Deor chce mieć wszystko dla zwierząt

Mariusz BartodziejMariusz Bartodziej
opublikowano: 2022-03-24 20:00

Karol Zielinski, współtwórca PayLane’a, przeniósł doświadczenia ze świata finansów na rynek produktów i usług dla zwięrząt. Buduje marketplace. Apetyt ma wilczy.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • dlaczego specjalista od fintechów przeniósł się do branży zwierzęcej
  • czym Deor chce przyciągnąć konsumentów oraz dostawców produktów i usług
  • kto i dlaczego zainwestował już w startup
  • jaki ma on plan ekspansji i jej finansowania
  • jak przedstawiciel branży patrzy na technologiczny wyścig
  • jakie bariery stoją przed firmami cyfryzucjącymi rynek zwierzęcy

Na inwestycji w branży usług i produktów dla zwierząt można zarobić. Dowiódł tego w lutym fundusz Resource Partners, który po dwóch latach sprzedał Brytyjczykom rodzimego producenta przysmaków dla psów – Maced. Dostał 2,8-krotnie więcej, niż włożył w ten biznes, a roczna stopa zwrotu sięgnęła 80 proc.

Wilczy apetyt

Branża kusi coraz więcej inwestorów. Karola Zielińskiego, współtwórcę fintechu PayLane, przejętego w 2018 r. przez Polskie e-Płatności, przywiodła do niej nie tylko wizja zysków, ale też prywatne doświadczenia związane z opieką nad zwierzętami. Wspólnie z Pawłem Borkiem, właścicielem kancelarii prawnej, przedsiębiorca założył start-up Deor – marketplace łączący producentów i usługodawców z opiekunami zwierząt. Ma wilczy apetyt na... jednorożca.

Pewny sukcesu:
Pewny sukcesu:
Gdy startowałem z PayLanem, świat finansów dopiero się cyfryzował i podobnie jest teraz z branżą produktów i usług dla zwierząt. Jej przedstawiciele szybko rosną dzięki popytowi, potencjał jest wciąż duży, konkurencja w zakresie technologii jest stosunkowo niewielka, a fundusze inwestycyjne ochoczo dają spore zastrzyki gotówki na ten rynek. Czas na rozwijanie Deora jest więc idealny – mówi Karol Zielinski
Tomasz Pikuła

– Kluczowe wskaźniki efektywności zostawiamy dla inwestorów. W ciągu kilku lat chcemy zbudować globalny biznes wart miliardy dolarów. Do osiągnięcia tego celu nie wystarczy kilka milionów złotych, dlatego z każdą rundą zamierzamy pozyskiwać coraz większe kwoty – mówi Karol Zielinski.

– Lubię myślących odważnie przedsiębiorców z ambitnymi planami, którzy chcą zmieniać świat. Zwykle jednak mówię im, że ogromny tort warto podzielić na małe kawałki, by stał się strawny. Chciałbym, by w Polsce powstawały firmy technologiczne pokroju Mety, jednak do tego dochodzi się etapami – warto więc je sobie wyznaczyć i na bieżąco weryfikować, czy zmierza się we właściwym kierunku – komentuje Maciej Kraus, partner w Movens Capital.

Deor etapy chce pokonywać szybko. Rundę seed – zdecydowanie większą niż 1 czy 2 mln zł – zamierza zamknąć w połowie roku. Na ten rok planuje również ekspansję na co najmniej jeden bliski geograficznie rynek. Od 2023 r. chce się pojawiać na kilku nowych rynkach rocznie. W grę wchodzi rozwój organiczny i przejęcia – Karol Zieliński twierdzi, że trwają już rozmowy z kilkoma potencjalnymi celami akwizycyjnymi.

– Od 2023 r. chcemy uzyskiwać większość przychodów z zagranicy. W najbliższych kilku latach nastawiamy się w 100 proc. na wzrost – generowanie zysku za rok czy dwa będzie moją osobistą porażką – deklaruje menedżer.

