Da Gama, IQ i HiTech - trzy fundusze zarządzane przez Vinci - wypływają na szerokie wody. Chcą zasypać lukę kapitałową na polskim rynku VC, realizując przy tym misję banku. Mają na to ponad 1 mld zł.
Rynek venture capital (VC) przechodzi kryzys – wartość transakcji w Polsce spadła w I kw. o 27 proc. do 446 mln zł, a od czterech kwartałów nie było tzw. megarundy. Część graczy dostrzega w tym szansę na mniejszą konkurencję i zakłada fundusze inwestujące większe kwoty w bardziej rozwinięte spółki technologiczne. To m.in. bValue, Spire Capital Partners, Avivo Capital (współtwórcą jest Mariusz Książek) oraz Orbit Capital (współzałożony przez Wiktora Namysła).
Bank Gospodarstwa Krajowego (BGK), który wspiera rynek VC od lat we współpracy z Polskim Funduszem Rozwoju (PFR), poszedł o krok dalej. Ma ofertę dla start-upów na każdym etapie rozwoju i jest gotów inwestować po kilkadziesiąt milionów złotych w jeden projekt. W jego imieniu robi to Vinci, który zarządza trzema funduszami. Pierwszą inwestycję, w odzyskujący surowce przemysłowe ze zużytych opon Contec, już ma za sobą. Pora na kolejne.
– Prowadzimy zaawansowane rozmowy z wieloma podmiotami, więc jeszcze w tym roku powinniśmy zrealizować kolejne transakcje. Chcemy zapewnić spółkom portfelowym wystarczające wsparcie, dlatego w każdym funduszu planujemy maksymalnie dziesięć inwestycji. Na skompletowanie portfela mamy jeszcze co najmniej cztery lata – mówi Piotr Woliński, prezes Vinci.

BGK: wsparcie start-upów na każdym etapie rozwoju
Do BGK zgłaszało się w ostatnich latach mnóstwo spółek na etapie, w którym nie mogły jeszcze liczyć na jego inwestycję czy choćby pożyczkę. Postanowił on więc utworzyć CVC (fundusz korporacyjny), który mógłby wesprzeć projekty z największym potencjałem. Vinci rozpoczęło działalność operacyjną w 2021 r.
– Misją BGK jest wspierane zrównoważonego rozwoju w Polsce i ten sam cel przyświeca nam. Chcemy, by rodzime innowacje pozostawały możliwie długo w polskich rękach i zwiększały wartość, a nie były sprzedawane za granicą na wczesnym etapie. Ponadto zamierzamy udowodnić, że na wspieraniu zrównoważonego rozwoju można zarabiać. W Polsce nie ma wielu funduszy o podobnym profilu, a żaden nie jest w stanie zainwestować tyle co my – komentuje Piotr Woliński.
Pierwszy powstał fundusz HiTech inwestujący w start-upy posiadające już sprawdzony produkt i potrzebujące pieniędzy na jego szeroką komercjalizację (przykład Contecu). Z czasem pojawił się pomysł na podmiot inwestujący w innowacyjne produkty na wczesnym etapie rozwoju i tak narodził się IQ. Jako ostatni, kilka tygodni temu, powstał Da Gama. Mogą zgłaszać się do niego przedsiębiorstwa potrzebujące kapitału na międzynarodową ekspansję – organiczną lub poprzez przejęcia.
– Pokrywamy pełne spektrum rynku, jesteśmy w stanie wesprzeć spółkę na każdym etapie rozwoju. Część start-upów rezygnuje z publicznego kapitału na rzecz prywatnego [z powodu dodatkowych ograniczeń i wymagań – red.], dlatego BGK stworzył podmiot, który ma konkurować z prywatnymi funduszami na analogicznych warunkach. Mimo państwowego właściciela nie mamy żadnych dodatkowych obostrzeń w zakresie inwestowania czy sprawozdawczości ponad rynkowe standardy – zapewnia menedżer.

Prowadzenie działalności inwestycyjnej przez Vinci poprzez trzy fundusze angażujące się na różnym etapie rozwoju spółki to absolutnie ruch w dobrą stronę i wyraz dojrzałości polskiego rynku VC. Najwięcej transakcji wciąż mamy w fazie pre-seed, więc fundusze inwestujące nawet na poziomie rund B i C – czyli tuż przed potencjalnym przejęciem start-upu przez strategicznego inwestora – wypełniają lukę kapitałową. To szczególnie istotne w trudnym okresie, zwłaszcza że na polski rynek VC dopływa coraz mniej pieniędzy z zagranicy. Zagraniczne fundusze bardzo często oczekują projektów gotowych do internacjonalizacji albo nawet pierwszych międzynarodowych sukcesów. Dlatego działalność takich podmiotów jak Vinci sprawia, że start-upy mogą bardziej rozwinąć się lokalnie.

