Nowa ustawa modyfikuje zasady przyznawania dopłat do oprocentowania kredytów eksportowych w ramach systemu DOKE. Warunkiem dofinansowania będzie ubezpieczenie umowy eksportowej od ryzyk handlowych oraz uiszczenie 15 proc. zaliczki. Jednak eksporterzy nie wykazują entuzjazmu.
Jutro (19 października) wejdzie w życie ustawa o dopłatach do oprocentowania kredytów eksportowych o stałych stopach procentowych. Wprowadza ona nowe zasady dofinansowania z budżetu stałego oprocentowania średnio i długoterminowych kredytów eksportowych. Dofinansowanie ma odbywać się w ramach programu DOKE, opartego na rynkowych stawkach oprocentowania krótkoterminowego.
Bank finansujący inwestycję zagraniczną będzie mógł uzyskać środki na finansowanie stałej stopy procentowej udzielonego kredytu w oparciu o umowę z Bankiem Rozwoju Gospodarki.
— Umowa o przystąpieniu do programu określać będzie kwestie wyrównywania różnic między stopami procentowymi a kosztami obsługi kredytu. Gdy wysokość stałej stopy procentowej danego kredytu będzie mniejsza od kosztów jego finansowania, Bank Rozwoju Gospodarki dopłaci ustaloną w umowie kwotę. W sytuacji przeciwnej bank zwróci uzyskaną nadpłatę — wyjaśnia Bohdan Wyżnikiewicz z Instytutu Badań nad Gospodarka Rynkową, współtwórca tej ustawy.
Jego zdaniem, przepisy ustawy uwzględniają oczekiwania bankowców i eksporterów.
— DOKE pozwoli bankom finansującym inwestycje zagraniczne obniżyć koszty utrzymywania stałych stóp procentowych. Jest to istotne zwłaszcza w przypadkach, gdy koszty utrzymania stałego oprocentowania są wyższe niż koszty samego kredytu — mówi Bohdan Wyżnikiewicz. Zapewnia, że wprowadzenie nowej ustawy będzie korzystne dla eksporterów.
— Uzyskają oni łatwiejszy dostęp do kredytów udzielanych na atrakcyjniejszych warunkach. Wpłynie to na wzrost inwestycji polskich firm za granicą. Zwłaszcza w sektorze hutniczym, chemicznym, nawozów sztucznych oraz transportu morskiego i lądowego — uważa Bohdan Wyżnikiewicz.
Jednak bankowcy i eksporterzy wątpią, żeby wpływ nowej regulacji zdynamizował eksport.
— W walucie udzielonego kredytu eksportowego stałe stopy procentowe kredytów średnio lub długoterminowych mogą okazać się niekorzystne dla kredytobiorcy, zwłaszcza na skutek wahań kursowych poszczególnych walut. Z drugiej strony, ustalenie stałej stawki oprocentowania daje możliwość stabilnej kalkulacji kosztów zarówno przez krajowego przedsiębiorcę jak i zagranicznego partnera — mówi Janusz Wojtas, dyrektor departamentu bankowości korporacyjnej PKO BP.
Tadeusz Kornatowski, prezes firmy Beckel, także uważa, że nie należy oczekiwać wzrostu zainteresowania polskich banków inwestowaniem w eksport.
— Do tej pory polskie banki dosyć niechętnie udzielały wsparcia eksporterom. Dlatego wielu przedsiębiorców szukało kontaktów z instytucjami finansowymi za granicą. Nie sądzę więc, aby teraz zrezygnowali z nawiązanej współpracy. Nie zachęca do tego oferta banków krajowych ani kurs złotego, podlegający ciągłym wahaniom — mówi Tadeusz Kornatowski. Uważa, że system dopłat DOKE sztucznie umocni polską walutę, co spowoduje wzrost cen eksportowanych towarów i usług.
— Dofinansowanie oprocentowania kredytów eksportowych nie rozwiąże problemów eksporterów. W większości przypadków firmy ciągle dopłacają do inwestycji — twierdzi Tadusz Kornatowski.
W podobnym, pełnym wątpliwości tonie, wyraża się pragnący zachować anonimowość członek zarządu dużego przedsiębiorstwa transportu morskiego.
— Za granicą funkcjonujemy w oparciu o własne środki. Jeśli jednak zdecydujemy się na kredyt, z pewnością nie skorzystamy z oferty żadnego polskiego banku. Za wszelką cenę chcą one uniknąć ryzyka, co powoduje, że ich rola ogranicza się jedynie do gromadzenia wkładów finansowych. Dla poważnego inwestora tego typu partner jest wręcz szkodliwy — twierdzi anonimowy rozmówca.
Sceptycyzm wyraża także Mieczysław Żuchowski, członek zarządu firmy Konwektor.
— Dzięki systemowi dopłat oferta polskich eksporterów na pewno nie będzie atrakcyjniejsza — uważa.