieniami.
MŚ prognozuje, że efektem zmian klimatu będzie co prawda wydłużenie okresu wegetacyjnego roślin, ale jednocześnie susze i powodzie będą coraz częściej niszczyć uprawy, co przełoży się również na problemy z dostępem do żywności i pasz. Zwierzęta będą też narażone na nowe choroby.
— Rzeczywiście, coraz częściej obserwujemy negatywny wpływ zjawisk pogodowych na produkcję rolniczą, ale przeciwdziałanie skutkom zmian klimatu nie powinno dotyczyć tylko gospodarstw rolnych. Oczywiście możemy mówić o badaniach nad nowymi rodzajami upraw — Amerykanie analizują możliwość hodowli roślin na pustyni — ale pamiętajmy, że tu wkraczamy w obszar GMO, a przecież w Polsce nie chcemy modyfikowanej żywności. Jeśli więc faktycznie zamierzamy przeciwdziałać negatywnym skutkom zmian pogodowych, konieczne są: wznowienie inwestycji melioracyjnych, regulacja i ochrona brzegów czy budowa zbiorników retencyjnych. Nie uchronimy rolnictwa bez działań w obszarze gospodarki wodnej — podkreśla Marian Sikora, przewodniczący Federacji Branżowych Związków Producentów Rolnych.
Słona woda
Wśród kluczowych działań resort środowiska wymienia także projekty związane z gospodarką wodną. Jej przystosowanie do zmian klimatu to aż 15 proc. kosztów prognozowanych przez rząd i ekspertów. Przedstawiciele MŚ planują m.in. zmiany prawne motywujące do oszczędzania i racjonalnego gospodarowania wodą oraz inwestycje przeciwpowodziowe.
Prawie 6 proc. wydatków adaptacyjnych ma pochłonąć wzmocnienie strefy wybrzeża, by przeciwdziałać zalewaniu terenów nadmorskich. Resort podkreśla też, że prognozowane podniesienie wody w Bałtyku spowoduje większe zasolenie wód gruntowych, czego skutkiem mogą być problemy z dostępem do wody pitnej w nadmorskich miejscowościach.
Wielki blackout
Z powodu problemów z dostępem do wody mocno ucierpi także energetyka, dlatego też resort środowiska określa inwestycje w bezpieczeństwo energetyczne jako priorytetowe. „Dla produkcji energii kluczowe znaczenie ma dostępność wody dla potrzeb chłodzenia. Pobór wody dla tych celów stanowi 70 proc. całkowitych poborów wody w Polsce. W warunkach dużej zmienności opadów skrajne sytuacje (powodzie i susze) i wzrost niestacjonarności przepływów mogą zakłócić dostępność niezbędnych ilości wody, która wykorzystywana jest na cele chłodzenia. Może to spowodować obniżenie sprawności tradycyjnych elektrowni z chłodzeniem w obiegu otwartym oraz obniżenie ilości energii produkowanej przez te instalacje” — napisano w projekcie strategii.
MŚ wskazuje więc m.in. na konieczność inwestycji w awaryjne systemy chłodzenia. „Konieczne będzie dostosowanie systemu energetycznego do wahań zapotrzebowania zarówno na energię elektryczną, jak i cieplną, m.in. poprzez wdrożenie stabilnych niskoemisyjnych źródeł energii, takich jak energetyka jądrowa. Istotne będzie także wykorzystanie odnawialnych źródeł energii, głównie energii słonecznej, wiatrowej, biomasy i energii wodnej” — uważa resort środowiska.
Widzi także zagrożenia dla rozwoju rynku alternatywnych źródeł energii. „Przy zwiększonej temperaturze powietrza zwiększy się parowanie wód powierzchniowych, wystąpią zaburzenia w gospodarce wodnej, co w konsekwencji wpłynie na uprawę roślin, w tym roślin energetycznych.
