Zaostrza się konkurencja na polskim rynku karbon, czyli uprawnień do emisji dwutlenku węgla (CO 2). Handlem emisjami może się zająć dom maklerski uruchomiony niedawno przez Polską Grupę Energetyczną (PGE).

Klient zamieni się w rywala
Dom Maklerski PGE (DM PGE) ma potencjał, by zostać ważnym graczem na rynkach towarowych. Rozkręca się jednak powoli. Mimo że licencję maklerską ma od grudnia 2013 r., na rynku — zdaniem konkurentów — jest jeszcze mało widoczny. Wokół jego działalności nie brakuje kontrowersji, m.in. w lutym w firmie wymieniono zarząd i zredukowano zatrudnienie. Na razie broker przejął od spółki matki cały hurtowy handel energią i kolorowymi certyfikatami (instrumentami wsparcia dla odnawialnych źródeł energii, elektrociepłowni i elektrowni gazowych). To dużo, bo PGE jest największą grupą energetyczną w kraju, produkującą rocznie 57 TWh energii elektrycznej.
— Trwają dyskusje, czy handel CO 2 też zostanie przeniesiony do domu maklerskiego, czy pozostanie w spółce matce — sygnalizuje nasz rozmówca z rynku. To istotne, bo energetyka oparta na węglu to jeden z najbardziej emisyjnych sektorów przemysłu. PGE, jako największy gracz na tym rynku, potrzebuje rocznie ok. 30 mln ton uprawnień do emisji CO 2. Dzisiaj na potrzeby grupy samodzielnie kupuje je PGE, mająca bezpośredni dostęp do rynków, m.in. giełdy EEX. Pierwotne plany mówiły też o uruchomieniu przez DM PGE usług dla klientów zewnętrznych. Dotychczasowi partnerzy PGE mogą więc nie tylko stracić klienta, ale i zyskać poważnego konkurenta na rynku CO 2.
Na własny rachunek
Dzisiejsze tuzy rynku towarowego nie są tym jednak zaniepokojone. Dom Maklerski Consus, największy gracz na rynku CO 2, dostał niedawno zezwolenie Komisji Nadzoru Finansowego (KNF) na handel instrumentami finansowymi na własny rachunek.
— Dla klientów oznacza to mniej formalności i bardziej dopasowaną ofertę, a dla nas — możliwość inwestowania na własne konto, co może dać wyższy zwrot niż czysta działalność maklerska — zauważa Maciej Wiśniewski, prezes DM Consus.
Poza tym DM Consus szykuje dla klientów nowe produkty: handel certyfikatami (pierwsze transakcje zostały już zawarte), a w bardziej odleglej perspektywie — derywatami pogodowymi. Planuje też zdobyć klientów indywidualnych, bo dziś pracuje wyłącznie z zakładami przemysłowymi. Niepokoju nie czuje też Noble Securities, dotychczasowy lider w handlu energią i certyfikatami. Jego przedstawiciele nie dostrzegają wprawdzie na razie aktywności domu maklerskiego PGE, ale są przygotowani na utratę palmy pierwszeństwa.
— Mamy bardzo dobrą ofertę, obejmującą handel energią, gazem i certyfikatami. Myślimy też o instrumentach pochodnych opartych na energii, a także derywatach pogodowych. Mogłyby być atrakcyjne jako instrumenty zabezpieczające, np. dla sektora grzewczego — mówi Iwona Ustach, wiceprezes Noble Securities.
Broker nie rozważa wejścia na rynek CO 2.
— To rynek bilateralny, a nie giełdowy, więc nas nie interesuje. Pojawiających się z rzadka chętnych odsyłamy do Consusa — twierdzi wiceprezes.
Rynek rośnie
Odsyłanie do Consusa może irytować węgierską firmę brokerską Vertis, też bardzo aktywną na rynku CO 2. Ale Vertis czuje się mocny i też szykuje się do uzyskania licencji KNF, choć tylko ze względu na wymogi dyrektywy MIFID 2 (od 2016 r. posiadanie licencji będzie na naszym rynku obowiązkowe).
— Celem Vertisa jest ochrona klientów przed kosztami regulacji tak długo jak to możliwe, przy tym samym wysokim poziomie usług. Poza tym to kompetencje zespołu, a nie licencja, tworzą wartość dodaną dla klienta. Wzmożone wymogi regulacyjne będą wymuszać na mniej profesjonalnych brokerach podniesienie standardów lub wyjście z rynku, co postrzegamy jako szansę — mówi Krzysztof Piątek, menedżer w Vertisie.
Firmy działające na rynku karbon mają niezłe perspektywy, bo skoro zmniejsza się pula darmowych uprawnień dla przemysłu, siłą rzeczy wolumen handlu będzie rósł. Spada wprawdzie wartość obrotów, bo uprawnienia ostatnio taniały, ale europejska polityka klimatyczna ma doprowadzić do odbicia cen CO 2.