FIRMY ZAPLECZA GÓRNICZEGO Z TRUDEM WALCZĄ O PRZETRWANIE
Projekty konsolidacyjne spółek z tego sektora budzą spore kontrowersje. Roli integratora może podjąć się Kopex. Część podmiotów nie wierzy w takie rozwiązanie
Programem restrukturyzacji nie objęto firm tzw. zaplecza górniczego. Pozostawione same sobie, borykają się z podstawowym problemem, jakim jest brak płynności finansowej. O prymat walczą teraz dwie koncepcje dotyczące ich przyszłości — utworzenie grupy konsolidacyjnej lub prowadzenie działań restrukturyzacyjnych na własną rękę. Rolę integratora może odegrać Kopex.
Do tej pory nie powstały zbiorcze analizy kondycji firm należących do zaplecza górniczego. Nie jest to bynajmniej mała grupa. Liczba tych przedsiębiorstw jest porównywalna z liczbą funkcjonujących jeszcze kopalń. Najwięcej firm skupia Górnicza Izba Przemysłowo-Handlowa. Należy do niej obecnie 27 przedsiębiorstw, które zatrudniają łącznie ponad 16 tys. pracowników — w sumie trzy czwarte firm zaplecza górniczego.
— Przedsiębiorstw tych nie objęto programem restrukturyzacji górnictwa. Obecnie firmy te walczą o swoje przetrwanie, a część z nich znajduje się po prostu na skraju upadłości. Większość to przedsiębiorstwa państwowe, które zostały przekształcone w jednoosobowe spółki Skarbu Państwa, a następnie wniesione do NFI —szacuje Janusz Olszowski, prezes Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej w Katowicach.
Nieskuteczna windykacja
Analiza wskaźników ekonomicznych firm zaplecza górniczego, przeprowadzona przez Górniczą Izbę Przemysłowo-Handlową, potwierdziła, że borykają się one z problemem odzyskania należności. Badaniu poddano dwanaście większych przedsiębiorstw zaplecza, które zatrudniają łącznie niemal 10,5 tys. pracowników. Roczny obrót sprzedaży towarów i usług osiągnął pułap 1 mld zł.
— Ze wszystkich płatności, które górnictwo w ubiegłym roku realizowało wobec producentów, tylko 10 proc. uregulowanych było gotówką terminową. Reszta płatności dokonywana była przez porozumienia kompensacyjne lub działania windykacyjne. Należy również wskazać na cykle inkasowania należności — wynosiły one w roku ubiegłym średnio 105 dni, natomiast w skrajnych przypadkach dochodziły do 240 dni. Przedsiębiorstwa zaplecza pozbawiono też jakichkolwiek zwolnień i ulg z tytułu płatności wobec budżetu państwa — wyjaśnia Janusz Olszowski.
Kolejne obostrzenia związane są z ustawą o dostosowaniu górnictwa do funkcjonowania w warunkach gospodarki rynkowej. Spółki węglowe zmuszone są w pierwszej kolejności regulować zobowiązania wobec budżetu państwa i ZUS-u, płacić podatek VAT oraz składki na fundusz pracy.
— Poza tym muszą wygospodarowywać jeszcze środki na wynagrodzenia dla pracowników, by zapobiec strajkom. Jeżeli spółka węglowa ma zbyt małe przychody ze sprzedaży i nie jest w stanie regulować należności wobec budżetu państwa, to musi po prostu zrezygnować z jakichś zobowiązań. Zwykle są to należności wobec firm zaplecza, które nie są w stanie skutecznie ich windykować — twierdzi Janusz Olszowski.
Podatki i płatności
Marek Nocoń, dyrektor ekonomiczno-finansowy firmy Fasing, mówi, że 70 proc. produkcji trafia do górnictwa. Narzeka jednak, że terminy płatności są bardzo wydłużone i sięgają nawet 120 dni.
— To oczywiście wpływa na majątek obrotowy firmy. Poza tym często są to tylko rozliczenia kompensacyjne, więc aby pozyskać gotówkę, firma musi ponosić dodatkowe koszty z tytułu windykacji należności lub dyskonta weksli —kosztuje to nawet 10 proc. należnej nam sumy. Są to ogromne obciążenia dla firmy, ale nie mamy jednak możliwości zmiany tej sytuacji. Najgorsza jest jednak niepewność: nie wiemy, czy jutro dzisiejszy odbiorca zechce kupować nasze produkty. Nie można więc skonstruować rzetelnego biznesplanu — wyjaśnia Marek Nocoń.
