Przez Europę przetacza się fala zwolnień w największych europejskich zakładach. To skutek wysokich cen energii, słabnącej koniunktury i presji tańszych azjatyckich konkurentów. Niedawno Thyssenkrupp Steel Europe, największy niemiecki producent stali, poinformował, że planuje zredukować zatrudnienie o 11 tys. osób, czyli około 40 proc. W trudnej sytuacji jest także niemiecki przemysł motoryzacyjny. W ostatnim czasie Volkswagen zdecydował o zamknięciu trzech fabryk w Niemczech. Tysiące pracowników znajdą się na bruku.
Plan naprawczy
Problemy mają nie tylko niemieckie firmy, ale cały przemysł w Europie, w tym w Polsce. Kluczowym jest utrata konkurencyjności, która sprawia, że fabryki na Starym Kontynencie powoli umierają. Przed tym scenariuszem ostrzegał niedawno w raporcie Mario Draghi, były szef Europejskiego Banku Centralnego. Jego zdaniem, żeby to przełamać, Unia potrzebuje inwestycji na miarę planu Marshalla. Raport, który trafił na biurko Ursuli von der Leyen, przewodniczącej KE, wywołał spore poruszenie. Czy inwestycje na taką skalę są w ogóle możliwe?
Okazuje się, że Komisja Europejska już się do tego przymierza. Między innymi w odpowiedzi na raport Draghiego jeszcze w poprzedniej kadencji komisji powstał plan naprawczy. Nowy skład kontynuuje prace - plan jest na etapie wewnętrznych konsultacji. Jego częścią jest stworzenie Europejskiego Funduszu Konkurencyjności (European Competitiveness Fund, w skrócie ECF), który ma zastąpić wszystkie dotychczasowe programy i inicjatywy mające wzmocnić europejską gospodarkę i przemysł, m.in. Horyzont Europa, EU4Health czy Fundusz Innowacji.
Zgodnie z tą idą w budżecie UE na lata 2028-34 wszystkie pieniądze na badania naukowe i innowacje, a także wydatki strategiczne, będą skonsolidowane w ECF.
Superbudżet
Nowy superfundusz ma dysponować godnym siebie superbudżetem. Na razie jednak nie wiadomo dokładnie jakim - konkrety mają zostać ogłoszone wiosną przyszłego roku.
Z wypowiedzi Stéphane'a Séjourné'a, nowego komisarza UE ds. przemysłu, przekazanych w listopadzie w Parlamencie Europejskim wynika, że budżet nowego funduszu wyniesie nie mniej niż 800 mld EUR. Przypomnijmy: zdaniem Mario Draghiego, żeby europejska gospodarka wyszła na prostą, potrzeba 750-800 mld EUR rocznie. Nieoficjalnie w kuluarach KE mówi się, że aby osiągnąć pożądany efekt, do ECF trafią setki miliardów euro, a może nawet bilion. KE chce także zmienić sposób zarządzania pieniędzmi na poprawę konkurencyjności. Budżet na inwestycje dla poszczególnych państw UE ma być zatwierdzany corocznie, a nie jak dotychczas na siedem lat.
Kluczowe pytania
O zakresie inwestycji finansowanych z ECF wypowiedziała się Ursula von der Leyen, przewodnicząca KE. Pieniądze miałyby wspomóc proces transformacji przemysłu, w tym sektorów energochłonnych. Na wsparcie mogą liczyć czyste technologie, zarówno w procesie ich opracowywania, jak i wdrażania. Bardziej precyzyjny był Stéphane Séjourné. Z jego listopadowej wypowiedzi wynika, że nowy fundusz skupi się na energetyce odnawialnej (OZE) - będzie wspomagać głównie inwestycje w elektrownie wiatrowe, magazyny energii, elektrolizery oraz wodór.
Tego właśnie obawia się Henryk Kaliś, prezes Izby Energetyki Przemysłowej i Odbiorców Energii oraz Forum Odbiorców Energii Elektrycznej i Gazu (FOEEiG). Przewiduje, że KE nie będzie finansować inwestycji, których celem jest zastąpienie tradycyjnych przemysłowych procesów technologicznych zeroemisyjnymi, tylko po raz kolejny wesprze rozwój OZE. Jego obawy podziela Piotr Sroczyński, główny analityk Krajowej Izby Gospodarczej. Obaj eksperci są zdania, że nie rozwiąże to problemów przemysłu. Henryk Kaliś zwraca uwagę na przemysł cementowy i wapienniczy, dla których nie ma zeroemisyjnej alternatywy, a jedyną opcją uzyskania zeroemisyjnej produkcji jest kosztowne i wymagające olbrzymich ilości energii elektrycznej wychwytywanie i składowanie CO2.
