Poznański sąd nie dopatrzył się winy byłych członków zarządu Polmosu Poznań — wynika z nieoficjalnych informacji. Sprawa dotyczy sprzedaży słupskiemu Alk-Polowi, który nie płacił i ogłosił upadłość, co przyczyniło się do wielomilionowych strat spółki. Szefowie monopolowych firm mogą odetchnąć, bo ten proceder nie jest im obcy.
Poznański sąd nie podtrzymał zarzutów Najwyższej Izby Kontroli i prokuratury dotyczących byłych zarządów Polmosu Poznań (obecnie Wyborowa), działających pod kierownictwem Andrzeja Kujawińskiego i Janusza Michalskiego.
Alk-Pol nie płacił za dostawy, ogłosił upadłość, a Polmos musiał utworzyć rezerwę na należności. Efekt był taki, że producent w 2000 r. zamiast 10 mln zł zysku zanotował 6 mln zł straty netto.
Prokuratura podejrzewała więc byłe zarządy o działanie na szkodę spółki, wówczas jeszcze Skarbu Państwa.
— Sąd nie dopatrzył się winy w działaniach byłych menedżerów. W przyszłym tygodniu powinno być gotowe uzasadnienie wyroku. Obecnie prokuratura może umorzyć śledztwo albo szukać innych dowodów — mówi jeden z byłych członków zarządu Polmosu.
Sprawa jest jednak bardzo tajemnicza. Pod podaną przez wiceprezesa sygnaturą, zarówno w sądzie rejonowym, jak i okręgowym powiedziano nam, że sprawy dotyczące tej kwestii nie są prowadzone.
— Wyborowa nie jest stroną w tej sprawie. Nie możemy jej więc komentować — twierdzi z kolei Andrzej Szumowki, rzecznik firmy.
Wczoraj w prokuraturze w Poznaniu nie było nikogo, kto mógłby się wypowiedzieć na ten temat.
Jeśli rzeczywiście okaże się, że sąd nie dopatrzył się winy w działaniach byłych zarządów poznańskiego producenta wódek, spać spokojnie mogą także inni menedżerowie z branży.
Więcej dowiesz się ze środowego "Pulsu Biznesu". Zapraszamy do lektury!