Najpierw skarbówka zablokowała BPO konta bankowe, potem sąd nie zgodził się na rozprawę z udziałem stron i wydał wyrok niekorzystny dla firmy. Sprawa trafiła do NSA.
Zaczęło się dzień przed sylwestrem w 2021 r. od koperty na biurku Moniki Kamińskiej, prezes BPO - firmy zajmującej się outsourcingiem usług dla biznesu (IT, logistyka, obsługa nieruchomości, obsługa klientów) i zatrudniającej około 1 tys. osób. W kopercie było zawiadomienie o wszczęciu postępowania podatkowego oraz o blokadzie kont bankowych na ponad 5 mln zł.
Firma postanowiła bronić się w sądzie, który jednak dziesięć miesięcy później podtrzymał decyzję skarbówki. BPO uważa, że wpływ na to miały okoliczności, w jakich wyrok został wydany. Choć firma prosiła o przeprowadzenie jawnej rozprawy, na której mogłaby aktywnie się bronić, Wojewódzki Sąd Administracyjny (WSA) w Warszawie odmówił, powołując się na przepisy covidowe, i 28 października 2022 r. w zaciszu gabinetu postanowił utrzymać blokadę kont.

Prawo do obrony
- Odebrano nam prawo do obrony. Na rozprawie na sali sądowej albo przynajmniej na rozprawie zdalnej moglibyśmy aktywnie się bronić, przedstawiać argumenty, wyjaśnienia, ustosunkowywać się do twierdzeń organu skarbowego, tłumaczyć sądowi charakter i zawiłości biznesu. Uniemożliwiono nam to – mówi Jerzy Martini, doradca podatkowy, pełnomocnik BPO.
Zwraca uwagę, że tego samego dnia i w tym samym składzie warszawski WSA rozpatrzył cztery inne sprawy na posiedzeniach jawnych. Zapytaliśmy sąd, dlaczego odmówił BPO rozprawy jawnej lub zdalnej. Odniósł się tylko do drugiego pytania, stwierdzając, że rozprawa zdalna nie mogła być przeprowadzona z uwagi na „ograniczone możliwości techniczne”.
- To niepoważne tłumaczenie. Sądy administracyjne są bardzo dobrze wyposażone technicznie i rozprawy zdalne są regułą – komentuje Jerzy Martini.
Oburzenia nie kryje Łukasz Bernatowicz, radca prawny, wiceprezes Business Centre Clubu.
- Wszystkie sądy mają odpowiedni sprzęt do przeprowadzania rozpraw zdalnych, a szczególnie sądy administracyjne, które są najlepiej wyposażone. Kierowanie spraw na posiedzenia niejawne z powodu rzekomego zagrożenia covidowego to odbieranie podatnikowi konstytucyjnego prawa do obrony – mówi Łukasz Bernatowicz.
Pełnomocnik BPO złożył skargę kasacyjną do NSA.
- Do orzeczenia WSA przedstawiliśmy szereg zarzutów, w tym dotyczący bezpodstawnego odmówienia nam rozprawy jawnej, co odebrało nam prawo do obrony. WSA też w żaden sposób nie ustosunkował się do przedstawionych przez nas dokumentów i dodatkowych informacji w sprawie. Ponadto w uzasadnieniu wyroku zamieścił zmyślone okoliczności, które nie miały miejsca i nie wynikają z zaskarżonej decyzji organu skarbowego. Na przykład sąd stwierdził, że spółce ustalono zobowiązanie podatkowe na 3,4 mln zł. To jest nieprawda, nigdy takiego zobowiązania żaden organ skarbowy nie ustalił. Inne ustalenia faktyczne tego sądu także wskazują, że chyba pomylił sprawy. Można było uniknąć tych błędów, gdyby umożliwiono nam udział w rozprawie. To dobitnie pokazuje, jak ważny jest bezpośredni i aktywny udział w procesie sądowym – mówi Jerzy Martini.
Ryzyko biznesowe
Co tymczasem dzieje się z BPO? Firma nie przetrwała starcia z fiskusem.
- Nasza spółka została zabita przez skarbówkę. Musiała złożyć wypowiedzenia praktycznie wszystkim pracownikom, bo nie ma możliwości prowadzenia działalności gospodarczej przy zajęciach egzekucyjnych znacznie przewyższających kapitał obrotowy. Ufamy, że NSA sprawiedliwie zweryfikuje instrumentalne stosowanie wobec nas zabezpieczeń w postaci blokady konta bankowego – mówi Monika Kamińska.
Prezes prosiła urząd skarbowy o umożliwienie wypłaty pracownikom zaległych wynagrodzeń z zajętych kont. Skarbówka odmówiła, argumentując, że „działalność gospodarcza obarczona jest ryzykiem i firmy muszą mieć zabezpieczone pieniądze np. na wypłaty”.
BPO podaje, że w 2021 r. wpłaciła do budżetu państwa 40 mln zł z tytułu VAT i 3 mln zł podatków dochodowych. Problemy zaczęły się, gdy wystąpiła o zwrot podatku z poprzednich lat. Chodziło o 2,5 mln zł. Skarbówka zaczęła podejrzewać optymalizację podatkową, bo wśród kontrahentów był podmiot z Malty. Urząd skarbowy wstrzymał zwrot VAT i wziął BPO pod lupę. Uznał, że spółka powinna stosować 23-procentową stawkę podatku. Stosowała tymczasem tzw. reverse charge, czyli odwrotne obciążenie VAT rozliczane przez nabywcę. Firma twierdzi, że urząd się myli gdyż stosowała tzw. reverse charge (odwrotne obciążenia VAT) czyli VAT rozlicza nabywca usług a nie sprzedawca.
To szokujące, że tego samego dnia WSA w Warszawie jednym firmom odmawia jawnej rozprawy pod pretekstem zagrożenia covidowego, a innym nie. Dowodzi to, że przepisy są stosowane dowolnie i arbitralnie, de facto w sposób najbardziej wygodny dla sądu. Wygoda sądu nie jest jednak ustawową przesłanką kierowania sprawy na posiedzenie niejawne. To nic innego jak ograniczanie lub wręcz odbieranie prawa do obrony.