Były premier Jerzy Buzek, za którego kadencji Polska zawarła zerwane przez kolejny rząd umowy na dostawę gazu z Norwegii, ocenia, że stawką w rosyjsko-ukraińskim konflikcie o cenę gazu jest w istocie panowanie nad ukraińskimi gazociągami. Jego zdaniem, negatywne konsekwencje w postaci rosyjskiego dyktatu cen gazu może ponieść cała Europa.
W poniedziałkowej rozmowie z PAP b. premier opowiedział się za wznowieniem przez polski rząd rozmów na temat dostaw gazu z Norwegii oraz postawieniem na nowoczesne, czyste technologie węglowe, dzięki którym można pozyskiwać gaz i benzynę z węgla, gwarantując sobie tym samym bezpieczeństwo energetyczne.
Zdaniem Buzka, odcięcia dostaw rosyjskiego gazu na Ukrainę nie można rozpatrywać w oderwaniu od sprawy rosyjsko-niemieckiego gazociągu, który ma powstać pod dnem Bałtyku.
"Jestem przekonany, że działania na linii Rosja-Ukraina służą niejako osłonie tamtej inwestycji. Ukraina to dzisiaj ostatnie terytorium, przez które Europa może sprowadzić gaz ze Wschodu - z Uzbekistanu, Kazachstanu - niezależnie od Rosji. Praktycznie wszystkie inne ścieżki są zamknięte" - ocenił b. premier.
Według niego, panowanie nad ukraińskimi gazociągami ma dla Gazpromu priorytetowe znaczenie. "Jeśli Rosjanie opanują te gazociągi i zamkną jedyną ścieżkę niezależnego dostarczania gazu do Europy ze Wschodu, staną się autentycznymi monopolistami" - powiedział.
Tylko wówczas - argumentował Buzek - rurociąg bałtycki będzie dla Gazpromu opłacalną inwestycją.
"Również rosyjska pożyczka na dojście przez Ukrainę do cen rynkowych zakupu gazu, pod zastaw gazociągów, może doprowadzić do przejęcia kontroli nad przesyłem gazu przez Ukrainę przez Gazprom" - ocenił b. premier.
Odpowiedzialność Polski i UE, wynikająca z chęci wspierania niezależnej i demokratycznej Ukrainy, powinna - zdaniem Buzka - skłonić Unię do pomocy w rozwiązaniu ukraińsko-rosyjskiego kryzysu gazowego. Jak powiedział, mogłaby to być np. unijna pożyczka dla Ukrainy, aby ta miała szansę na dojście do rynkowych cen zakupu gazu.
Jego zdaniem, w UE nie ma jak dotąd wystarczającego zrozumienia dla prawdziwego podłoża konfliktu, a obecny kryzys gazowy jest dobrą okazją do prezentowania tego stanowiska. Były premier jako eurodeputowany robi to m.in. w komisji przemysłu, badań naukowych i energii Parlamentu Europejskiego.
Buzek powiedział, że zawarta przez jego rząd umowa z Norwegią i Danią na dostawy rosyjskiego gazu, zerwana następnie przez rząd Leszka Millera, gwarantowałaby dziś Polsce pełne bezpieczeństwo energetyczne. Wyraził przekonanie, że obecny rząd wróci do rozmów z Norwegami.
Za kluczowe uznał także postawienie na własne źródło energii, jakim jest węgiel, który - przy wdrożeniu nowoczesnych technologii - można w sposób bezpieczny dla środowiska przetwarzać m.in. na gaz czy syntetyczną benzynę. Buzek uważa, że potrzebny jest polityczny sygnał ze strony polskiego rządu i "zielone światło" dla wspierania badań i wdrożeń w tym zakresie.
Badania nad czystymi technologiami spalania węgla ma wspomóc powołany niedawno na Śląsku z inicjatywy Jerzego Buzka Śląski Innowacyjny Klaster Czystych Technologii Węglowych. Według b. premiera, mamy wielką szansę na unijne wsparcie w tej dziedzinie.