Znalezienie właściwego usługodawcy i umówienie się z nim czasem graniczy z cudem, a tak nie musi być. Mniej więcej w połowie 2020 r. przyjrzałem się rynkowi, na którym – m.in. w USA – już działają wysoko wyceniane firmy. To Good Dog, PetSmart czy Rover.

Karol Zielinski
prezes Deora

Na razie rozruch start-upu pochłonął niespełna 1 mln zł. Biznes ruszył w grudniu, ale nie ma jeszcze finalnej wersji marketplace’u. Karol Zieliński zapowiada, że produkt w wersji mobilnej i desktopowej Deor zaprezentuje w najbliższych tygodniach. Zamierza na jednej platformie oferować wszystko, czego potrzebują opiekunowie zwierząt.

– Chcemy m.in. pomóc znaleźć najlepszego weterynarza i produkty dostosowane do specjalnej diety, przypomnieć powiadomieniem, że kończy się karma lub zbliża się sezon na kleszcze. Zamierzamy stworzyć łatwą do globalnego skalowania platformę, więc nastawiamy się na dużą liczbę transakcji i z czasem planujemy pobierać od nich prowizję. Myślimy też o szeregu mniejszych i większych usług jak płatne promocje i subskrypcje – wyjaśnia Karol Zielinski.

Bariera mentalna

Podobny biznes od kilkunastu miesięcy rozwija HiPets - start-up, który chce być Booksy dla miłośników zwierząt. Stara się stworzyć platformę, na której będzie można kupić i zarezerwować wszystko, co dotyczy domowych pupili. Zarabia na narzędziach do zarządzania biznesem, a w tym roku wprowadzi dodatkowo płatne funkcjonalności. Skali przychodów nie ujawnia, a rentowność nie jest dla niego priorytetem w najbliższym czasie.

Firma koncentruje się na budowie rynkowego lidera z największą bazą aktywnych usługodawców. Prezes Dorota Rymaszewska podaje, że wraz z przejętym Petsly ma ich ponad 250 (połowa to lecznice weterynaryjne), a ponad 60 tys. użytkowników umawia średnio 15 tys. wizyt miesięcznie. Menedżerka przyznaje, że rynek nie jest łatwy - do pokonania jest bariera mentalna (patrz: okiem konkurenta).

Okiem konkurenta
Trudny rynek wymagający dużego kapitału
Dorota Rymaszewska
prezes HiPets
Trudny rynek wymagający dużego kapitału

Deor próbuje przyciągnąć jak najwięcej właścicieli zwierząt do katalogu usługodawców i na tej bazie budować biznes. My natomiast koncentrujemy się na przynoszeniu wartości usługodawcom. Dzięki temu umożliwiamy natychmiastową rezerwację usług, a nie wysłanie mejla z zapytaniem o dostępność. Drogi są dwie i dopiero czas pokaże, która jest słuszna.

Cały rynek opieki nad zwierzętami rośnie bardzo szybko, a konkurentów przybywa w takim tempie, że trzeba nastawić się na dynamiczny wzrost. Zadanie jest o tyle trudne, że weterynarze z całego świata spychają cyfryzację na ostatni plan. A przecież wielu z nich wybrało ten zawód z miłości do zwierząt i samo prowadzenie biznesu traktują jak przykry obowiązek, więc musimy edukować rynek m.in. w zakresie tego, jak można to ułatwić.

Nie wyobrażam sobie rozwijania HiPets bez wsparcia funduszy VC. W naszej branży trzeba się nastawić na duże zapotrzebowanie na kapitał, dlatego wkrótce zamkniemy największą do tej pory rundę na rodzimym rynku pettech. W tym roku przygotowujemy się do wyjścia za granicę i w tym celu rozglądamy się za partnerstwami, ponieważ wspólnymi siłami można rozwijać biznes znacznie szybciej. Także w Polsce negocjujemy kolejną akwizycję, ponieważ zbyt ostre konkurowanie prowadzi do niepotrzebnego wydawania pieniędzy.