Zaangażowanie się kolejnego podmiotu w inwestycje na naszym rynku VC jest bardzo pozytywnym wydarzeniem, szczególnie że zamierza inwestować w zaawansowane technologicznie projekty, wymagające specjalistycznej wiedzy, większej cierpliwości i kapitału. Ze względu na relatywnie wysoki tzw. ticket inwestycyjny wypełnia lukę kapitałową i idealnie wpisuje się też w potrzeby start-upów wychodzących z fazy pre-seed/seed, mających ambicję szerokiej komercjalizacji technologii. Uważam, że cały ekosystem na tym skorzysta, zwłaszcza że Vinci ma doświadczony zespół. Nasza współpraca przy inwestycji w Contec wpisuje się w rynkowe standardy.
Inwestycje Vinci mogą przekroczyć 1 mld zł
Maksymalna inwestycja w jeden projekt to 40 mln zł w przypadku HiTechu i po 90 mln zł w IQ i Da Gamie.
– Zgodnie z regulacjami tzw. ticket [inwestycja w pojedynczy projekt - red.] może sięgnąć 20 proc. całej kapitalizacji funduszu – łącznie mówimy więc o ponad miliardzie złotych. Niewykluczone, że te wartości, zwłaszcza w przypadku HiTechu, z czasem wzrosną – informuje Piotr Woliński.
Tłumaczy, że przeprowadzenie transakcji bez względu na jej wartość wymaga tyle samo pracy, dlatego chce inwestować w jeden projekt nie mniej niż 10 mln zł.
– Jeżeli wymagałby on na starcie mniej pieniędzy, niż wynosi limit funduszu, to pozostaje nam miejsce na dokapitalizowanie. Jeżeli nasz ticket wystarcza, to możemy być jedynym inwestorem, niemniej dopuszczamy koinwestycje, ponieważ ograniczają nasze ryzyko. Nie wykluczamy wsparcia spółki na późniejszym etapie rozwoju przez nasz kolejny fundusz. Życzyłbym sobie takiej, która przez lata przeszłaby od IQ do Da Gamy, choć tempo ekspansji musiałoby być bardzo szybkie – mówi szef Vinci.
Fundusz szuka nie tylko spółek, ale też ludzi. Ma dwunastoosobowy zespół i jest gotów zatrudnić co najmniej pięciu specjalistów od inwestycji. Talenty, których pula wydaje mu się ograniczona, chce przyciągnąć dobrymi i stabilnymi warunkami zatrudnienia.
Przedsiębiorcy obawiają się przede wszystkim, że będziemy wymagali od nich m.in. ponadprzeciętnej sprawozdawczości. Niesłusznie. Działamy na zasadach rynkowych, a umowa inwestycyjna jasno określa nasze kompetencje i wymogi.
Polskie innowacje w różnych branżach
Vinci zamierza obejmować mniejszościowe pakiety udziałów (z miejsce w radzie nadzorczej), żeby pomysłodawcy pozostali mocno zainteresowani dalszą pracą w spółce.
– W Hitechu i IQ kluczowym kryterium doboru spółek jest innowacyjność. Na razie szczególnie dużo projektów podoba nam się w energetyce, recyklingu i biotechnologii. Ten ostatni sektor wymaga wyjątkowo dużo pieniędzy i kompetencji, które zapewniamy – stwierdza Piotr Woliński.
IQ wystarczy, żeby projekt przeszedł co najmniej naukowe bądź technologiczne due diligence. HiTech wymaga działającego prototypu lub informacji zwrotnej od pierwszych klientów. Natomiast Da Gama będzie inwestował w przedsiębiorstwa z produktem dobrze przyjętym na co najmniej jednym rynku, planujące międzynarodową ekspansję.
– Poziom przychodów nie jest dla nas głównym wyznacznikiem. W przypadku HiTechu świetnie, gdy spółka ma już na koncie pierwsze przychody ze sprzedaży produktów lub usług, natomiast projekty dla Da Gamy powinny być rentowne już w momencie transakcji – mówi Piotr Woliński.
