Rzecznik chińskiego MSZ Guo Jiakun stwierdził podczas piątkowego briefingu w Pekinie, że decyzja USA „stawia mieszkańców Tajwanu na beczce prochu, pcha sytuację w Cieśninie Tajwańskiej w stronę niebezpieczeństwa i nieuchronnie podnosi ryzyko konfrontacji chińsko-amerykańskiej”. Zapowiedział także „poważne konsekwencje” wszelkich działań zmierzających do dalszego dozbrajania wyspy i poinformował, że Pekin złożył oficjalny protest dyplomatyczny.
Jeden z największych pakietów zbrojeniowych USA dla Tajwanu
Guo Jiakun zaznaczył, że Chiny „podejmą wszelkie niezbędne kroki w celu ochrony suwerenności i integralności terytorialnej”, nie ujawniając jednak, jakie działania mogą wchodzić w grę. Zatwierdzony w tym tygodniu przez Departament Stanu pakiet obejmuje m.in. systemy rakietowe, drony i artylerię, stanowiąc jedną z największych amerykańskich ofert zbrojeniowych dla Tajwanu w historii. Sygnalizuje on, że administracja Donalda Trumpa zamierza utrzymać silne więzi obronne z Tajpej, nawet przy równoczesnym zacieśnianiu relacji gospodarczych z Chinami.
Propozycja — jak wszystkie amerykańskie kontrakty zbrojeniowe za granicę — musi jeszcze zostać zatwierdzona przez Kongres. Według amerykańskich mediów i ekspertów nie powinna jednak napotkać większych przeszkód i najpewniej bez problemów przejdzie przez komisje ds. spraw zagranicznych w Izbie Reprezentantów i Senacie, tak jak wcześniejsze pakiety dla Tajwanu.
Chiny mówią o „zjednoczeniu”, Tajwan stanowczo odrzuca ich roszczenia
Pekin uznaje Tajwan za część swojego terytorium, która powinna zostać zjednoczona z Chinami kontynentalnymi — jeśli trzeba, również siłą. Tajpej zdecydowanie odrzuca takie podejście.
Stany Zjednoczone są najważniejszym sojusznikiem militarnym Tajwanu i na mocy własnego prawa zobowiązują się do wspierania jego zdolności obronnych. Jednocześnie Waszyngton utrzymuje politykę „strategicznej niejednoznaczności” — zastrzega sobie możliwość użycia siły, ale celowo nie mówi wprost, czy w razie konfliktu rzeczywiście wesprze Tajwan militarnie.
