Firmy chcą zamienić ciepło w chłód

Magdalena GraniszewskaMagdalena Graniszewska
opublikowano: 2014-07-09 00:00

Ciepłownicy pracują nad przerabianiem ciepła na chłód. Ludziom zapewnią klimatyzację, a sobie — zyski. Również latem.

Mimo lata firmy ciepłownicze kalkulują chłodno i atrakcyjny wydaje im się… chłód. Pracują właśnie nad opłacalnym sposobem na produkowanie chłodu z ciepła. To nowość, bo obecnie klimatyzatory wykorzystują wyłącznie prąd. Jeśli im się uda, to lato przestanie być dla ciepłownictwa sezonem finansowej posuchy. Ten moment jest blisko.

10 czerwca 2014 r. Tego dnia Polskie Sieci Energetyczne odnotowały nowy rekord, wynikający z bardzo wysokich temperatur, zapotrzebowania na energię elektryczną — 21,6 tys. MW. Rozwój rynku chłodu produkowanego na bazie ciepła, a nie prądu, mógłby odciążyć sieć. Fot. iStock
10 czerwca 2014 r. Tego dnia Polskie Sieci Energetyczne odnotowały nowy rekord, wynikający z bardzo wysokich temperatur, zapotrzebowania na energię elektryczną — 21,6 tys. MW. Rozwój rynku chłodu produkowanego na bazie ciepła, a nie prądu, mógłby odciążyć sieć. Fot. iStock
None
None

— Chłód to rzecz znana i nieznana. Znamy już wprawdzie agregaty produkujące chłód z wykorzystaniem prądu, ale możliwe jest też uzyskiwanie chłodu z ciepła. Są jeszcze bariery technologiczne, ale wydaje się, że ostatnio zostały przełamane — mówi Bogusław Regulski, wiceprezes Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie.

Badania na finiszu

Przełamywaniem barier zajmuje się m.in. fińska grupa Fortum i dwie grupy francuskie — EdF i Dalkia. Jeśli uda się im znaleźć dodatkowe zastosowanie dla ciepła systemowego latem, kiedy popyt ogranicza się do podgrzewania wody, to ich elektrociepłownie zarobią więcej. Fortum finiszuje już z projektem badawczym rozpoczętym w czerwcu 2013 r. Chodzi o produkcję chłodu sieciowego tzw. metodą adsorpcyjną.

— Niewykluczone, że wyjdziemy z tym produktem na rynek jeszcze w tym roku — mówi Piotr Górnik, dyrektor ds. produkcji i dystrybucji Fortum.

Dalkia produkuje już chłód, ale tylko na niewielką skalę. Robi to w EC Karolin w Poznaniu, gdzie chłód wykorzystywany jest na potrzeby własne elektrociepłowni. Plany ma jednak ambitniejsze.

— Razem z miastem bierzemy udział w programie Rescue współfinansowanym przez UE. Jego celem jest przygotowanie polskich miast do wdrożenia sieci scentralizowanego chłodu — mówi Magdalena Kempiński z grupy Dalkia.

Metodę adsorpcyjną bada tymczasem wrocławska Kogeneracja, należąca do grupy EdF.

— Instalację uruchomiliśmy w 2012 r. we Wrocławskim Parku Technologicznym (WPT). Znajdują się tam dwa adsorbery o mocy 1,1 MW chłodu każdy. Wytwarzane tam ciepło i chłód są sprzedawane do budynków WPT — tłumaczy Anna Kierzkowska-Wincek, rzeczniczka Kogeneracji.

O wyjściu na szeroki rynek firma na razie nie mówi, bo „weryfikuje ekonomikę pracy źródła w WPT w warunkach rzeczywistych oraz obserwuje rynek chłodu”. No właśnie, większość ciepłowniczych graczy na razie chłodowi się przygląda.

Konkurencja z klimą

Takie podejście ma np. PGNiG Termika, czyli największa w Polsce grupa elektrociepłowni, właściciel m.in. warszawskich Siekierek i Żerania.

— Interesujemy się produkcją chłodu z ciepła i przyglądamy trendom w tej dziedzinie. Ważna jest jednak specyfika sieci dystrybucji i ekonomika projektu — mówi Andrzej Gajewski, prezes PGNiG Termika.

Ekonomika może być problematyczna. Piotr Górnik przyznaje, że rozwiązanie, nad którym pracuje Fortum, wymaga inwestycji w instalację pracującą u klienta, czyli np. w zakładzie produkcyjnym czy hotelu, a to będzie znaczący koszt.

— Chcemy wypracować takie parametry, by cena produkowanego przez nas chłodu była niższa od ceny chłodu wytwarzanego przez klimatyzatory napędzane prądem — zapewnia Piotr Górnik.

Problem opłacalności dostrzega też Dalkia. — Na przeszkodzie rozwoju produkcji chłodu z pary stoją dziś niskie ceny energii elektrycznej. Sprężarkowe układy chłodnicze, napędzane prądem, są obecnie bardziej efektywne kosztowo — przyznaje Magdalena Kempiński. Rosnąca popularność klimatyzatorów to jednak problem dla sieci elektroenergetycznej. To z powodu klimatyzacji, jak podaje PSE, szczyty zapotrzebowania na prąd przesunęły się w miastach z zimy na lato. Produkcja chłodu z ciepła mogłaby sieć odciążyć.

Taryfy przeszkadzają

Firmy pracujące nad chłodem sieciowym skarżą się też na taryfy.

— Chcemy rozmawiać z Urzędem Regulacji Energetyki na temat zniesienia taryf dla tego segmentu rynku — mówi Piotr Górnik. — Zniesienie taryfowania chłodu otworzyłoby drogę do większej konkurencyjności — wtóruje mu Anna Kierzkowska- -Wincek.

— Przedstawiliśmy urzędowi ten problem. Uważamy, że warto wspierać tak rozumianą przedsiębiorczość, zwłaszcza że wykorzystanie ciepła do produkcji chłodu odciążyłoby system energetyczny — dodaje Bogusław Regulski.

Jednak urząd na razie tego nie przewiduje.

— Produkcja chłodu z ciepła jest traktowana analogicznie jak produkcja ciepła, czyli także podlega taryfowaniu przez regulatora — stwierdza Agnieszka Głośniewska, rzeczniczka urzędu, choć zapewnia, że dostrzega on korzyści płynące z wykorzystania ciepła sieciowego do produkcji chłodu.

— To niższe zużycie energii na klimatyzatory w letnim szczycie, a także — dzięki możliwości zagospodarowania ciepła — umożliwienie elektrociepłowniom zwiększenia produkcji energii elektrycznej. Oba te komponenty wpływają na zwiększenie bezpieczeństwa jej dostaw — mówi Agnieszka Głośniewska.

10 czerwca 2014 r. Tego dnia Polskie Sieci Energetyczne odnotowały nowy rekord, wynikający z bardzo wysokich temperatur, zapotrzebowania na energię elektryczną — 21,6 tys. MW. Rozwój rynku chłodu produkowanego na bazie ciepła, a nie prądu, mógłby odciążyć sieć.