— Teraz nie mamy jasnego programu działania. Często zmuszeni jesteśmy szukać odbiorców na węgiel, który otrzymujemy w rozliczeniu. Obecnie spółki są nam winne około 8 mln zł — przyznaje Jerzy Gas, dyrektor generalny Fabryki Automatyki i Hydrauliki Georyt z Krakowa.
Kolejną podnoszoną przez firmy zaplecza górniczego kwestią jest sprawa płatności podatku VAT. Jak mówi Ireneusz Król, dyrektor generalny firmy Fasing, urząd skarbowy nie stosuje żadnej taryfy ulgowej. Postuluje, że VAT powinien być płacony nie tyle w momencie wystawienia faktury, ile jej zapłaty. Trudno jednak wierzyć, żeby fiskus zgodził się na takie rozwiązanie.
Konieczne zmiany
Janusz Olszowski nie bardzo wierzy w to, że firmy zaplecza górniczego mogłyby teraz zmienić profil produkcji.
— O takim rozwiązaniu jednak może mówić tylko ktoś spoza branży. Na to potrzebne byłyby ogromne nakłady inwestycyjne, a tych pieniędzy po prostu nie ma. Firmy zaplecza przyjęły więc strategię stopniowego zmniejszania produkcji dla górnictwa. W miarę możliwości decydują się też na restrukturyzację — pozbywają się majątku pozaprodukcyjnego, zmniejszają zatrudnienie i modernizują parki maszynowe — zaznacza Janusz Olszowski.
Ireneusz Król mówi, że 30 proc. produkcji sprzedaje poza górnictwem. Choć poprawia to płynność finansową spółki, to jednak nie wystarcza nawet na pokrycie kosztów stałych.
— To, że jeszcze istniejemy, jest wynikiem trwającej restrukturyzacji — wyjaśnia.
Dodaje, że restrukturyzacja przebiegała na wszystkich płaszczyznach działalności firmy — majątkowej, organizacyjnej oraz zatrudnienia. Wyzbyto się nieruchomości nie związanych z produkcją.
— Dotarliśmy teraz do najboleśniejszego momentu — redukcji zatrudnienia. Obecnie koszty osobowe z pochodnymi stanowią 30 proc. wszystkich wydatków. Odprawa jednego pracownika też kosztuje. Zatrudniamy obecnie 450 osób, a do końca roku chcemy zredukować ich liczbę do 360. Od początku restrukturyzacji we wszystkich spółkach zależnych łącznie zmniejszyliśmy zatrudnienie o blisko 800 osób. Przewidujemy jednak, że czystość układu racjonalnego poziomu zatrudnienia do wolumenu sprzedaży osiągniemy dopiero w przyszłym roku — dodaje Ireneusz Król.
Na zwolnienia pracowników firma wydała 2 mln zł.
Jerzy Gas, deklaruje, że firma przygotowuje się do prywatyzacji, która może nastąpić już pod koniec roku. Twierdzi, że kierowana przez niego firma już się nastawia na rozwijanie działalności pozagórniczej, która na razie kształtuje się na poziomie 12-18 proc.
— Nie rezygnujemy oczywiście ze sprzedaży dla górnictwa, życzylibyśmy sobie jednak większej stabilizacji sytuacji naszego głównego odbiorcy. W ubiegłym roku obroty wyniosły około 30 mln zł. Szacuję, że w tym roku może spaść o 10 proc. — mowi Jerzy Gas.
Szansa w konsolidacji
Zdaniem Ireneusza Króla, szansą firm zaplecza górniczego jest konsolidacja. Jej centralnym ośrodkiem powinien być Kopex — zdaniem naszego rozmówcy — posiadający spore doświadczenie, odpowiednią kadrę i kapitały.
— Zaproponowałem taki układ: Narodowe Fundusze Inwestycyjne zakupiłyby większościowy pakiet udziałów w Kopeksie. Następnie Kopex zakupiłby pakiety większościowe w poszczególnych firmach zaplecza górniczego. Na wzór niemieckiej silnej grupy firm DBT doszlibyśmy do powstania skonsolidowanej grupy — wyjaśnia Ireneusz Król.
Kopex nie mówi nie
Krzysztof Pytel, szef Kopexu, nie jest przeciwny ewentualnej współpracy.
