Ciech walczy o Zachem - ma czas do piątku

Paweł Janas
opublikowano: 2006-02-02 00:00

Tylko do piątku giełdowa spółka ma wyłączność na negocjacje w sprawie zakupu producenta poliuretanu. Zdąży przekonać związki?

Już tylko do piątku Ciech ma wyłączność w negocjacjach z Naftą Polską w sprawie zakupu 80 proc. akcji spółki chemicznej Zachem z Bydgoszczy. Giełdowy koncern liczy, że już jutro uzgodni zapisy umowy sprzedaży. Do rozwiązania pozostała jednak ważna kwestia — podpisanie paktu socjalnego z załogą. Bez niego trudno będzie Ciechowi sfinalizować transakcję. 28 stycznia zarząd przedstawił swoje propozycje.

— Prowadzimy dyskusję ze związkami. Uważamy, że najlepszą gwarancją dla pracowników jest przygotowana przez nas strategia rozwoju Zachemu. Zaprezentowaliśmy ją Nafcie Polskiej. Pomoże ona wyprowadzić spółkę z kłopotów i zapewnić jej rozwój — mówi Ludwik Klinkosz, prezes Ciechu.

Większe inwestycje

Prezes nie chce ujawnić szczegółów strategii. Mówi jedynie, że w porównaniu z ofertą wstępną Ciech chce prawie podwoić wartość i rozszerzyć zakres inwestycji w Zachemie. Rozważana jest m.in. modernizacja instalacji EPI (do produkcji żywic i gliceryny syntetycznej), czego domagają się związki zawodowe.

— W planach mamy także podjęcie programu rozwoju technologicznego na bazie gliceryny. Umożliwi to obniżenie kosztów wytwarzania i zapewni producentowi zdolność do konkurowania na rynku — podkreśla Ludwik Klinkosz.

Ciech nie zmienił natomiast stanowiska w sprawie pakietu socjalnego. Nie godzi się, by jego gwarancje rozciągnąć na pracowników dwóch spółek zależnych Zachemu, czego domagają się związki zawodowe.

— Będzie to przedmiotem rozmów — ucina prezes Ciechu.

Komentarza związków nie udało nam się wczoraj uzyskać.

Burza wokół chemii

Wokół prywatyzacji spółek wielkiej syntezy chemicznej w ubiegłym tygodniu toczyła się burzliwa dyskusja w sejmowej komisji skarbu. Jej wynikiem był przegłosowany przez PiS i LPR dezyderat wzywający rząd do wstrzymania prywatyzacji tych firm. Posłowie dali się przekonać związkom zawodowym, że zakłady chemiczne w Polsce są w dobrej kondycji i nie trzeba ich prywatyzować, bo same są w stanie sfinansować swój rozwój. Prezes Klinkosz ma inne zdanie.

— Mamy szczyt koniunktury w branży chemicznej. To najlepszy moment na prywatyzację. Cała synteza chemiczna potrzebuje środków na rozwój, a te może zapewnić tylko inwestor — twierdzi Ludwik Klinkosz.