Dowód na to, że z rodziną dobrze wychodzi się raczej tylko na zdjęciu. W każdym razie na niwie finansowej wychodzi się jak Zabłocki na mydle.

Konferencja Przedsiębiorstw Finansnowych wspólnie z Instytutem Rozwoju Gospodarczego SGH postanowili sprawdzić jak działa równoległy rynek pożyczkowy i jaki występuje tu poziom strat. Wnioski są takie, że są one wyższe niż w bankowości i niewiele mniejsze niż w Providencie.
Zacznijmy od tego, że jesteśmy społeczeństwem czułym na prośby krewnych i znajomych. 57,3 proc. gospodarstw domowych pożyczyło pieniądze znajomkom i rodzinie, gdy byli w potrzebie. Pożyczają zarówno ci o niewielkich dochodach jak i zamożniejsi.
Na pytanie, czy w przyszłości znowu sięgnęliby po portfele poproszeni przez potrzebujących 16,3 proc. odpowiedziało, że dałoby tyle ile potrzeba, 54,1 proc. dałaby, ale niewielką kwotą, 29,6 proc. – nie dałaby nic.
Kategoryczna odmowa może wynikać z nienajlepszych doświadczeń z rodziną na polu finansowym. Co prawda dwie trzecie pożyczkodawców twierdzi, że odebrali w całości dług, a prawie 12 proc. spośród nich dostało w gratyfikację, prezent za utracone zyski, jakie uzyskaliby trzymając pieniądze na koncie, jednak 21,6 proc. nie odzyskało całej sumy, przy czym 13,5 proc. nie zobaczyło nawet złotówki.
„Przyjmując założenie, że pożyczki w gronie rodziny i najbliższych udzielane są zazwyczaj na krótki okres – często nieprzekraczający miesiąca, wysokość RRSO, którą gospodarstwa domowe powinny sobie życzyć za pożyczanie w gronie najbliższych, tak aby nie ponosić strat, wynosi ponad 1000 proc.” – stwierdza KPF w podsumowaniu wyników badań.
Niezły pomysł na rodzinny biznes. „Pożycz tysiąc złotych na miesiąc”. „Dobra, ale odasz 1200 zł”.