Google zdał sobie chyba sprawę, że musi wytoczyć ciężkie działa w rywalizacji z konkurentem, o którym wszyscy ostatnio mówią.
Google Meet będzie dostępne za darmo dla wszystkich. To duża zmiana, bo do tej pory narzędzie do wideokonferencji rozwijane przez firmę z Mountain View było częścią płatnego pakietu G Suite skierowanego do firm, szkół i instytucji. Google uznał więc, że to nie czas na półśrodki. Pandemia może ustalić warunki na tym rynku na długie lata.

Boom trwa od kilku miesięcy. Nie brakuje też chętnych do przejęcia poszczególnych kawałków tortu. Koronawirus przewalcował niektóre branże dość dokładnie, ale dla wielu innych okazał się czasem żniw i niebywałych okazji biznesowych. Wystarczy przypomnieć, że pod koniec ubiegłego roku z Zooma, prostej aplikacji do wideokonferencji, korzystało maksymalnie 10 mln osób dziennie, natomiast w marcu liczba podskoczyła do 200 mln. Kraje nakazały przejście na zdalną pracę i naukę, więc ludzie zaczęli szukać narzędzi. Jasne było, że szykuje się batalia.
- Od stycznia obserwujemy, że największe dzienne użycie Meet wzrosło 30-krotnie. Od tego miesiąca poprzez Google Meet użytkownicy odbywają codziennie aż 3 mld minut spotkań wideo, a każdego dnia dołączają 3 mln nowych użytkowników. W ubiegłym tygodniu liczba dziennych uczestników spotkań w Google Meet przekroczyła 100 mln - pisze na blogu Javier Soltero, wiceprezes Google ds. G Suite.
Zoom, Skype Meet New, Cisco Webex, Whereby, BlueJeans, Microsoft Teams - to skrócona do minimum lista aplikacji walczących o względy użytkowników. Google kontratakuje i idzie na całość. Firma zapowiedziała, że od najbliższego tygodnia Meet będzie stopniowo udostępniane użytkownikom jako darmowa usługa. To posunięcie, na które czekało wiele osób zastanawiając się dlaczego Google zostaje w tyle, ale jednocześnie decyzja, której bało się wielu konkurentów.
W darmowej wersji będzie można tworzyć spotkania dla maksymalnie 100 uczestników i korzystać z funkcji dzielenia ekranu, napisów generowanych w czasie rzeczywistym, czy rozszerzonego widoku kafelkowego. Nie trzeba na razie martwić się o czas, ponieważ do końca września nie ma żadnego limitu. Później będzie to 60 minut.
Uczestnik wideokonferencji musi posiadać konto Google’a, co producent traktuje jako jeden z domyślnych środków bezpieczeństwa. Google wziął zresztą na celownik „Zoombombing”, czyli zjawisko zakłócania sesji przez nieproszonych gości i mocno wytłuszcza swoje zabezpieczenia wymieniając tutaj m.in. złożone kody do spotkań, szyfrowanie i brak konieczności instalowania wtyczek.
Meet nadal będzie dostępny również w płatnym pakiecie dla firm i organizacji, ale tam użytkownicy dostaną kilka bardziej zaawansowanych funkcji, jak nagrywarkę spotkań i możliwość transmisji na żywo do maksymalnie 100 tys. widzów w domenie. Google chce przyciągnąć biznes, więc do końca września za darmo udostępnia zainteresowanym firmom pakiet o nazwie G Suite Essentials.
Serwis The Verge przypomina, że usługa Meet stała się tym, czym jest obecnie dopiero w poprzednim miesiącu, bo wcześniej nazywała się Hangouts Meet. To samo spotkało również Hangouts Chat, przemianowanego na Google Chat. Trwa więc upraszczanie nazewnictwa i porządkowanie zasobów, które mają dosyć zawiłą historię. Wszystko w celu pokonania aplikacji Zoom szturmem zdobywającej rynek, choć nie tylko właściciel wyszukiwarki bierze ją na celownik.
„New York Times” donosi, że jak tylko wystrzeliły wyniki Zooma, to Mark Zuckerberg, założyciel i prezes Facebooka, od razu nakazał pracownikom skupić się na rozwoju projektów związanych z chatami wideo. W końcu Facebook zaprezentował nowe funkcje w swoich aplikacjach, w tym grupowe wideo do 50 osób na Messengerze. W tym samym czasie Cisco wzięło się za promowanie aplikacji Webex jako bardziej bezpiecznego rozwiązania, a Verzion kupił BluejJeans Network.
- Technologiczni i telekomunikacyjni giganci mobilizują się przeciwko Zoomowi, ponieważ firma z Doliny Krzemowej stała się jednym z największych technologicznych beneficjentów wybuchu koronawirusa. Według firmy analitycznej App Annie w ciągu ostatniego miesiąca liczba pobrań Zoom wzrosła o 740 proc. - podaje „The New York Times”.
Podpis: Łukasz Ostruszka