Przy długich i gwałtownych deszczach plantacje biomasy mogą ulegać zniszczeniu lub nadmiar wilgoci negatywnie wpłynie na ich efektywność energetyczną. Może nastąpić zmniejszenie zainteresowania lub rezygnacja z rozwoju technologii energetycznych biomasy. W przypadku instalacji hydroenergetycznych niedobór wody może w istotny sposób obniżyć ich wydajność. W przypadku energetyki wiatrowej warunki energetyczne się pogorszą.
Zmiany klimatyczne spowodują znacznie zwiększoną nieprzewidywalność występowania bardzo silnych wiatrów, huraganów i długich okresów bezwietrznych. Wykorzystywanie tego źródła energii może zatem wiązać się ze zwiększonym ryzykiem zarówno ze względu na przewidywalność produkcji energii, jak i ze względu na zniszczenia instalacji” — czytamy w dokumencie MŚ.
— Zmiany klimatu rzeczywiście będą miały kluczowe znaczenie dla energetyki. Problemy z zasobami wody są dużym zagrożeniem dla chłodzenia w energetyce konwencjonalnej, ale mają także istotne znaczenie w przypadku energetyki jądrowej. Drugim obszarem silnie narażonym na zmiany klimatu jest energetyka wodna, a trzecim — produkcja biomasy.
Najbardziej bezpieczne będzie więc korzystanie z energetyki wiatrowej i słonecznej — podkreśla Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energii Odnawialnej.
Przenosiny zabytków
MŚ podkreśla również konieczność zmian w sektorze budownictwa, które powinno być bardziej energooszczędne. Resort prognozuje co prawda, że stopniowe ocieplanie klimatu zmniejszy nieco zapotrzebowanie na energię cieplną, ale jednocześnie zwiększy pobór energii do klimatyzatorów. Adaptacja budownictwa i transportu ma pochłonąć ponad 13 proc. kosztów, o których mowa w projekcie strategii.
Drugie tyle trzeba wydać na gospodarkę przestrzenną, zwłaszcza prace związane z obowiązkowym opracowaniem planów zagospodarowania przestrzennego, map powodziowych i analiz prognozowanych osuwisk. W ramach działań związanych z budownictwem i gospodarką przestrzenną rząd proponuje nawet przenoszenie obiektów zabytkowych leżących na terenach zalewowych na obszary mniej narażone na kataklizm.
Niepogoda w podróży
Apokaliptyczną wizję resort środowiska kreśli też dla transportu. „Silne wiatry powodujące m.in. tarasowanie dróg, zniszczenia infrastruktury drogowej i pojazdów mogą się w przyszłych latach nasilać (…). Transport kolejowy jest równie wrażliwy, szczególnie na incydentalne zjawiska klimatyczne (…). Wraz z postępującym procesem ocieplania wzrosnąć mogą przypadki deformacji torów oraz pożarów zaplecza kolejowego, a jednocześnie pogorszą się warunki pracy oraz komfort podróżowania” — czytamy w analizie.
Dlatego też resort transportu, Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad oraz kolej mają przygotować ranking priorytetowych szlaków komunikacyjnych narażonych na kataklizmy. Rząd podkreśla także konieczność budowy systemu ostrzegania i reagowania oraz systemów, które pozwolą zarządzać ruchem podczas powodzi czy huraganów. Na kataklizmy już przygotowali się kolejarze.
— PKP Polskie Linie Kolejowe już wykorzystują procedury działań na wypadek sytuacji kryzysowych na sieci kolejowej. Dotyczy to również katastrof naturalnych spowodowanych siłami natury. Uwzględniane są zjawiska występujące w minionych latach w kraju i Europie oraz informacje o prawdopodobieństwie wystąpienia.
Wśród katastrof naturalnych uwzględnionych w procedurach są m.in. osunięcia ziemi na linie kolejowe z powodu intensywnych opadów deszczu, podmycia i zalania linii kolejowych oraz występowanie silnych wiatrów — podkreśla Mirosław Siemieniec, z biura prasowego PLK.