Czechy: kongres ODS zdecyduje o przyszłości rządu

DI, PAP
opublikowano: 2012-11-03 20:11

W burzliwej atmosferze rozpoczął się w sobotę w Brnie kongres najsilniejszego ugrupowania czeskiej koalicji rządzącej - Obywatelskiej Partii Demokratycznej (ODS). Delegaci zdecydują o losach reform społecznych i przetrwaniu bądź upadku centroprawicowego rządu.

W emocjonalnym wystąpieniu skierowanym do 600 delegatów premier i zarazem lider ODS Petr Neczas przyznał po raz pierwszy, że jako przewodniczący partii "popełnił błędy". Neczas oświadczył, że nie zdołał w przystępny sposób wyjaśnić Czechom konieczności przeprowadzenia reform. „ODS traci zaufanie elit politycznych, które mobilizują wyborców, ponieważ jest kojarzona z korupcją i wewnętrznymi sporami” – przyznał premier.

Lider ODS zapewnił, że niedawna porażka w wyborach samorządowych jest dla niego „bolesną lekcją polityczną". "ODS powinna wzmocnić sojusz z innymi rządzącymi ugrupowaniami, nie nadużywać języka technokratycznego, czerpać z doświadczeń bezpartyjnych fachowców (...) Jeszcze nie jest za późno. Wyborcy dali nam żółtą kartkę, ale nie czerwoną” - mówił.

Neczas ostrzegł jednak, że rezygnacja z reform społecznych równałaby się rozpisaniu przedterminowych wyborów parlamentarnych. Zaapelował do grupy pięciu posłów, którzy odmówili poparcia dla reform, aby nie ryzykowali upadku rządu i dojścia do władzy opozycyjnych ugrupowań lewicowych i postkomunistycznych. „Bierzecie za zakładników wyborców i państwo” – ostrzegł.

Apel lidera partii nie przekonał Petra Tluchorza, który stoi na czele pięciu „zbuntowanych” w ODS, żądających złagodzenia reform społecznych. „Nie chcemy upadku rządu, lecz realizacji obietnic wyborczych. Neczas powinien ponieść konsekwencje swoich działań. Czesi mu zaufali, a on ich zdradził. Podnosi podatek VAT, choć obiecał, że tego nie zrobi. Czy warto ryzykować wściekłość 10 milionów ludzi dla głupich 6 miliardów koron?” – mówił Tluchorz.

Z kolei były premier i zarazem były lider partii Mirek Topolanek porównał ODS do „tonącego Titanica”. „ODS jest w takiej samej sytuacji, jak zanikająca grupa etniczna łużyckich Serbów. Zbliża się do swojego końca, do parlamentarnego progu wyborczego. Trzeba powołać sztab kryzysowy, który prowadziłby ODS do nowego kongresu” – radził Topolanek.

ODS traci pozycję lidera reform po przegranych wyborach samorządowych, uzupełniających wyborach do Senatu i utracie większości w Izbie Poselskiej. Przedterminowych wyborów domaga się lewicowa opozycja. Związki zawodowe i stowarzyszenia obywatelskie planują na 17 listopada ogólnokrajowe demonstracje. W tych warunkach tylko nadzwyczajna dyscyplina kierownictwa partii i członków ODS może zapewnić kontynuację reform centroprawicowego rządu.

W niedzielę oczekiwane są wybory przewodniczącego ODS. Zdaniem politologów Neczas powinien je wygrać, mimo że uzyskał nominację tylko w dziesięciu z czternastu krajów (województw). Grupa posłów kierowana przez Petra Tluchorza nie wystawiła bowiem swojego kontrkandydata.

Jeśli Neczas zostanie ponownie szefem ODS, zwiększą się jego szanse na przeforsowanie reform społecznych w Izbie Poselskiej. Posiedzenie zaplanowano na 6 listopada. Neczas połączył głosowanie z wotum zaufania dla rządu, mimo że ten ostatni może liczyć na poparcie tylko 99 deputowanych w 200–osobowej Izbie Poselskiej.