Wiosną 2016 r. nabywcy BPH FIZ Sektora Nieruchomości przeżyli szok. Z niezatwierdzonego jeszcze przez audytora sprawozdania finansowego funduszu wynikało, że certyfikaty, które dekadę wcześniej kupowali po 100 zł, są warte 67 groszy. Ostatecznie stanęło na 1,09 zł, choć i tak oznaczało to, że stracili 99 proc. zainwestowanych pieniędzy. Wczoraj pojawiło sie jednak zaproszenie do sprzedażywszystkich certyfikatów felernego funduszu. Vamori Investments jest gotowa płacić za certyfikat 60,92 zł. Daje to wycenę całego fundusz na poziomie 207,7 mln zł. Dokładnie taką, jaką miał tuż przed rozpoczęciem likwidacji — w grudniu 2015 r. Vamori Investments powstała niedawno. Należy do holenderskiej DRB Holdings, a jej prezesem jest Eric Anliker. To menedżer General Electric (GE), do którego należy BPH TFI. Zasiada w radzie nadzorczej tego ostatniego.

— Zaproszenie do sprzedaży certyfikatów uzgodnione z nami nie było, ale w propozycji ugodowej zakładaliśmy, że GE utworzy podmiot, który przeprowadzi skup certyfikatów — mówi Łukasz Zalewski, radca prawny z kancelarii Matczuk, Wieczorek i Wspólnicy, która reprezentuje klientów funduszu.
Prawnik podkreśla, że kancelaria przedstawiała tylko ogólną koncepcję rozwiązania problemu, ale bez wyceny. Łukasz Zalewski uważa jednocześnie, że zaproponowana przez Vamori wycena nie spełni oczekiwań tych, którzy BPH FIZ Sektora Nieruchomości powierzyli pieniądze. — Odtworzenie ceny sprzed rozpoczęcia likwidacji funduszu nikogo nie satysfakcjonuje. Klienci przyszli do nas, gdy cena była właśnie taka. Ci ludzie oczekują zwrotu zainwestowanych pieniędzy — mówi Łukasz Zalewski.
„Jest to oferta o charakterze jednorazowym. Oferowana cena nie podlega negocjacjom i jest oferowana na zasadzie «przyjmij lub odrzuć». Oferowana cena nie ulegnie podwyższeniu w późniejszym terminie” — czytamy w e-mailu, jaki otrzymaliśmy w odpowiedzi na nasze pytania z agencji PR współpracującej z Vamori. Vamori podkreśla, że jest to opcja wyjścia z inwestycji przed końcem procesu likwidacji funduszu, który co do zasady jest nieprzewidywalny. BPH FIZ Sektora Nieruchomości budował portfel w 2006 r., czyli w okresie budowlanej hossy. Kupił kilka warszawskich biurowców, centrum handlowe i grunt z pozwoleniem na budowę. Po upadku Lehman
Brothers, ceny nieruchomości poleciały na łeb na szyję i to właśnie dlatego fundusz rozpoczął proces likwidacji dwa lata później, niż pierwotnie zakładano.
— Rozesłaliśmy ofertę sprzedaży nieruchomości do prawie trzystu podmiotów, głównie inwestorów branżowych, i to nie tylko polskich, ale również europejskich i amerykańskich. Otrzymaliśmy 16 ofert zwrotnych, z czego połowa dotyczyła zakupu całości portfela, a reszta pojedynczych nieruchomości — mówił „PB” w kwietniu 2016 r. Piotr Karnkowski, prezes BPH TFI. Nie ujawnił, jakie ceny zaproponowali, ale pozycja negocjacyjna funduszu, który znalazł się pod ścianą, była niewątpliwie słaba. Na dodatek, fundusz, który od klientów pozyskał 332 mln zł, kupował nieruchomości na kredyt — łącznie za 1 mld zł. Statut funduszu nie określa terminu zakończenia likwidacji. Jest to o tyle komfortowe dla TFI, że bez wiedzy o ostatecznej wycenie certyfikatów klientom trudno dochodzić swego na drodze sądowej. Ale fundusz zaczął ciążyć GE w inny sposób. Koncern stara się wycofać z działalności finansowej w Polsce. Rozmowy z Altus TFI na temat przejęcia BPH TFI rozbiły się właśnie o BPH FIZ Sektora Nieruchomości. Altus TFI oczekiwało, że GE rozwiąże ten problem we własnym zakresie. © Ⓟ