- Przeprowadzenie procesu dekarbonizacji jest największym wyzwaniem, przed jakim stoi cały europejski przemysł. Brakuje nie tylko pieniędzy, ale również technologii. Oczekujemy, że polski rząd jak najszybciej rozpocznie starania o możliwość finansowania niskoemisyjnej transformacji technologicznej i energetycznej w przemyśle z Europejskiego Funduszu Konkurencyjności -mówi prezes FOEEiG.
Kto za to zapłaci
Henryk Kaliś podkreśla, że w propozycjach KE wciąż nie ma odpowiedzi na pytanie, skąd wziąć pieniądze na sfinansowanie tak ambitnego budżetu ECF. O źródło funduszy martwi się także Piotr Sroczyński, główny analityk Krajowej Izby Gospodarczej. Jego zdaniem może się okazać, że nowy plan UE dla przemysłu nie tylko nie zmniejszy obciążeń, z którymi borykają się energochłonne sektory w Europie, ale wręcz je zwiększy.
- Pojawia się pytanie, kto zapłaci za nowe pomysły UE. Przemysł europejski, który już ponosi ogromne koszty polityki klimatycznej - w tym ETS, czyli unijnego systemu handlu emisjami - nie udźwignie kolejnych obciążeń – ocenia ekspert KIG.
Przypomnijmy: ideą ETS jest zmotywowanie firm do redukcji emisji CO2. Przemysł otrzymuje uprawnienia do jego emitowania, ale mniej niż potrzebuje. Przedsiębiorstwa muszą więc przejść na niskoemisyjne technologie, co jest bardzo kosztowne, lub dokupować uprawnienia, aby kontynuować produkcję. Tylko w 2022 r. cena uprawnień wzrosła trzykrotnie - z 30 EUR za tonę do 90 EUR. Obecnie są nieco tańsze, po ok. 66 EUR za tonę. Nadal jednak ich udział w cenie energii w Polsce, gdzie wciąż dominują wysokoemisyjne źródła energii, jest bardzo wysoki.
Więcej na inwestycje
Magdalena Zawadzka, partner w firmie CRIDO, zajmująca się obszarem dotacji i zachęt inwestycyjnych, dostrzega plusy w nowych propozycjach UE.
- Dobrą wiadomością jest zapowiedź znaczącego zwiększenia budżetu UE na inwestycje – uważa ekspertka.
Jej zdaniem zmianą na lepsze będzie także coroczna weryfikacja założeń.
- Dotychczasowe programy operacyjne, ustalane z dużym wyprzedzeniem na kolejnych siedem lat, bywają w niektórych aspektach nieaktualne, jeszcze zanim zostaną uruchomione – zaznacza ekspertka.
Podaje przykład programu operacyjnego FENIKS 2021-27, który ma realizować cele neutralności klimatycznej i będzie wdrażany do końca 2029 r.
- Nie uwzględnia on jednak działań związanych z wychwytem i zagospodarowaniem CO2, a takie technologie pojawiają się już w wysokoemisyjnych przedsiębiorstwach – podkreśla Magdalena Zawadzka.
Centralizacja zagrożeniem
Zdaniem przedstawicielki CRIDO wielką niewiadomą jest natomiast sposób podziału funduszy na unijne i krajowe.
- Zagrożeniem jest także centralizacja budżetu - polskie przedsiębiorstwa dotychczas mają niewielki udział w programach ramowych. Należy zadbać o warunki przyznawania wsparcia i wydzielone budżety dla krajów, tzw. koperty, gwarantujące realizację celów polityki spójności. Obecnie Polska jest jej największym beneficjentem i utrzymania tego musimy w ramach negocjacji pilnować. Podział przyszłego budżetu przynajmniej w części może być zależny od nowo zdefiniowanych czynników, jak np. stopień uprzemysłowienia kraju. Jeśli będą nowe kryteria podziału pieniędzy, proponujmy jako kraj takie, które będą działały na naszą korzyść, np. wysokie ceny energii, wielkość emisji – wskazuje ekspertka.
Podczas przygotowania tej publikacji, wysłaliśmy także pytania do Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej, Ministerstwa Klimatu i Środowiska, a także do Ministerstwa Rozwoju i Technologii. Zapytaliśmy o stanowisko Polski w sprawie planów utworzenia Europejskiego Funduszu Konkurencyjności i udział w dotyczących go konsultacjach. Z odpowiedzi wynika, że resorty przekazały nasze pytania KPRM. Na odpowiedź rządu wciąż czekamy.