Falstart reformy ECB

Mira Wszelaka
opublikowano: 2003-03-19 00:00

Wciąż nie wiadomo, jaki będzie kształt reformy Europejskiego Banku Centralnego, którą wymusi rozszerzenie unii walutowej.

Odrzucenie 13 marca przez Parlament Europejski propozycji rady Europejskiego Banku Centralnego (ECB) dotyczącej reformy tej instytucji nie zakończyło sporów. Podczas konferencji zorganizowanej przez Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych CASE ekonomiści podkreślali wady i zalety różnych rozwiązań. Sprawa dotyczy zasady wyboru przedstawicieli banków centralnych do rady ECB po rozszerzeniu strefy euro. Uczestnicy koncentrowali się wokół trzech możliwych rozwiązań: rotacji (przykład Fed w USA), reprezentacji (Międzynarodowy Fundusz Walutowy) i delegacji.

Ekonomiści zgodnie przyznają, że głos w radzie powinien odzwierciedlać potencjał gospodarczy danego kraju, co budzi sprzeciw mniejszych państw. Niezadowolenie z takiego rozwiązania, które proponuje także ECB, 18 lutego manifestowały Finlandia i Holandia podczas obrad ECOFIN, spotkania ministrów finansów strefy euro (EMU).

Propozycja ECB zakłada rotację głosów w dwóch grupach, jeżeli EMU będzie liczyła do 22 członków, i w trzech grupach, gdy będzie ich więcej. Problem może pojawić się np. wówczas, kiedy rozszerzająca się strefa euro będzie liczyła 16-18 członków w dwóch grupach. Wtedy 5 największych gospodarek EMU, zgodnie z propozycjami EBC, będzie miało cztery głosy, a pozostałe 11-13 dostanie ich aż 11.

Według Wojciecha Paczyńskiego z CASE, taka propozycja nie jest zła, ale zagrożeniem mogą okazać się koalicje mniejszych, szybko rozwijających się państw, które mogą być zainteresowane utrzymaniem wysokich stóp procentowych i forsowaniem takich rozwiązań w radzie.

Duże zagrożenie dla funkcjonowania ECB może wiązać się z upolitycznieniem zasady podziału głosów, które według najczarniejszych scenariuszy mogłoby zakończyć się paraliżem i rozchwianiem polityki monetarnej. Wyjściem z takiej sytuacji może być powierzenie funkcji kierowniczej w EBC radzie niezależnych ekspertów. Za takim rozwiązaniem opowiada się Gustav Horn, profesor Deutsches Institut für Wirtschaftsforschung (DIW).

Przyznaje jednak, że jego minusem jest brak reprezentacji krajowej w ECB.

— Kto w takim wypadku wytłumaczy obywatelom danego kraju decyzję podjętą przez ECB? — zastanawia się Gustav Horn.