— Nadszedł czas, by Kopex w sensie dosłownym wrócił do swoich korzeni, czyli do przemysłu maszynowego i budowy obiektów górniczych. Mam kilka koncepcji związanych zarówno z rynkiem wewnętrznym, jak i eksportowym. Pragnieniem Kopexu jest integracja firm zaplecza, które obecnie nawzajem się wyżynają. W tej chwili nie planuję wiązania kapitału Kopexu w tych przedsiębiorstwach, nie zamierzam ich restrukturyzować. Przekraczałoby to możliwości finansowe Kopexu. Na razie mój plan zakłada integrację w sensie kooperacji — mówi prezes Krzysztof Pytel.
Jego zdaniem, dojdzie do selekcji między firmami zaplecza górniczego. Zostaną najsilniejsi.
— Gdy wspólnie zrealizujemy kilka kontraktów, przyjdzie czas na związanie kapitałowe. W najbliższym roku wyselekcjonujemy te podmioty, które zechcą z nami współpracować. Większość prezesów deklaruje, że chcą być z nami związani. Ja ocenię, czy to rzeczywista wola, czy jedynie chęć zdobycia przyczółków — podkreśla.
Nie wszyscy w to wierzą
— Zbliżone plany skonsolidowania się firm zaplecza stworzyłem już pięć lat temu. Chodziło wtedy o utworzenie konsorcjum Polskie Maszyny Górnicze, które byłoby silniejszym partnerem do rozmów ze spółkami węglowymi, jak również reprezentantem branży na całym świecie — mówi Jerzy Gas.
Szef Georytu wspomina, że w gronie zainteresowanych firm odbyło się kilka spotkań, niestety, część ludzi z branży nie odniosła się pozytywnie do projektu. Agencja Restrukturyzacji Górnictwa stworzyła wówczas PROMAG — konsorcjum o podobnych założeniach statutowych. Jego oferta skierowana była do wszystkich firm zaplecza, a grupa miała mieć charakter lobbyingowy. Jej cele nie były jednak sprecyzowane i konsorcjum rozpadło się w krótkim czasie.
— Mamy dwa wyjścia: zrobić z Fasingu małą specjalistyczną firmę zatrudniającą 200 osób albo wejść do większego układu konsolidacyjnego, co byłoby najkorzystniejsze — ocenia Ireneusz Król.
Jerzy Gas sceptycznie odnosi się do kolejnego projektu powstania grupy konsolidacyjnej.
— Będzie to niewątpliwie trudne zadanie ze względu na różny charakter własności firm zaplecza — część z nich jest w NFI, część została sprywatyzowana, pozostałe są jednoosobowymi spółkami Skarbu Państwa, są również przedsiębiorstwa państwowe. Powstanie konsorcjum nie jest jednak zadaniem niemożliwym — szacuje.
ODCHODZILI PRZESTRASZENI: Fasing dwukrotnie bezskutecznie przeprowadzał rozmowy z inwestorem strategicznym. Uważam, że to trudna sytuacja górnictwa oraz specyfika tego sektora spowodowała ich wycofanie. Wskazywano po prostu na duże zagrożenie wynikające z trudnej sytuacji na rynku węgla w Polsce — szacuje Ireneusz Król, dyrektor generalny Fabryki Sprzętu i Narzędzi Górnicznych Grupa Kapitałowa Fasing. fot. Andrzej Wawok
BOGATA ROLA PAŃSTWA: Firmy zaplecza mogą swobodnie konkurować z zagranicznymi firmami pod względem jakości produkcji. Konkurencja na rynkach zagranicznych jest jednak bardzo silna. Przegrywamy dlatego, że rządy innych państw skutecznie chronią swój rynek i promują własne przedsiębiorstwa. Dążymy do tego, by nasze państwo stworzyło korzystne warunki eksportu firmom zaplecza poprzez kredytowanie kontraktów oraz gwarantowanie ich przez Skarb Państwa — wyjaśnia Janusz Olszowski, prezes Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej w Katowicach. fot. Andrzej Wawok
ROZSZERZANIE DRÓG ZBYTU: Poszukujemy nisz rynkowych, aby zaistnieć na rynku z nowymi produktami. Naszym atutem jest to, że około 50 proc. parku maszynowego ma uniwersalne zastosowanie. Widzimy jednak naszą przyszłość w produkcji wyrobów wysoko przetworzonych — twierdzi Jerzy Gas, dyrektor generalny Fabryki Automatyki i Hydrauliki Georyt z Krakowa. fot. Andrzej Wawok