Gazela Biznesu nie trafi za kratki

Kamil Kosiński
opublikowano: 2013-03-21 00:00

Przedsiębiorca, któremu prokuratura zarzuca wyłudzenie 11 mln zł VAT, zostanie na wolności. Na jego aresztowanie nie zgodził się już drugi sąd.

Sąd Okręgowy w Katowicach odrzucił wczoraj zażalenie prokuratury na nieuwzględnienie jej wniosku o aresztowanie Michała Wiórka przez Sąd Rejonowy Katowice–Wschód.

Właściciel tyskiej firmy Mcomp, szóstej na ostatniej liście Gazel Biznesu i ósmej w przedostatniej edycji rankingu, zostanie na wolności.

— Uzasadnienia decyzji nie znamy. Sąd stwierdził tylko, że nie uwzględnia zażalenia. Co będziemy robić dalej? Nie wiem. Na pewno będziemy walczyć o oczyszczenie się z zarzutów — mówi Wojciech Pławecki, dyrektor w firmie Mcomp.

Z Michałem Wiórkiem nie udało nam się wczoraj skontaktować. Według Justyny Grzesiak z Prokuratury Okręgowej w Katowicach, Mcomp wyłudził 11 mln zł podatku VAT. Michał Wiórek i Wojciech Pławecki zaprzeczają.

Twierdzą, że ich problemy są pochodną nawiązania kontaktów handlowych ze spółką Tohema, która miała dopuszczać się nieprawidłowości. O jej działalności mieli sami zawiadamiać m.in. ABW i CBŚ w Katowicach oraz Prokuraturę Rejonową i Urząd Skarbowy w Będzinie. Tylko ten ostatni miał wyrazić zainteresowanie sprawą, a jego szefowa — spotkać się z menedżerami Mcompu.

Małgorzata Waluda, naczelniczka Urzędu Skarbowego w Będzinie, nie chce jednak ani potwierdzić, ani zaprzeczyć tej wersji. — Wszelkie informacje składane do organów podatkowych oraz dane osób, od których pochodzą, stanowią tajemnicę skarbową — zaznacza Małgorzata Waluda.

Wersję menedżerów Mcompu pośrednio potwierdził jednak Sąd Rejonowy Katowice–Wschód, który jako pierwszy nie zgodził się na aresztowanie Michała Wiórka. W uzasadnieniu tamtej decyzji czytamy, że to Michał Wiórek „zawiadamiał organy ścigania i urzędy skarbowe (…) o swoich podejrzeniach dotyczących nielegalnej działalności firmy Tohema”. Sąd zwrócił też uwagę, że jedynymdowodem przeciwko Michałowi Wiórkowi, jakim dysponuje prokuratura, są zeznania Adriana T., prezesa spółki Tohema, którym w części przeczyły przedłożone do akt sprawy dokumenty.

„Niezależnie od powyższego należy zaznaczyć, że twierdzenia Adriana T., w świetle jego uprzedniej karalności i tego, że niewątpliwe nie jest osobą bezstronną, tylko zainteresowaną wydanym w sprawie rozstrzygnięciem (…), nie mogą być traktowane w sposób bezkrytyczny i winny być oceniane ostrożnie” — uznał sąd. Dla firmy to jednak niewielkie pocieszenie. Prokuratura zablokowała na jej rachunkach bankowych 17 mln zł. W konsekwencji z blisko 50 pracowników zostało trzech.