Euro poniżej 4 zł? To jest już pewne

Kamil Zatoński
opublikowano: 2009-12-08 07:09

Złoty może chwilowo stracić, ale inwestorzy i tak go będą cenić. Mniej niż 4 zł za euro to kwestia czasu.

Opublikowane w piątek dane z amerykańskiego rynku pracy wstrząsnęły rynkiem walutowym. Dolar umocnił się do euro, złoty też zyskał - tyle że przede wszystkim do wspólnej waluty i w mniejszym stopniu do franka szwajcarskiego. Wczoraj doszło do lekkiej korekty, ale niewykluczone, że za jakiś czas o ostatnich sesjach będzie się mówić jako o przełomowych.

- Zmieniła się zależność między sygnałami makro i dolarem. Może to oznaczać, że inwestorzy pozytywne sygnały z gospodarki amerykańskiej zaczynają wiązać z możliwością wcześniejszego rozpoczęcia cyklu podwyżek stóp procentowych w USA niż w strefie euro - mówi Ernest Pytlarczyk, ekonomista BRE Banku.

Według specjalistów w nowej sytuacji dolar przestanie być już walutą, w której gracze finansują inwestycje w ramach strategii carry trade, a stanie się walutą, w której lokuje się kapitały.

- Będzie to oznaczało umocnienie dolara - twierdzi analityk BRE Banku.

Warto pamiętać, że historycznie umocnienie dolara oznaczało umocnienie złotego wobec euro. Wówczas zachowana była bowiem wartość złotego w ujęciu koszykowym. Nasza waluta powinna się umacniać przede wszystkim z powodów fundamentalnych: możemy się pochwalić szybszym wzrostem PKB na tle regionu, niższym niż oczekiwano ryzykiem fiskalnym i perspektywą szybszych podwyżek stóp w związku ze strategią przyjęcia euro - uważa Ernest Pytlarczyk.

Podobnego zdania jest Marcin Grotek z Raiffeisen Banku, który ostrzega jednak, że zanim inwestorzy zmienią optykę i spojrzenie fundamentalne zastąpi strategię carry trade, nasza waluta (podobnie jak akcje z giełd rynków wschodzących) może przejściowo gwałtownie stracić. 

Specjaliści radzą jednak, by ewentualne osłabienie złotego eksporterzy wykorzystali do zabezpieczenia przyszłych wpływów.

- Kwestią czasu jest bowiem zejście kursu EUR/PLN poniżej 4 zł - mówi analityk Raiffeisen Banku.