Brudziński jest sekretarzem generalnym PiS oraz przewodniczącym zarządu głównego partii.
"Zwróciłem się z prośbą do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, bym w ramach obowiązków, które pełnię we władzach krajowych partii, mógł w znacznie większym stopniu angażować się w prace PiS na Pomorzu Zachodnim" - powiedział podczas poniedziałkowej konferencji prasowej w Szczecinie Brudziński.
"Pełnienie funkcji przewodniczącego zarządu głównego i sekretarza generalnego spowodowało m.in. to, że w znacznie mniejszym stopniu mogłem się angażować w prace partii na Pomorzu Zachodnim" - wyjaśniał.
Przypomniał, że po przegranych przez PiS wyborach parlamentarnych złożył pisemną rezygnację ze wszystkich zajmowanych stanowisk. Wtedy ta rezygnacja nie została przyjęta.
Oddałem się do dyspozycji prezesa PiS, jak i Rady Politycznej. Przyjmę lojalnie każdą decyzję - podkreślił.
"Uważam, że lepiej przysłużę się partii mogąc aktywniej wypełniać funkcje, którą również posiadam, czyli prezesa Rady Regionalnej PiS w województwie zachodniopomorskim" - zaznaczył. Jak mówił, PiS "odniósł porażkę" w październikowych wyborach parlamentarnych, a teraz czekają partię przygotowania do wyborów do Parlamentu Europejskiego.
Według Brudzińskiego, jego sprawa będzie omawiana na posiedzeniu Zarządu Głównego PiS jeszcze w tym tygodniu. Potem prezes Kaczyński będzie wnioskował do Rady Politycznej o zmianę na jednym lub drugim stanowisku zajmowanym przez Brudzińskiego. Polityk zaznaczył, że argumenty, przemawiające ze rezygnacją z jednej z funkcji, które przedstawił prezesowi partii, zostały przyjęte.
Brudziński dodał, że rezygnacja z obydwu tych funkcji powodowałaby oczywistą marginalizację jego pozycji politycznej, a - jak mówił - "pozycja polityka w centrali partii przekłada się też na pozycję partii w regionie". "Politycznego św. Franciszka państwo we mnie nie znajdziecie" - mówił do dziennikarzy.
Pytany, którą funkcję sam chciałby zachować, nie odpowiedział jednoznacznie. Wygodniej jest zachować funkcję przewodniczącego zarządu głównego, bo to mniejszy zakres obowiązków - tłumaczył. "Zachować popularność w strukturach partii jest też łatwiej, gdy jest się przewodniczącym zarządu. Sekretarz generalny to taki bosman, który ma gonić wszystkich do roboty. Nikt specjalnie na statku za bosmanem nie przepadał" - żartował.
Dopytywany, kto mógłby go zastąpić na stanowisku sekretarza generalnego PiS, powiedział, że wolałby, by była to osoba, która w swej pracy wykazała, że potrafi budować struktury swej macierzystej organizacji. Wybór takiej osoby to kompetencja prezesa partii - podkreślił.
"Dzisiaj jest potrzeba, aby ewentualny mój następca wniósł świeżość i inne spojrzenie na strukturę partii z perspektywy ostatnich dwóch lat i sprawowania w tym okresie władzy przez PiS" - dodał.
Brudziński powiedział, że sobotnia Rada Polityczna PiS zajmie się przede wszystkim wyborem wiceprezesów partii i uzupełnieniem składu Komitetu Politycznego. Pytany przez dziennikarzy, czy będzie rozważany powrót Ludwika Dorna na stanowisko wiceprezesa, powiedział: "mam nadzieję, że Ludwik Dorn będzie wiceprezesem". Zastrzegł jednak, że decyzja należy do władz PiS.
Przekonywał, że Dorn, obecnie zawieszony w prawach członka partii, powinien w PiS pozostać, "bo jest jej wartością, a nie balastem".
"Dobrze życzę swojej partii i bardzo cenię Ludwika
Dorna. Życzyłbym sobie, by Ludwik Dorn pozostał wiceprezesem i znalazł wspólny
język z Jarosławem Kaczyńskim, bo ich droga polityczna biegnie równolegle od
kilkudziesięciu lat. Dobrze byłoby, żeby ta różnica, która jest między tymi
politykami co do koncepcji funkcjonowania partii i co do niekwestionowanego
lidera jakim jest Jarosław Kaczyński, została wyjaśniona" - dodał.(