Europejski rynek nieruchomości komercyjnych przed kryzysem dzielił się na dwie części: zachodnią (postrzeganą jaką dojrzałą i stabilną) i środkowo-wschodnią (z wyższym poziomem ryzyka). Linie podziału się zmieniły, a Polska na tym skorzystała. Jest już przez inwestorów wrzucana do worka z napisem „bezpieczne kraje” — takie jak Niemcy, Francja i Wielka Brytania. To zachęciło niemiecki bank hipoteczny Deutsche Hypo do otwarcia w Warszawie biura.
— Finansowaliśmy nieruchomości w Polsce z biur w Niemczech, Londynie, Paryżu i Amsterdamie. Chcemy jednak zachęcić do współpracy również polskich inwestorów. Zależy nam też na zdobyciu lokalnej wiedzy o rynku. To ułatwi ocenę ryzyka czy potencjału finansowanych nieruchomości — mówi Thomas Staats, szef sprzedaży zagranicznej banku.
Deutsche Hypo jest zainteresowane długoterminowym finansowaniem gotowych i generujących przychody biurowców, centrów handlowych i logistycznych, a także sieciowych hoteli. Preferowana wysokość kredytu to 10-50 mln EUR.
Taki rodzaj finansowania to specjalność niemieckich bankówhipotecznych. Na początku marca dwa z nich — Helaba i Berlin Hyp — zrefinansowały francuskiemu Unibail-Rodamco Galerię Mokotów na 200 mln EUR. Berlin Hyp dał funduszowi Valad 75 mln EUR na Centrum Janki. Z bankami hipotecznymi współpracują także polskie firmy, jak Echo Investment, które ma dobre relacje m.in. z Hypothekenbank Frankfurt (dawne Eurohypo).
Polacy stanowią znikomy ułamek klientów na rynku nieruchomości komercyjnych. Według wyliczeń Cushman & Wakefield, w ubiegłym roku kupili biurowce i centra handlowe za 263 mln zł. To zaledwie 8 proc. wartości wszystkich zawartych u nas transakcji.