Stabilny udziałowiec
Vinci podkreśla, że wspiera zrównoważony rozwój w Polsce, dlatego pod uwagę bierze nie tylko możliwą stopę zwrotu. Ma jednak ustalony wewnętrznie poziom dla każdego funduszu. Ścieżkę wyjścia z inwestycji będzie ustalać indywidualnie dla każdej ze spółek.
– Pierwsze reakcje przedsiębiorców, z którymi rozmawialiśmy, były bardzo pozytywne szczególnie dzięki skojarzeniu z BGK. Gwarantujemy stabilnego udziałowca, który chce wspierać polskie firmy i wprowadzać je na wyższy poziom rozwoju – mówi Piotr Woliński.

PB: Są państwo już od lat zaangażowani w polski rynek VC do spółki z PFR. Co przesądziło, że nie zwiększyli państwo zaangażowania we współpracę z tym bądź innym publicznym partnerem, tylko postanowili stworzyć nowy podmiot – Vinci?
Cieszymy się, że polskie uczelnie i przemysł wypracowują coraz więcej rozwiązań zdobywających nie tylko polski, ale też globalny rynek. Naszym zdaniem dalszy efektywny rozwój sektora VC wymaga dodatkowego wsparcia, co ma odzwierciedlenie w naszej misji.
Polski ekosystem wspierania start-upów wciąż jest na bardzo wczesnym etapie rozwoju. PFR zbudował bardzo prężnie rozwijający się system wspierania rynku VC, dzięki któremu skokowo wzrósł w ostatnich latach kapitał dostępny dla młodych przedsiębiorców. Rolą Vinci jest wspieranie start-upów na późniejszym etapie rozwoju. Chodzi o projekty, które wciąż są obarczone znacznym ryzykiem, ale ich dalszy rozwój wymaga znacznych nakładów inwestycyjnych.
To luka, którą dostrzegliśmy na rynku i chcemy wypełnić poprzez fundusze zarządzane przez Vinci. Jednocześnie oprócz bezpośredniej działalności inwestycyjnej współpracujemy z wieloma uczestnikami polskiego rynku innowacji, prowadzimy szereg inicjatyw, np. 3W – woda, wodór, (czysty) węgiel. Liczymy, że także dzięki takim działaniom możemy przyczynić się do zwiększenia roli innowacji w gospodarce.
Docelowa kapitalizacja trzech funduszy zarządzanych przez Vinci przekracza 1 mld zł – mówimy więc o największym bądź jednym z największych podmiotów na polskim rynku VC. Jak duże nadzieje wiążą państwo z tym przedsięwzięciem?
Wartość skumulowanych bezpośrednich inwestycji zagranicznych zrealizowanych przez polskie przedsiębiorstwa w 2021 r. odbiega od średniej OECD. Dlatego celem spółki Da Gama ASI jest realizacja projektów inwestycyjnych na rynkach zagranicznych i współfinansowanie ekspansji polskich firm. Zależy nam na zwiększeniu skali ich działalności i budowaniu globalnej konkurencyjności. Pozostałe dwa wehikuły ASI, tj. IQ i HiTech, również będą przyczyniać się do wzrostu znaczenia polskich technologii i innowacji.
Dlaczego, w państwa ocenie, to dobry czas na działalność takich podmiotów jak Vinci? Do Polski napływa ostatnio coraz mniej zagranicznego kapitału dla start-upów, więc tę lukę mogą wypełnić krajowe pieniądze?
Rynek finansowania start-upów w ostatnich miesiącach wyraźnie spowolnił. Spowodowane jest to m.in. zakończeniem okresów inwestycyjnych przez wiele krajowych funduszy finansowanych z pieniędzy unijnych, a także niepewnością związaną z kryzysem na rynku bankowym w USA oraz agresją Rosji na Ukrainę. Liczymy, że oferta trzech funduszy zarządzanych przez Vinci umożliwi wielu polskim firmom kontynuowanie dynamicznego wzrostu.
Zależy nam, by polskie innowacje zdobywały rynki zagraniczne i budowały trwałe przewagi konkurencyjne. Wierzymy, że współpraca z ekspertami Vinci oraz synergie płynące z możliwości, jakie dają pozostałe elementy oferty BGK, umożliwią zasilenie polskich start-upów tzw. smart money.