Polska gospodarka jest uzależniona od kapitału zagranicznego. Świadczy o tym utrzymująca się od lat ujemna międzynarodowa pozycja inwestycyjna: wartość kapitału z zagranicy zaangażowanego w Polsce jest około bilion złotych większa niż kapitału polskiego ulokowanego za granicą. To tło dla wypowiedzi premiera Donalda Tuska o repolonizacji polskiej gospodarki.
Można przyjąć, że premier chce zmienić ten niekorzystny bilans: preferencje dla krajowych firm mają wzmonić ich pozycję względem zagranicznej konkurencji, pomóc w rozwoju i – docelowo – w ekspansji na innych rynkach. Ale Donald Tusk zabrał się do tej zmiany od złej strony, szermując wykluczającymi i negatywnie nacechowanymi hasłami, wywołującymi niepewność w gospodarce. A niepewności mamy aż nadto.
Oczywiście jej głównym źródłem jest polityka celna Stanów Zjednoczonych. Wprowadza ona w stałe drżenie zarówno rynki finansowe, jak i bankierów centralnych. Amerykańska Rezerwa Federalna zamierza przeczekać obecne wstrząsy, za to w komunikatach Europejskiego Banku Centralnego można między wierszami wyczytać coraz większą skłonność do obniżek stóp procentowych. Wynika to z obaw, że amerykańskie cła spowolnią wzrost gospodarczy w strefie euro.
Ceł z USA nie boją się Chiny, które przeszły do kontrofensywy: wstrzymały eksport metali ziem rzadkich, co uderzy bezpośrednio w amerykański przemysł motoryzacyjny i wysokich technologii. Chińczycy mają też pistolet w postaci dużego portfela amerykańskich obligacji: ryzyko, że ten pistolet w końcu wystrzeli powoduje duży wzrost rentowności papierów Stanów Zjednoczonych.
Ale to nie wszystkie tematy z ostatniego odcinka. Rozmawiamy też o najnowszych badaniach MFW, z których wynika, że współcześnie umysły starzeją się później. Mówimy też o tym, że giełda w Warszawie znów została potraktowana obcesowo przez polityków (tym razem przez premiera), co nie służy budowie zaufania do rynku kapitałowego i robimy fact checking przedświątecznej mantry opozycji (niezależnie od tego kto akurat w niej jest) o najdroższych świętach w historii.