Na ten problem zwraca uwagę także Marcin Halicki, prezes firmy Luxvet24, która - podobnie Edina Vetcare Group – przy finansowym wsparciu TDJ – przejmuje lecznice weterynaryjne (patrz: okiem przedsiębiorcy).

Okiem przedsiębiorcy
W technologicznym wyścigu wygrają najlepsi
Marcin Halicki
prezes Luxvet24
W technologicznym wyścigu wygrają najlepsi

Jestem przekonany, że cyfryzacja będzie napędzała branżę usług weterynaryjnych nie tylko w sprzedaży produktów, ale również w łączeniu właścicieli zwierząt z klinikami, w obszarze produktów finansowych typu abonamenty lub ubezpieczenia zdrowotne, weterynaryjnych usług telemedycznych itp. Widzimy dziś opór części środowiska weterynaryjnego np. wobec telemedycyny wynikający z niezrozumienia jej zalet, ale w długim okresie nie ma od tego odwrotu – w medycynie ludzkiej przełom dawno nastąpił i został zaakceptowany.

Rozwój w obszarze cyfryzacji w weterynarii będzie postępował szybciej, niż niektórzy się spodziewają. Pojawi się wiele nowych projektów, ale uczulam, że tylko niektóre z nich przetrwają próbę czasu. Część rozwinie się w duże przedsiębiorstwa, a część upadnie, ale to normalne – tak działa postęp w każdej dziedzinie. Żeby nowy projekt/start-up przetrwał, musi posiadać unikatową cechę lub wartość.

Również Deor przyznaje, że w obszarze pozyskiwania dostawców usług na marketplace natrafia na duży sceptycyzm. Zdaniem Karola Zielińskiego dotychczas w Polsce nikt nie udowodnił, że warto inwestować czas i pieniądze w cyfryzację w tej branży.

– Behawioryści zwierzęcy, zoopsychologowie czy groomerzy opierają się na utartych schematach dotarcia do klienta. Jednak jeszcze kilka lat temu normą było dzwonienie do fryzjera czy lekarza w celu umówienia wizyty, a dziś trudno prowadzić popularny salon czy praktykę lekarską bez obecności na takich platformach jak Booksy i ZnanyLekarz. W pewnym sensie chcemy pójść ich śladem, jednak jesteśmy bardziej nastawieni na opiekunów zwierząt niż specjalistów – tłumaczy Karol Zielinski.

Maciej Kraus przestrzega przed kurczowym trzymaniem się pierwotnych założeń. Jak mówi, tworzenie spółki technologicznej to nie budowa tunelu, więc nie można wszystkiego wyliczyć.

– Rzadko o sukcesie stanowi konsekwentna realizacja pierwotnych planów, czego najlepszym przykładem jest ewolucja Mety. Natomiast Uber nie mógł przewidzieć, że tak ważną nogą stanie się dla niego Uber Eats – stwierdza Maciej Kraus.

Bezgraniczna wiara

Bariery nie zrażają inwestorów Deora. To fundusz Black Pearls oraz anioł biznesu Wojciech Faszczewski, wiceprezes producenta sprzętu medycznego Coloplast.

– Chętnie wspieramy doświadczonych przedsiębiorców. Karol Zielinski tworzył firmy technologiczne, a teraz zabrał się za powiązany z jego prywatną pasją projekt, w który bezgranicznie wierzy. Światowy rynek, którego wartość w 2025 r. ma osiągnąć 260 mld USD, dynamicznie się rozwija. Tempo zwiększyło się wskutek przeniesienia się jego lwiej części do internetu, co stanowi dużą szansę dla Deora. Jesteśmy przekonani, że z takim liderem nasza najnowsza inwestycja odniesie ogromny sukces – szczególnie, że w walce o potężny rynek technologii okołozwierzęcych nie pojawił się w naszym rejonie jeszcze żaden znaczący gracz. Nie ograniczamy się do inwestycji kapitałowej, będziemy wspierać spółkę kontaktami w gronie czołowych funduszy VC oraz CVC – komentuje Maciej Skórkiewicz, partner w Black Pearls VC.